Bardzo dobry film, oceniam całokształt, wzruszający i wstrząsający momentami, podobnie jak
wiele poprzednich filmów, które przyszło mi oglądać, pozostawił po sobie więcej pytań, niż
odpowiedzi. Po seansie nachodziły mnie refleksje dot. wszystkiego tego, czego doświadczam i
mnie otacza - nie sposób ich wyrazić słowami. Podczas oglądania można stracić poczucie
czasu. Dzięki wielowątkowości nie ma możliwości, by choć przez chwilę się nudzić.
Przepraszam za lakoniczność mojej wypowiedzi, ale jestem świeżo po seansie i jeszcze nie
opuściłem myślami tamtego świata. Dodam jeszcze, że jest to jedyny film, w którym nie
irytował mnie wątek gejów - miał swój urok, zawierał tę potęgę miłości.
Byłem sam, 2-3 fotele ode mnie siedziała para (prawdopodobnie), po filmie dziewczyna
powiedziała, że 20 minut spała na seansie i to był najlepszy czas w tym wszystkim. Ehh... Jakie
te c*py są płytkie, facet jak idzie do kina to po to, żeby po pierwsze nie wysłuchiwać narzekań
typu : " ty mnie nigdzie już nie zabierasz... ", a po drugie, żeby obejrzeć film i rozerwać się w ten
sposób. Co ona sobie myślała? Że będzie ją łaskotał w krocze i szeptał czułe słówka do uszka
przez cały czas trwania Atlasu? Hehehe
Pozdrawiam.