Najwspanialsze wolnościowe dzieło w historii kinematografii.
Jeden, wielki, piękny i epicki manifest rewolucyjno-wolnościowy. Brak słów żeby napisać coś
więcej, sposób przedstawienia każdego rodzaju niewolnictwa (od rasowego, przez społeczny
po korporacyjny) czy kwestii wpływu naszych czynów (nawet najdrobnieszych) na przyszłość
okraszone takim pięknym, epickim i fantastycznym wykonaniem (aktorstwo, efekty,
charakteryzacja, scenariusz...) - szczęka na podłodze, ciarki na plecach i łzy w oczach.
Niedawno czytałem sobie znowu 1984 Orwella, fantastycznie się złożyło - mając w pamięci
obraz wykreowanego tam świata film jeszcze bardziej kopał w genitalia. Cytatami z filmu
można sypać na lewo i na prawo jak z rękawa, nie mogę się doczekać wydania Blu Ray.
Film nie spodoba się na pewno ludziom zniewolonym (przez konserwatywny, egoistyczny bądź
faszystowski sposób myślenia), jest też na pewno zbyt skomplikowany dla typowego zjadacza
popcornu (opinia na podstawie prymitywnych komentarzy zasłyszanych po wyjściu z kina), stąd
rozumiem, że średnia nie jest wyższa niż 9. Pewnie, ktoś inteligentny może mieć również
subiektywną opinię zupełnie nie związaną z tego typu czynnikami, no ale każdy szuka czegoś
innego w kinie. Ja szukam pięknej idei i przesłania, tutaj je znalazłem.
Zgadzam się w 100% z tym co napisałeś. To jest film o zniewoleniu i wolności i spodoba się tylko tym, którzy mają otwarte umysły. Niestety i mi seans zakłócały niewybredne komentarze.
Zgadzam się z Tobą w 100%, podobnie jak z wypowiedzią nineell. Pozwolę sobie zacytować jej wypowiedź: "To jest film o zniewoleniu i wolności i spodoba się tylko tym, którzy mają otwarte umysły." Trafiła w same sedno.
Znalazła się elitarna grupa "otwartych umysłów" ..... lol
Niemniej - film bardzo ciekawy. Myślę, że doszukac sie w nim mozna jeszcze jednej zeczy - nie ma co sie zyciem przejmowac .. trzeba je po prostu przeżyć.
"Znalazła się elitarna grupa "otwartych umysłów" "
Zaryzykowałbym stwierdzeniem, że te wszysktie trzy konta należą do jednej osoby - po prostu zbyt podobnie brzmią mi te ich frazesy, ale może się mylę xD
Na 100% mylisz się Dassanar. Wielu osobom film się spodobał o czym świadczy średnia na Filmwebie wynosi 7,7 - co jak na film poruszający trudne i musisz przyznać, także kontrowersyjne tematy (wolność, zniewolenie, rola człowieka w społeczeństwie, relacje między ludźmi), a przy tym trwający niemal 3 godziny - jest średnią bardzo wysoką.
Czy się mylę, zobaczymy ;p
A czy temat taki kontrowersyjny? Może potencjalnie, ale wnioski wyciągnięte w sposób niezwykle zachowawczy i oklepany, tak żeby jak największej liczbie ludzi się spodobało. No i wszystko jest tutaj wywalone jak na tacy, żeby też największy ćwierćinteligent nie przeoczył przesłania xD
Gdyby film był trudnym traktatem filozoficznym nie przyciągnąłby do kina tylu osób - zaryzykuję, że byłby wyświetlany w sieci kin studyjnych i tyle. Film budzi kontrowersje od samego początku i nie zgodzę się z Tobą, że był budowany w ten sposób aby zadowolić wszystkich. Już na starcie tygodnik Times nazwał go najgorszym filmem 2012 roku. Zastanawiałeś się dlaczego? Pewnie nie. Za tygodnikiem stoi tzw. wielki kapitał. Film natomiast daje do myślenia "owieczkom" wykorzystywanym przez koncerny, przez urzędników etc. Nie porusza tego wprost, bo zostałby zupełnie zbanowany przez sieci kinowe, ale jednak WŁAŚNIE - DOŚĆ ŁATWO TO WYCHWYCIĆ (i chyba o to chodziło Wachowskim). Poza tym mogę się założyć, że wszystkiego nie wychwyciłeś. Ja film oglądałem kilka razy i muszę przyznać, że naprawdę jest tego dużo. Film, jak rzadko który, ma wiele wymiarów i musiałbym poświęcić naprawdę dużo czasu aby Ci to uzmysłowić. Nie jestem, jak może sądzisz, zwolennikiem prostego kina dla mas (choć i takie filmy lubię obejrzeć), więc tym bardziej do mnie trafił. Owszem, znam dużo trudniejszych i bardziej złożonych filmów (najczęściej zna je garstka ludzi - nie są powszechnie znane i nie będą). Atlas chmur nie jest mimo wszystko filmem dla wszystkich, dlatego oceny będą różne (skrajne).
Miło, że Twoja wypowiedź została odpowiednio uargumentowana, ale nadal nie zgadzam się z Tobą, zdarza się. IMO nawet Twoja wypowiedź kłóci się z tym, że jest niby jakieś głębsze dno w tym filmie. Jest tam temat przeplatany wiele razy, podany pod nos widzom, a Times moim skromnym zdaniem ochrzanił ten film, bo faktycznie jest kiepski. Czy najgorszy - widziałem w tym roku gorsze. Ale po prostu żaden powyżej średniej, taka prosta wydmuszka.
Ale skoro Ty twierdzisz, że czegoś nie zauważyłem, to bardzo chętnie wysłucham Twoich spostrzeżeń, bo ja na ogół lubię dzielić się wrażeniami.
Takie samo niemal formułowanie słow - to może sprawiać wrażenie, jakby te peany pochwalne pochodzilo z jednego umysłu :D
Błagam... Atlas Chmur to typowy blockbuster z Hollywood. Jest przeznaczony właśnie dla typowego zjadacza popcornu. Kolejna, po Avatarze, megaprodukukcja z dość banalnym przesłaniem i nadmuchaną oprawą. Film ma swoje zalety - to aktorstwo i charakteryzacja, niektóre kadry i skonstruowane krajobrazy(nowy Seul wyglądał imponująco, szkoda, że było tak niewiele ujęć ukazujących miasto). Jednak poza tym to dzieło, które nie jest odkrywcze ani w sensie wizualnym ani w sensie treściowym. Pisanie, że film nie spodoba się ludziom zniewolonym przez wymienione anty-wartości jest chyba próbą podbudowania swojego ego. Proponuję skorzystać z natchnienia, jakie wywołał film i otworzyć umysł na opinie innych ludzi, niekoniecznie faszystów, egoistów czy konserwatywnych bubków. :)
Taak, bo "typowy blockbuster z Hollywood" nie może być dobry i mądry, oglądajmy tylko niszowe węgierskie kino o spadających liściach, tam jedynie odnajdziemy piękną metaforę wolności (spadający liść wolno na wietrze, piękny obraz wolnościowy). Znasz lepszy film poruszający tak szeroko kwestię niewolnictwa, wolności, buntu i rewolucji? Ja nie, jedyne co mi przychodzi do głowy to Into the Wild, chociaż nie porusza tej tematyki aż tak szeroko jak Cloud Atlas. Jeszcze do tego dodajmy epicki rozmach, przez co film (Atlas) nie jest nudnym traktatem filozoficznym, ale wciągającym i wzruszającym kinem.
Nie napisałam nigdzie, że blockbustery nie mogą być dobre. Ba, wśród swoich ulubionych filmów mam sporo uwielbianych przez "typowych zjadaczy popcornu" filmów. Wspomniiałam o tym, że Atlas to kino dla mas, gdyż Ty wyraźnie chcesz odciąć go od korzeni i nadać mu głebi poprzez twierdzenie, że to dzieło dla wybranych:)Niszowe kino węgierskie o spadających liściach nigdy do mnie nie trafiało, więc tu też pudło.:) Nie zamierzam odpowiadać na to, czy znam lepszy film porusząjący(...) bo fakt, że nie znałabym lepszej potrawy od musztardy z serem nie oznacza, że musztarda z serem to arcydzieło kulinarne. Oznacza to, że po prostu to najlepsza potrawa jaką znam, ale niekoniecznie w ogóle smaczna. Mnie Atlas nie wciągnął, aczkolwiek nie nudziłam się. Wzruszył - owszem, jednak mam świadomość, że grał na "taniej" strunie poruszania moich emocji.
Masz rację, przy czym "Into the Wild" moim zdaniem był nudny i ciągnął się jak flaki z olejem )oceniłem go 5/10 - ( po prostu nie przypadł mi do gustu - sama muzyka i temat nie nadrobi reszty). Jeśli chodzi o kino węgierskie... ciekawe czy ci wszyscy krytykujący na forum Atlas chmur znają dzieła Béla Tarra, a jeśli znają to co by powiedzieli na ich temat :) Nazwanie Atlasu chmur "typowym blockbusterem z Hollywood" jest zupełnie nie na miejscu i świadczy moim zdaniem o braku znajomości kina Ot, ktoś "załapał" trochę terminologii i chce zabłyszczeć.
Dlaczego jest nie na miejscu? I dlaczego świadczy o braku znajomości kina? To co oznacza wobec tego"bllockbuster"? Wytłumacz, proszę. Oświeć życzliwie tą, która chce zabłysnąć tym jakże wyszukanym słowem. :)
A to jest jeszcze ciekawsze. Powiedz mi, bo jestem ciekaw: co jest tkaeigo w tym filmie, że potrzeba do niego aż znajomości kina? Zwłaszcza, że to trochę kłóci się z pochwałami, że ten film jest tak powszechnie ceniony przez widzów, bo przecież skoro wymagałby czegoś takiego, no to przecież siłą rzeczy miałby troszkę niższą średnią, prawda? :)
Ten film będzie w pełni wartościowy tylko ludzi o takich poglądach jak np. ty, cała reszta będzie wyśmiewała bajkowość i naiwność wizji twórców, będzie poirytowana tłuczeniem do głowy jakiejś fantastycznej i pseudofilozoficznej ideologii korelacji między ludźmi na przestrzeni czasu i miejsc i w końcu część będzie wręcz obrażona, że jakaś część ich poglądów została filmie całkiem spłycona i potraktowana jako wielkie zło. Bo ten film jest tym nieszczęsnym new age'owskim manifestem, wypełniony liberalną wrażliwością, ale żeby naiwny przekaz trzymał się kupy, trzeba było spłycać, generalizować i podawać widzowi wszystko na tacy, żeby nie musiał myśleć i żeby - broń boże - nie śmiał mieć refleksji.
Cała strona formalna, techniczna, reżyserska jest w tym tworze na niezwykle wysokim poziomie, ale treść jest bełkotliwa, całkowicie jednostronna i nie zasługująca na miano sztuki. To jest jak jakaś agitka. Albo uwierzysz w gadanie Sonmi i film jest nagle WOW! Oto jest obraz jedynoprawdy... albo zobaczy się jak bardzo jest ten obraz tylko pięknym snem. I gdyby twórcy przedstawili to po prostu jako wymarzoną opowieść, która dałaby pole do różnych refleksji - byłoby super. Ale niestety posilili się na wchodzenie ludziom do głowy z jedyną słuszną refleksją.