gdyby nie w bardzo niewyrafinowanym stylu tłuczona do głowy widzowi pseudofilozofia new
age'owska. Poskładanie z tylu wątków sensownej całości budzi szczery podziw, jednakże naiwne
skróty, jednostronność przekazu, cała ta bajeczka o przeznaczeniu i ukrytej celowości - to odbiera
temu tworowi rangi dzieła. I choć jest w treści również nieco dobrych elementów, jak niektóre
archetypy bohaterów, czy walka o wolność i godność, itp., to cały film przepojony jest hasłem
"siedź, patrz, nie myśl - gotową refleksję i morał podamy ci na tacy".
Od strony wielopłaszczyznowości i przedstawienia historii z rożnych czasów film ten jest bardzo dobry. Zupełnie jakby się oglądało kilka różnych filmów zrobionych w rożnych stylach. Tak wiec kupując bilet na jeden seans oglądamy kilka ;-)
Jednak zgadzam się z HUtH. Dla mnie zabrakło mi w tym filmie prawdziwej głębi, czegoś co zmuszałoby do przemyśleń.
Dokładnie, kilka filmów w jednym i to znacznie się różniących, a historia Cavendisha byłaby chyba najlepsza do zrobienia z niej osobnego obrazu. W ogóle film jest świetnie wyreżyserowany, ale od pewnego momentu(spisek - zagłada ludzkości) staje się już nieco irytujący w manifestowaniu pewnej ideologii w sposób banalny i robiący z widza naiwniaka. W ogóle wszystko jest przesiąknięte pewną wrażliwością, co gdyby tak zostało do końca przeszłoby, ale niestety taka subtelna sugestia autorom nie wystarczyła.
Nie wiem jak to jest w książkowym oryginale, czy jest to po prostu przedstawienie jakiejś wielowątkowej historii, czy również autor próbował zrobić swoją "księgę prawdy"...