Atlas Chmur
[LEKKIE SPOILERY]
Byłam wczoraj w nowo otwartym kinie Helios OutletPark Szczecin na 18.00 (tanie wtorki ftw :>; fotele były niewygodne :F) i powiem, że film nawet mi się podobał. Wygląda on jak kilka różnych pociętych filmów wmontowanych w jeden, czyli:
- kryminał: afera w elektrowni jądrowej, strzelaniny, zabójstwa
- obyczajowy: podróż statkiem do Europy z plantacji niewolniczej, pomoc notariusza jednemu z czarnych uciekinierów
- sf: ginący świat ludzi przyszłości, z kanibalami, wyspiarzami i mędrcami posługującymi się technologią
- romans: opowieść o fabrykantce-kelnerce uwolnionej przez rebelianta, którego grupa szykuje przewrót w Nowym Seulu. Problemem w tej historii jest totalitaryzm w stosunku do "podludzi", okłamywanie (motyw z "Wyspy"), robienie mydła z ludzi (brzmi znajomo?). Ta historia podobała mi się najbardziej.
- [czarna] komedia: staruszkowie uciekający z domu starców. Momentami wymiatało :)
- dramat: gej pracujący u kompozytora, tworzący utwór zatytułowany jak film
Każda historia rozgrywa się w innym czasie (rozbieżność wynosi kilkaset lat). Nie jest tak, że jak kończy się jeden wątek, to zaczyna następny, lecz poszczególne sceny z poszczególnych historii są jedna obok drugiej, tak że pod koniec filmu jednocześnie każdy epizod się kończy. Ta oryginalność jest zdecydowanie najmocniejszą stroną filmu, bowiem czymś świeżym w kinematografii. Film trwa 3 godziny, jednak ich się nie odczuwa, gdyż każda opowieść jest ciekawa. Mamy też przeskoki z historii dramatycznej do komicznej, więc zainteresowanie widza nie zostaje uśpione.
Ci sami aktorzy grali kilka postaci, jednak trudno ich rozpoznać, tak dobra była charakteryzacja.
Efektów specjalnych jest niewiele, ale jak się już pojawiają, to bardzo zachwycają (strzelanina na moście nowego Seulu, technologia przyszłości)
Atlas chmur jednak nie rozwala systemu. Nie ma ścisłego powiązania między historiami i gdyby nie wyjaśnienia na sieci, wiele widzów nawet by się tego nie domyśliło, że jedna historia ma coś wspólnego z drugą. Końcówka też nie powala na kolana, gdyż zamiast otrzymać dobry finał, mamy epickie przesłania, znane z x filmów powstałych wcześniej. Niemniej pozycja warta obejrzenia. Daję naciągane 8/10.
Kino było zapełnione tak na 70%. Ludzie śmieli się w dość dziwnych momentach, czyli jak np. ktoś popełniał samobójstwo. Także grupa ludzi zaczęła się śmiać na napisach, ale z czego to naprawdę nie wiem. Chyba tych górnolotnych przekazów. Niemniej prawie przez cały seans panowała cisza i skupienie.
Musiałam przetestować to nowe kino :) Jednak jakoś wolę Helios na Krzywoustego, może dlatego, że jest oddzielony od sklepów, a w Outlecie zaraz jest wejście na galerię.
Pozdrawiam serdecznie :)