Ogólnie film bardzo mi się podobał, mam tylko jedno pytanie: co to był dokładnie za dokument
który adwokat na końcu wrzucił do kominka? Musiało mi jakoś umknąć.
Wydaje mi się (z książki, bo w filmie też mi to umknęło, niemniej w książce ciężko czyta się ten pamiętnik [wiadomo, stara mowa, składnia, interpunkcja]), że była to umowa handlowa między pastorem, a kapitanem statku (w książce kapitanem, tutaj ojcem Tildy). Też dokładnie nie pamiętam czego dotyczyła, ale musiała mieć coś wspólnego z niewolnikami.