Szczerze, wszystkie wątki były równie ciekawe, ale najbardziej podobała mi się postać Sonmi.
Mi najbardziej podobał się wątek Adama i Kupaki i historia Zachariasza. Ogólnie wszystkie wątki były ciekawe, jedynie...
Spoiler!!!
...historia geja była obrzydliwa. Najpierw wpółżył z mężczyzną, potem z kobietą (jak sam określa jedynie dla doznań cielesnych), następnie zabija człowieka, a na koniec popełnia samobójstwo. A wszystko to przedstawione tak, jakby był postacią romantyczną i niedocenianą. Choćby jego twierdzenie o tym, że do samobójstwa potrzeba odwagi. Odwagi potrzeba do życia, co to za odwaga stwierdzić, że wszystko jest okropne i nie chce nam się więcej walczyć z problemami?
Uważam, że reżyserzy popełnili wielki błąd, cechując pozytywnie postać, która przez cały film nie robi nic dobrego, a wręcz jest kompilacją najgorszych zachowań.
Frobisher jest ofiarą. Żył w czasach, które nie pozwalały mu na bycie sobą i właśnie dlatego jego historia to splot tragicznych błędów i miotania się w poszukiwaniu spełnienia, którego i tak nie mógł osiągnąć. Jego samobójstwo jest symboliczne. Mówiąc, że "istnieje inny lepszy świat" wyraził wiarę w to, że nadejdą czasy gdy ludzi nie będzie się oceniać powierzchownie (w tym wypadku na podstawie orientacji seksualnej), nawet jeśli w jego czasach nie było na to nadziei. Opinie Frobishera na temat samobójstwa to... po prostu opinia bohatera ;) Robert jest antybohaterem (nie jedynym zresztą w tym filmie - Cavendish, Zachary) i jego postępowanie nie ma być wzorem do naśladowania a obrazem pewnego problemu.
i nie zabił Ayrsa, jedynie go postrzelił ;)
Nie mówię, że powinien być wzorem, ale czemu człowieka, który jest gejem, morderdercą i samobójcą przedstawiono tak, by widz odbierał go jako postać pozytywną? Nie jest ofiarą, przez cały film nie robi nic dla innych, zachowuje się egoistycznie i nie jest przez nikogo atakowany. W porównaniu z innymi postaciami ma normalne życie (Zachariasz walczy z kanibalami, Adam jest otruwany przez "przyjaciela", ta reporterka chce nagłośnić awarię reaktora, Sonmi - to chyba oczywiste, starszy pan jest raczej zabawną postacią i nie zmagał się z większymi problemami), a mimo tego bez przerwy użala się nad sobą i rozpaczą, że jest z dala od "ukochanego". Każdego normalnego czlowieka ta postać odrzuca i obrzydza, więc nie rozumiem po co był umieszczany w tym filmie jako "biedna i nieporadna sierota boża"...
Po pierwsze, jesteś homofobem, więc trudno Cię bedzie przekonać, że w orientacji Frobishera nie ma niczego złego (inną sprawą jest jego hedonistyczne podejście do życia). Po drugie, Frobisher nikogo nie zabił, w wyniku szarpaniny postrzelił jedynie pijawę chcącą go okraść.
Tak, Frobisher jest egoistą i manipulatorem (Cavendish też nim zresztą jest - przespał się z żoną brata i zrobił karierę na morderstwie), ale jednocześnie jest też ofiarą wyzysku i społecznego ostracyzmu. To dobrze, że film przedstawia postaci niedoskonałe, biel i czerń nie są autentyczne. O Frobisherze i Cavendishu już pisałam. Co do Luisy, zwróć uwagę, że jej główną motywacją nie jest dobro ludzi, którzy mogliby zginąć, a potrzeba dorównania ojcu, który w swojej pracy próbował dociekać prawdy. Adam zaczyna od pracy w handlu niewolnikami. Zachariasz na początku jest tchórzliwy, niegościnny i nieufny.
Większość bohaterów kończy w sposób szlachetny, ulega zmianie. Jednak film, który pokazywałby jedną stronę życia byłby nieautentyczny. Na świecie pełno jest Frobisherów, którzy gdzieś się w życiu gubią, co wcale nie oznacza, że są źli. Jednoznacznie negatywnymi postaciami "Atlasu..." są te odgrywane przez Weavinga i Granta. Frobisher to odcienie szarości.
Może i jestem owym "homofobem", ale nigdy nie poprę czegoś sprzecznego z naturą ludzką, co jest wypaczeniem człowieczeństwa. Co do postrzału, to wybacz, mój błąd, myślałam, że ten kompozytor zginął, co nie zmienia mojego nastawienia do tej postaci.
Co do innych postaci, to oczywiście masz rację, mają swoje wady (w szczególności Cavendich, ale uważam go raczej za postać komediową), jednak nie przedstawiają niemoralnych wartości jako coś normalnego, co robi właśnie postać Frobishera. Dla mnie jest dużo "czarniejszą" osobą niż te które wymieniłaś jako negatywne.
Główne postaci tego filmu nie miały być pozytywne, tylko ludzkie.
I na tym skończę, niech ocena Frobishera pozostanie już sprawą indywidualną ;)
Postacie pozytywne, to takie, które widz ma polubić, niekoniecznie muszą być ucieleśnieniem dobra.
I jak mądrze stwierdziłaś; "niech ocena Frobishera pozostanie sprawą indywidualną".
Pozdrawiam :)
To nie jest postac ani pozytywna, ani negatywna, tylko tragiczna. Nie jestem lesbijka, ale nie mam nic do homoseksualistow i slyszac takie rzeczy jest mi przykro. "Wypaczenie czlowieczenstwa"? Szkoda, ze to nie dotknelao Ciebie albo kogos z Twoich najblizszych, moze bys sie ogarnal troche.
Szanuje wszystkich ludzi, ktorzy nie krzywdza innych (slowami, czy czynami). Ale to troche nie na temat.
Nie krzywdzę nikogo, ani nie obrażam, stwierdzam tylko, że gdy mężczyzna kocha się z mężczyzną to nie jest normalne i nie powinno się tego akceptować, do czego zmuszają nas media i prawo.
Tylna część naszego układu pokarmowego nigdy nie była przystosowana do funkcji rozrodczych i podczas stosunków u homoseksualistów tworzą się tam rany. Przez te rany dostają się do krwi przeróżne substancje, przez co w ich krwi krążą cząsteczki kału i spermy. Dlatego nie pobiera się od nich krwi, ponieważ jest ona tak zanieczyszczona, że chory po transfuzji czegoś takiego po prostu by umarł.
Poza tym homoseksualizm jest chorobą i to uleczalną! Jest to problem psychiczny, wynikający najczęściej z braku dobrych relacji z ojcem. Tacy ludzie nie powinni być akceptowani, lecz mieć dostęp leczenia, jednak dzisiejszy świat zabrania określania tego jako "chorobę".
Jeżeli uważasz powyższe zachowanie jak i to, że homoseksualiści najczęściej mają po kilkuset partnerów w ciągu życia, z którymi nie wiążą ich żadne relacje, poza stosunkami, za normalne, to masz rację. Jednak czy można nazwać zgodnym z naturą ludzką coś, co tak naprawdę jest poważną chorobą tych ludzi oraz społeczeństwa, które pośrednio zmusza ich do trwania w niej i odbiera dostęp do leczenia?
Nie zgadzam sie z ani jednym slowem. Ha, ha, ha, seks analny nie jest tylko zarezerwowany dla gejow. Rozumiem, ze u heteroseksualistow nie tworza sie rany? :D Poza tym istnieje cos takiego jak prezerwatywy. Co to w ogole za dyskusja? :D Swiatowej slawy psycholog sie znalazl, he, he, he. Jak ktos ma ochote miec 10 partnerow na tydzien to jego sprawa, obojetnie, czy to lesbijka, czy nie. Naprawde, wstydze sie za niektorych Polakow.
szczerze Ci współczuję, że ktoś wtłoczył do Twojej głowy takie głupoty, w które tak uparcie wierzysz. po tym poście widzę, że nie masz żadnych konkretnych i niepodważalnych argumentów, tylko same bzdurki powtarzane cały czas przez ludzi często niewykształconych i zaślepionych swoją nietolerancją i nienawiścią (co jest, w przeciwieństwie do homoseksualizmu, spowodowane złym wychowaniem i wykształceniem u dziecka nieodpowiednich cech). cenię sobie dobrą dyskusję na temat homoseksualizmu, ale pod warunkiem, że osoba, z którą rozmawiam, jest w stanie mnie zaskoczyć sprawdzonym argumentem, którego ja nie potrafię z marszu odbić równie konkretną informacją. w każdym innym wypadku najeżdżanie na homoseksualistów odbieram jako szczekanie małego sfrustrowanego pieska.
Te "bzdurki" znam od człowieka zajmującego się od kilkudziesięciu lat pomaganiem homoseksualistom, ale to tak na marginesie :). Chciałabym tylko zauważyć, że poza stwierdzeniem jak nisko stoję w twojej hierarchi społecznej, wytknięciem mi mojego "niewykształcenia" i "zaślepienia nienawiścią" oraz opisaniem swojej inteligencji i znajomości tematu, nie napisałeś nic konkretnego, co pomogło by mi zobaczyć jak oświeconą osobą jesteś ;)
spoko nie przejmuj sie, jak ich media nakarmiły tak powtarzają, każdy kto nie lubi homoseksualistów "jest zaslepiony nienawiscią". Ach jakże mądre i górnolotne stwierdzenie, szkoda tylko, że widzę je w co drugim poscie na ów temat, na jakimkolwiek forum.
Ma prawo Ci się to nie podobać, mnie także się nie podoba, bo to jest sprzeczne z naturą i oblesne, że dwóch facetów za przeproszeniem ładuje sie w komin. Mówię temu NIE, ale gdybym spotkała geja, to nie napluję mu w twarz, podam mu rękę, pogadam, bo mimo, że nie podoba mi sie jego orientacja, to nie znaczy, że mam go zatłuc. Ach, rzeczywiscie jestem nienawistna, prawda?
Tacy jestescie tolerancyjni, a jakby Wam sie wychował syn gej, to co drugie z Was próbowałoby wyplenic to z niego... teraz mówicie że trzeba tolerancji, ale nie wiecie do końca jak zareagowalibyscie na cos takiego, więc się nie lansujcie z tą swoją niby-tolerancją bo mnie wielmoże smieszycie.
jak zwykle w internecie - nadinterpretacja i doszukiwanie się ataków na siebie tam, gdzie ich nie ma. nie znam Cię, więc w moim poście nie znajdziesz ubliżania Twojej osobie, także niepotrzebnie się bulwersujesz.
nigdzie nie napisałam, że jestem osobą inteligentną, także dziękuję za tak miłe wnioski. moja znajomość tematu wynika z tego, że jestem osobą biseksualną i obracam się w środowisku LGBT, a także bardzo otwarcie popieram ideę związków partnerskich i związane z nią kampanie społeczne.
nie napisałam żadnych konkretów, ponieważ nie miałam na celu wchodzenie w dyskusję na temat homoseksualizmu. ale jeśli chcesz, to proszę bardzo:
1. przepraszam za nieco wulgarne podsumowanie Twojej wypowiedzi na temat seksu analnego, ale członek przeciętnego mężczyzny jest mniejszy niż konkretna kupa po dużym obiedzie, więc śmiem twierdzić, że seks analny nie jest tak dramatyczny, jak to opisałaś. poza tym niemal wszyscy się zabezpieczają prezerwatywami. i może Cię zaskoczę - pary hetero też uprawiają seks analny i nie jest to wcale takie rzadkie zjawisko. i skąd to info, że od gejów nie pobiera się krwi? myślę, że moi znajomi byliby mocno zaskoczeni taką informacją, bo sami chętnie oddają krew.
2. ile osób LGBT znasz i jesteś w stanie potwierdzić to, że homoseksualizm wynika ze złych relacji z którymś z rodziców? ja osobiście nie znam żadnego geja, który miał złe relacje z ojcem. sama też nie miałam złych relacji z rodzicami i dorastałam w bardzo rodzinnej atmosferze, także nie widzę związku.
3. ile osób LGBT znasz i jesteś w stanie potwierdzić to, że mają po kilkuset partnerów w ciągu swojego życia? znam wspaniałe pary homoseksualne, które żyją ze sobą już 10, 15, 20 i więcej lat i chcą zalegalizować swój związek, a nie mogą. ja jestem teraz w związku, który, mam nadzieję, będzie trwał do końca mojego życia i całkiem dobrze mi z myślą, że ta osobą będzie moim jedynym partnerem seksualnym już do końca. a ludzie, którzy lubią seks bardziej niż inni i szukają go wszędzie gdzie się da, są w każdym środowisku.
a to koleżko cos dla Ciebie http://www.youtube.com/watch?feature=player_embedded&v=m737xpQa-Io#!
Homosie życzą smierci dziewczynce, bo osmieliła się powiedzieć, że lepiej mieć mamę i tatę niż tatę i tatę. "Mam nadzieję, że Twoi heteroseksualni rodzice cię zgwałcą".
Chcesz jeszcze cos dodać o biednych smutnych dyskryminowanych gejach i strasznych, krwiożerczych. toczących pianę hetero?
ten argument do mnie nie trafia, bo jednak przypadków przemocy wobec osób homoseksualnych jest mnóstwo i niestety tylko o niewielkiej ilości się mówi. a to, że trafiła się banda debili, którzy grożą małej dziewczynce za to, że wyraziła swoje zdanie, to nie jest kwestia tego, że są gejami, a kwestia tego, że są agresywnymi kretynami. nikt nie powiedział, że homoseksualiści są wspaniali i nie mają wad - homoseksualiści to ludzie, a wiadomo, że wśród ludzi nie trudno o idiotę czy osobę agresywną. a już na sam koniec - nigdzie nie napisałam, że geje są biedni, smutni i dyskryminowani, a hetero straszni i krwiożerczy. czy jak ktoś walczy o prawa osób LGBT to musi tak myśleć? niektórzy geje to idioci pragnący uwagi i trąbiący wszędzie o swoim życiu seksualnym. wcale się nie dziwię, że ludzie 'toczą pianę' jak widzą ich zachowanie, bo mnie też ono wkurza. także nie siej propagandy filmikami i ogólnikowymi stwierdzeniami, bo atakujesz mnie za coś, czego nawet nie napisałam.
owszem, dałas do zrozumienia, że ludzie propagujący takie poglądy są mało inteligentni i zieją nienawiscią. A ona wcale nie zaatakowała gejów jakos prostacko ani agresywnie, przeczytaj sobie jeszcze raz jej wypowiedzi, skąd ma takie informacje, przetraw, przeżuj i napisz jeszcze raz. Jak ktos ich nie lubi to juz wszędzie węszycie agresję i nienawisc.
w moim pierwszym poście nie ma słowa o inteligencji, więc nie wciskaj mi, że coś takiego dałam do zrozumienia. Ty to tak odebrałaś i przykro mi z tego powodu, bo nie miałam na celu ciśnięcia po inteligencji komukolwiek i to na dodatek przez internet. pomyliłaś definicje - inteligencja to nie wykształcenie ani wiedza. i nadal uważam, że pogląd, iż krew gejów nie nadaje się do przetoczenia komuś, bo ten ktoś umrze, jest wynikiem niedokształcenia w tej dziedzinie.
a twierdzenie, że ktoś jest chory psychicznie, nie potrafi zbudować trwałej więzi emocjonalnej, jest rozwiązły seksualnie, a w krwi płynie mu kał i sperma, jest prostackie i przez wielu może zostać odebrane jako niezwykle krzywdzące.
Kolejny zamknięty nietolerancyjny osobnik ;/ Siedziałem koło podobnego w kinie. Podczas scen homoseksualnych, śmiał się z dziewczyną, powtarzał, że zwymiotuje oraz zasłaniał reką oczy i pytał jej czy już się skończyły. Facet grubo po 25 roku zycia :( Szkoda mi niektórych.
Normalnie staram się nie odpowiadać na takie kretynizmy, ale powiedz mi proszę, gdzie znalazłeś informacje o tym jakoby w krwi homoseksualistów krążyły plemniki i cząsteczki kału? I że od homoseksualistów obligatoryjnie nie pobiera się krwi? I (tu już zaczęłam śmiać się w głos) że "krew jest tak zanieczyszczona, że chory po transfuzji czegoś takiego po prostu by umarł". Bardzo. ale to bardzo jestem ciekawa cóż to za "fachową" literaturę przegapiłam podczas studiów medycznych!
P.S. Homoseksualizm nie jest chorobą, którą można leczyć. Co innego silne fobie, z tym psychiatrzy nieźle sobie radzą.
P.P.S. Argument o "kilkuset" kochankach w ciągu życia jest IDIOTYCZNY! Przykro mi ale w ciągu życia nie jesteśmy w stanie wejść w więcej niż kilkadziesiąt bliskich relacji uczuciowych (i mówię tu o relacjach czysto koleżeńskich). Także, o ile nie nazywasz się Hugh Hefner to raczej nie masz szans na kilkuset partnerów. Przykro mi - zmień obiekt fantazji.
Asztan, jeśli dla Ciebie czynny homoseksualizm jest czymś gorszym od handlu niewolnikami, to cieszę się, że nie masz władzy w tym kraju.
Akurat to, że nie zabił Ayrsa mocno mnie zawiodło. Ayrs to zwykły moralny śmieć. A Frobisher stworzył coś pięknego. I to go odróżnia od "normalnych" ludzi.
Wszystkie wątki na znakomitym poziomie, najciekawsze jest to że reprezentują różne gatunki filmowe, a są z sobą bardzo spójne i znakomicie zmontowane.
Wątek Sonmi był chyba najbardziej przejmujący. Urzekł mnie wątek Zachariasza (znakomity Tom Hanks), tworzący niejako budowę ramową filmu. Zachariasz musi sobie radzić w świecie będącym konsekwencją działań pozostałych postaci (m. in. Somni) a także radzić z własnymi słabościami i konsekwencjami swoich czynów.
Mnie w zasadzie podobały się wszystkie wątki, choć najmniej Frobishera. Do pięciu pozostałych nie mam zastrzeżeń, były rewelacyjne. Jakoś tak najbardziej urzekł mnie ten wątek z notariuszem i trucicielem :)
w książce zdecydowanie najlepszy jest wątek Sonmi, a potem Frobisher. Reszta po równo taka sobie.
Tutaj też wybija się Sonmi, reszta różnie, ale radzę nie patrzeć tak na ten film.
Te historie to jedno, jedna bez drugiej jest niewiele warta (może oprócz rozszerzoenj (czyli ksiazkowej) wersji Sonmi) i tak chyba należałoby spojrzeć na ten film. Rozbieranie go na te historie jest moim zdaniem dla niego krzywdzące.
Wiem, że są powiązane :) co nie zmienia faktu, że niektóre mogą bardziej przypaść do gustu.
Zgodzę się, że jeśli rozpatrywać je, np. pod kątem uniwersalności pewnych postaw i bezpośrednich nawiązań do siebie nawzajem, są dla siebie niezbędne. Jednak nie uważam, że " jedna bez drugiej jest niewiele warta", gdyż każdą z historii można też z powodzeniem rozpatrywać odrębnie. Zresztą, jakby nie było, sam na początku swojego postu też dokonujesz pewnego uprzywilejowania, wskazując jako najlepsze wątki Sonmi i Frobishera :) Nie wiem, czy wyrażam się zrozumiale, bo moja myśl jest trudna do wyrażenia:)
wg mnie, same w sobie nie są jakoś wielce ciekawe. ale scenariusz jest tak zaadaptowany a film tak zmontowany, ze tworcy nawet niekoniecznie zdają się chcieć, żeby były. dlatego jesli ktos mowi, ze to zly film i argumentuje, ze te poszczegolne historie były slabe to dla mnie to słaby argument. ten film to jedna wielka gawęda opowiada przez Toma Hanksa przy ognisku :)
w książce jest trochę inaczej, bo to tylko 11 rozdziałów (przejsc) i tam bardziej zasadne jest ocenianie ich osobno (do tego jest najzwyczajniej w świecie bardziej rozbudowana fabuła przez co mogą się bardziej podobać).
i w druga stronę, nie istnieja one tak razem jak w filmie, dlatego wielkie brawa za adaptacje scenariusza.
Dopiero zamierzam czytać książkę, ale podoba mi się, że film można oglądać jako " jedną wielką gawędę opowiadaną przez Toma Hanksa przy ognisku" :) i jednocześnie właśnie podziwiać każdą z historii odrębnie:)
Najlepsza akcja i wątek był w neo seulu- postać Sonmi i ogólnie wykreowany świat był moim zdaniem najciekawszy. Doona Bae - najlepsze kreacje w filmie mam nadzieję, że będzie doceniona za ten film (łącznie z meksykanką :D ) Jestem zauroczona :)
A ja mam problem, bo nie mogę przestać myśleć o tym filmie :( ;) Co więcej, mam ochotę iść jeszcze raz, ale chyba tego nie zrobię :)
Popieram i teraz zastanawiam się jak w tej roli sprawdziła by się Natalie Portman, która miała podobno zagrać te postać.
SPOILER
Mnie najbardziej podobał się wątek Sonmi i Zachariasza, ale dlatego, że były bezpośrednio połączone. Strasznie jestem ciekawa jak doszło do tego, że zaczęli ją czcić jako boginię.
Hugh Grant jako kanibal:D
No i oczywiście Tim Cavendish (oklaski :)
Wątek Frobishera poruszył mnie najbardziej, choć wszystkie wątki były bardzo ciekawe. Postać Sonmi fantastyczna.
Temat miał być o tym, który wątek najbardziej się podobał, czyli miało być miło, a przerodził się jak zwykle w argumentowanie homofobii filmwebowiczów. Wrócę może jednak do wątku założycielskiego :P
SPOILERY
Choć do kina poszłam dla Jima Sturgessa, do którego mam ogromną słabość, to jednak najbardziej urzekła mnie Sonmi. Paradoksalnie, wątek najmniej rzeczywisty, a losy tych bohaterów najbardziej mnie obchodziły. Miałam tylko momentami wątpliwości, czy Hae-Joo Chang odwzajemnia dozgonną miłość Sonmi, czy też po prostu jest mu ona potrzebna do realizacji planów politycznych. Choć z drugiej strony jak Sonmi można nie kochać? ;-)
Podobały mi się grane przez Sturgessa postacie, na które można było zawsze liczyć i czuć się przy nich bezpiecznie - Adam dla Autuy i Tildy, Hae-Joo Chang dla Sonmi.
Najsłabsze wrażenie zrobił na mnie wątek chronologicznie najpóźniejszy, po pierwsze kojarzył mi się z serialem "Zagubieni" (który swego czasu próbowałam oglądać, bo wszyscy znajomi tylko o tym mówili, ale jakoś nie umiałam podzielić ich fascynacji), po drugie cały czas zastanawiałam się, czemu tak duża społeczność nie może na małą grupkę kanibali zrobić zwykłej zasadzki i raz a dobrze się z nimi rozprawić, tylko żyją cały czas w strachu i nawet na chwilę nie mogą się bez obaw oddalić od osady.
SPOILERY
Zapomniałam jeszcze napisać, że scena erotyczna była moim zdaniem zupełnie niepotrzebna i o wiele lepsze wrażenie zostawiałby sam pocałunek, bardziej by to pasowało do romantycznych wspomnień Sonmi, a zwłaszcza wspomnień relacjonowanych na przesłuchaniu.
Myślałam, że to tylko ja tak mam (bo jestem aseksualna - to dopiero wynaturzenie, och, jak mi wstyd :P), ale właśnie przeczytałam takie same opinie kilku różnych osób, które też myślały, że są w tym poglądzie osamotnione.
A mnie pasowała - pokazała, że nie są obce Sonmi wszystkie aspekty człowieczeństwa - może można ją było zrobić nieco bardziej purytańsko, ale moim zdaniem była na miejscu ;)
Każdy z wątków był ciekawy, ale jednocześnie każdy - za mało rozwinięty. Trudno mi było utożsamić się z bohaterami. Ale gdybym już miała wybierać, to wątek z Frobisherem podobał mi się najbardziej. Szkoda, że jego symfonia "Atlas chmur" nie została wykorzystana we wszystkich pozostałych wątkach. A przynajmniej ja tego nie czułam.
Podobała mi się również charakteryzacja tego "czystokrwistego" buntownika, który kochał się z Sonmi. I sam seks. ;)
Najmniej podobał mi się wątek z dociekliwą dziennikarką.
Zdecydowanie wątek Zachariasza i Starego Georgiego (obie role zagrane znakomicie)! Zakochałem się w nim od samej sceny otwierającej film, podczas której miałem ciarki na całym ciele. Absolutnie magiczny, do którego powroty w dalszej części filmu sprawiały mi największą radość. Drugi w kolejności to z pewnością wątek Sonmi 451 poruszający tak wiele ważnych zagadnień i jednocześnie po raz kolejny pokazujący perfidię, bezmyślność i okrucieństwo człowieka. Na trzecim miejscu usadowiłbym wątek Cavendisha z jego ciągłymi kłopotami. Wątki Frobishera oraz Ewinga ustawiłbym chyba na równi, przy czym historia tego pierwszego jest nieco bardziej przekonująca. Zdecydowanie natomiast najmniej poruszającą jest historia dziennikarki i jej przekonań.