PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=580801}

Atlas chmur

Cloud Atlas
2012
7,1 184 tys. ocen
7,1 10 1 183824
5,9 54 krytyków
Atlas chmur
powrót do forum filmu Atlas chmur
zadi

No za zdjęcia również brak. Wszędzie tylko Lincoln i Życie Pi. A Atlas Chmur?

hr_dooku

no ten film powinien dostać nominacje też do najlepszego filmu

ocenił(a) film na 9
zadi

właśnie chciałam założyć ten wątek.
CHARAKTERYZACJA I MUZYKA zasługują na oscara najbardziej na świecie
Wg mnie oczywiście chyba w każdej kategori, ale że nie dostał nominacji nawet w tych dwóch kategoriach?
kpina!

ocenił(a) film na 10
Lulamej

Muzyka była kapitalna ahh szkoda naprawdę dziwne to jakieś... hobbit choć film jest dobry to nawet nie może się równać w jakiejkolwiek kategorii

ocenił(a) film na 9
zadi

Jakiś ponury żart, z nominowanych za charakteryzację filmów widziałem tylko Hobbita ale w Atlasie była ona o kilka klas lepsza.

ocenił(a) film na 7
zadi

Jeszcze cyba przed świętami ogłoszono skróconą listę kandydatów, na której nie było "Atlasu". I całkiem sora awantura się pod tym newsem zrobiła. Nie zauważyliście? Ech, typowe dla kogoś kto wychwala pod niebiosa taki film ;P

ocenił(a) film na 9
Sqrchybyk

wychwalam, ale nie pod niebiosa. co najwyzej pod chmury.

swoja droga liczylem tez na nominacje dla Hanksa.
bylby to ewenement, poniewaz nie zagral jednej konkretnej roli, a kilka bardzo dobrych. niestety zaden yntelygent w hollywood na to nie wpadl

ocenił(a) film na 7
zadi

Zdarzyło się co najmniej raz, że nominowano aktora za kilka ról w jednym filmie - Petera Sellersa za "Dr Strangelove". Tyle że to były wybitne role, nie jedynie dobre, jak Hanksa ;) Na upartego mogli nominować Broadbenta, uważam, ale jego braku nie uznam za pomyłkę, zbyt mocna konkurencja w kategorii drugoplanowej - same świetne nazwiska nominowane (notabene każdy już ma Oscara na koncie).

Ja nominowałbym ten film tylko za dekoracje, przy czym spośród nominowanych w tej kategorii widziałem "Hobbita" i "Annę Kareninę" i cóż, oba lepse pod tym względem od "Atlasu"...

Sqrchybyk

'Ja nominowałbym ten film tylko za dekoracje' -chyba scenografię =.=

ocenił(a) film na 7
kinnoshiwasu

A tam, jeden pies...

ocenił(a) film na 10
Sqrchybyk

Jak dla mnie Sqrchybyk- to jesteś takim specjalistą i krytykiem filmowym jak każdy tutaj na forum, więc nie podniecaj się tak swoim pseuoprofesjonalizmem. Po obejrzeniu Atlasu Chmur tylko największy ignorant (lub potocznie zwany- "hejter", który dobiera ksywkę odpowiednio do swoich zamiarów) może stwierdzić, że ten film nie zasługuję chociażby na nominację przynajmniej w kilku kategoriach. Powodów dlaczego tak się nie stało może być wiele ale na pewno nie jest nim to, że film jest mniej wartościowy niż te, które dostąpiły zaszczytu nominacji.
Film ten najłatwiej mi określić jako dobry obraz na którym każdy widzi coś dla siebie wartościowego- jakąś myśl, idee. Wiele ludzi przejdzie obok tego obrazu i zwróci uwagę tylko na to, że jego rama nie jest ze złota, z wygrawerowanym napisem "hollywood" z góry pomijając treść. Czy były już takie filmy jak ten- nie. Czy warto go obejrzeć- tak. Czy coś z niego wyniesiesz- to zależy od poziomu twojego ego. Czy aktorzy osiągnęli coś niespotykanego w dotychczasowych filmach-tak. Czy hollywood lubi oryginalność i chciał zainwestować w to pieniądze- nie. Czy hollywood przyzna się do tego, że jego jedynym celem jest zarabianie na filmach(nie ważne jak ubogo wartościowe intelektualnie i duchowo są) i przyzna, że Atlas Chmur jest czymś niezwykłym co powinno powstać bo daję ludziom szanse pomyśleć nad wieloma aspektami naszego świata i życia, jednocześnie będąc kunsztem kinematografii- nie sądzę...
Nie zapominajmy, że trzech ludzi dokonało niemożliwego przenosząc tak godnie na ekran treść książki, w której przypadku było to nieprawdopodobne.
Życzę każdemu- nie ważne czy film Ci się podobał czy nie- tego aby udało mu się wynieść tyle niesamowitych i wartościowych myśli ile mnie się udało. Życzę także sobie samemu aby farsa oscarowa jaką dzisiaj zobaczyłem trwała dalej bo tylko wtedy tak naprawdę garstka ludzi będzie miała szanse wykrzyczeć- wbrew sprzeciwowi innych- to co jest prawdziwie ważne i tylko wtedy będą miały szanse powstać filmy wybitne. Sam Atlas Chmur pokazuję nam ile w tym prawdy.

ocenił(a) film na 7
madman165

Przepraszam że dopiero teraz odpowiadam.
Czy się podniecam "pseudoprofesjonalizmem"? Nie zauważyłem... Ego mam tak duże, że nie potrzebuję pompowania go na forach. Ja po prostu od około piętnastu już lat jestem kinomanem (a od jakichś dziesięciu - nałogowym), od około piętnastu lat nie tylko oglądam namiętnie filmy, ale i interesuję się nimi w wymiarze i artystycznym, i technicznym. Widziałem nie tylko więcej filmów niż przeciętny Kowalski w moim wieku (albo i z dekadę starszy), ale i zdecydowanie bardziej zróżnicowane, bo oglądam... właściwie wszystko - filmy nowe, w średnim wieku, stare i bardzo stare; filmy polskie, amerykańskie, europejskie, azjatyckie itd., jakiś czas temu nawiedziłem nawet przegląd kina kazachskiego (niestety, słaby okazał się film który wybrałem). Znawcy to ze mnie (jeszcze ;P) nie czyni, ale bez fałszywej skromności powiem, że jednak wiem o kinematografii więcej niż przeciętny użytkownik FilmWebu.

Co oczywiście nie zmienia faktu, że moja opinia jest tylko moją opinią, a przedstawia się tak, że "Atlas chmur" to film "tylko" dobry. Przede wszystkim jest to porządne kino rozrywkowe, nienudzące, przyjemne i świetnie zrobione (nie dość świetnie jednak na Oscary, uważam). Jest to też oczywiście film niegłupi, ale w żadnym razie jakiś specjalnie mądry... Wybacz, ale dla mnie te filozoficzne treści zawarte tu były w 90% truizmami i banałami (to jeszcze nie jest wada), w dodatku podanymi "jak na tacy" (to już tak). 10-12 lat temu zapewne byłbym zachwycony, ale teraz, po obejrzeniu wielu naprawdę mądrych i nieoczywistych filmów tudzież przeczytaniu takowych książek... Nie na moich falach "Atlas" nadaje, i tyle. Dodam może jeszcze, że książki nie czytałem.
Hejterem, jak widzisz, nie jestem, ocenę dałem całkiem wysoką, ale wciąż uważam, że prawdziwie oscarowy (jeśli to określenie się jeszcze nie zdewaluowało) poziom ma tu jedynie scenografia. No, na upartego jeszcze montaż.
Tobie się to bardzo podoba - świetnie. Nie zamierzam cię przekonywać że nie powinno... Mam tylko jedno pytanie - skoro tak narzekasz na Hollywood, to czemu oglądasz tyle filmów stamtąd? Wśród ocenionych przez ciebie filmów chyba tylko jeden - "Zatoichi" - jest spoza Hollywood.

Pozdrawiam

ocenił(a) film na 10
Sqrchybyk

Zapomniałeś o muzyce. Uważam, że muzyka była jednym z tych elementów, które zasługiwały na nominację. Każdy oczywiście ocenia film według własnych odczuć. Mimo mojej wysokiej oceny całkowicie rozumiem Twoje zarzuty pod adresem "Atlasu". Paradoksalnie z niektórymi nawet się zgadzam. Ale brak nominacji w jakiejkolwiek kategorii jest dla mnie kiepskim żartem.

ocenił(a) film na 7
marokin

Muzyka faktycznie bardzo dobra, ale powalić to mnie nie powaliła... Z pięciu nominowanych do Oscara soundtracków słuchałem czterech (zostało mi jeszcze "Życie Pi") i chyba tylko ten z "Argo" mógłby ewentualnie na rzecz "Atlasu" wylecieć, pozostałe trzy ("Skyfall", "Lincoln" i "Anna Karenina") są już wyraźnie lepsze, uważam. Choć mogę jeszcze zmienić zdanie, bo całości nie przesłuchałem. No ale nominowali tę muzykę do Złotego Globu, trzymajcie więc za nią jutro kciuki ;) Pozdrawiam

Sqrchybyk

Anna Karenina? Skyfall? O rany :D Nie zgadzam się.

ocenił(a) film na 7
Lokepine

Grunt, że Akademia się zgadza ;) Jeszcze muzyka z "Hobbita" moim zdaniem lepsza od "Atlasu" i to na nią wymieniłbym nominację, jaką otrzymał "Argo".

Sqrchybyk

Gdyby Akademia była autorytetem, to by tak było... :P

Nagrody nie są - i nie powinny - być głównym wyznacznikiem oceny filmów. Uważam, że to zmowa producencka Hollywood.

ocenił(a) film na 7
Lokepine

Naturalnie, że nie są i nie powinny... Ale jednak miło, gdy film, który się lubi dostaje nagrody, prawda? I w drugą stronę też to działa, choć na szczęście słabiej, jak wynika z moich obserwacji. I żadna zmowa producencka, chyba że sam jestem w nią zamieszany, razem z innymi, którzy odmawiają ujrzenia geniuszu tego filmu... Ten film od początku nie za specjalnie prządł nagrodowo - konkurencja jest niezła w tym roku w każdej kategorii - z ważniejszych nagród zdobywając tylko jedną nomkę do Złotego Globu i trzy do Satelitów (przy czym w Satelitach jest zwykle więcej nominowanych niż przy Oscarach), plus kilka pomniejszych wyróżnień od kół krytyków. Zbyt dużo było takich przypadków by się tu jakiejś zmowy doszukiwać. Zapewne w Saturnach coś ugra, trzymajcie kciuki.

Sqrchybyk

Zobaczymy. Fanów, jak widać, ma ;)

ocenił(a) film na 10
Sqrchybyk

Owszem, Atlas ma tylu fanów ilu ma i nie zaskakuję mnie to, że jest ich mniej niż więcej ponieważ na świecie przewagę stanowią ludzie prostolinijni i leniwi- widać tak jest dobrze. Ale można by jednak oczekiwać od ludzi którzy zajmują się nominacjami do wszelakich nagród tego aby były to osoby bardziej "skomplikowane" i sądzę nawet, że tak właśnie jest. Problem tylko leży w tym o czym już wcześniej pisałem czyli w pieniądzach i mydlenia ludziom oczu.
Bardzo mnie śmieszy to jak gdy ktoś piszę (w skrócie) "Ten film nie zasługuję na nagrody pod żadnym względem... no chyba, że scenografia..... i muzyka też nawet dobra była....". Sądzę, że gdybyś rozkuł Sqrchybyk ten beton w głowie, który tam zalega to dostrzegł byś jeszcze kilka plusów "Atlasu Chmur"

Pozdrawiam i życzę udanych, niekończących się seansów filmowych typu "co się nawinie" ;)

ocenił(a) film na 7
madman165

To jak miałem napisać? Oscary (i nominacje do nich) są przyznawane w konkretnych kategoriach, więc chcąc nie chcąc, trzeba każdy film spróbować podzielić na czynniki pierwsze. I w takim układzie, moim zdaniem, jedynie wspomniana scenografia jest tu na odpowiednio wysokim poziomie... Całościowo zaś film oceniłem na 7/10 - dość wysoko, no ale poziom nagrodowy też to nie jest.

I "Atas chmur" naprawdę nie jest skomplikowanym filmem. Wszystko tu podane jest jak na tacy i przystępnie wytłumaczone, w sam raz dla prostolinijnych ludzi. IMO trzeba być nie prostolinijnym, tylko zwyczajnie durnym by tego filmu nie zrozumieć...

Pozdrawiam

PS W żadnym razie nie "co się nawinie". Starannie dobieram swe "lektury".

ocenił(a) film na 10
Sqrchybyk

Stwierdzenie, że wszystko w Atlasie jest podane jak na tacy jest najzwyklejszym przejawem ignorancji. Oglądając ten film nawet po raz czwarty byłem wstanie dostrzec nowe ciekawe przemyślenia i szczegóły fabularne. Sądzę, że problem leży w tym iż z braku czasu i ogromu produkcji jaki oglądasz nie jesteś wstanie rzetelnie ocenić filmów, które wymagają kilkukrotnej analizy by w pełni wyrobić sobie o nich zdanie.
Ja na ten przykład nie jestem wstanie zrozumieć jak można wystawić ocenę 10/10 Skyfall-owi! O_o Już pomijając to, że jego wartość twórczą stawiasz wyżej niż chociażby Atlas Chmur lub Życie Pi. Nowy film o Bondzie jest najnormalniej tępy i zasługuję co NAJWYŻEJ 5/10. Żenujące, na siłę odgrzewane "kotlety" mające na celu przypominać 50-lecie Bonda, a już o samej fabule i bezsensu wielu scen nie wspomnę! Pociąg który wyjeżdża wprost na Bonda w kanałach- przestępczy mastermind widać dokładnie wyliczył moment, w którym Bond go dogoni. Idiotyczne testy psychologiczne mające tylko na celu wymienienie nazwy "Skyfall". A sam początek filmu.... chyba nie muszę nic pisać.
Szczerze mówiąc- przed podejrzeniem ocenianych przez Ciebie filmów sądziłem, że dyskutuję z kimś kto naprawdę ceni tylko górnolotne kino, a w Atlasie Chmur po prostu nie udało Ci się dostrzec prawdziwych wartości filmu zakładając, że jest to film nad wyraz prosty. Ale po twojej ocenie Skyfall-a i paru innych sądzę, że wolisz sobie wyrabiać zdanie na podstawie tego co piszą i mówią krytycy lub specowie z akademii. Mogę wiele rzeczy zrozumieć ale 10/10 dla Skyfall to kpina większa niż nie przyznanie Atlasowie żadnych nagród. :P

Pozdrawiam

ocenił(a) film na 7
madman165

Ponownie przepraszam, że kazałem czekać.

Od końca (i ogólnie nie po kolei;)):

Nigdzie nie napisałem, że cenię TYLKO górnolotne kino (chociaż zależy jak rozumieć to słowo), przeciwnie - jestem, jak to o sobie pisze K. Varga, "kulturalnym wszystkożercą" i uważam, że w każdym gatunku, rodzaju i typie kina (i literatury) znaleźć można perełki. Wśród filmów, które wyróżniłem sercami są pozycje biegunowo wręcz różne, np. filozoficzne traktaty Bergmana i "dolnolotne" "Nagie Bronie".

Jeśli zaś o Bondy chodzi, to jestem ich fanem od wielu, wielu lat - można wręcz powiedzieć, że moja kinomania właśnie od Bondów się zaczęła."Skyfall" dałem 10, bo wspaniale się na nim bawiłem, chyba najlepiej w całym 2012. Dałem 10, bo oglądając go, znów stałem się dzieciakiem (no, wczesnym nastolatkiem powiedzmy ;)), który z wypiekami (i przyszczami) na twarzy podziwia superagenta, który radzi sobie w najgorszej opresji, pokonuje najgorszych złoczyńców, jeździ najlepszymi samochodami i sypia z najpiękniejszymi kobietami. I o to chodziło! Taki efekt miała wywołać ta "Dobranocka dla dorosłych", jak to filmy na podstawie swych książek określał sam I. Fleming. Fabuła była IMO w porządku, w scenie testu nie widzę niczego idiotycznego, biorąc oczywiście konwencję pod uwagę. Jeśli zaś o ten pociąg chodzi, to w Londynie w godzinach szczytu pociągi metra jeżdżą przecież co kilka minut, więc owo "dokładne wyliczenie" wcale tak dokładne być nie musiało. Ogólnie jednak rozmaite niemożliwości mi w takim filmie nie przeszkadzają, bo przez poprzednie 22 filmy do nich przywykłem (a ty ile starszych części widziałeś?). Nie uważam "Skyfall" za film lepszy od "Życia Pi", bo zbyt się od siebie różnią by dało się je porównywać. Przyrównywać "Skyfall" do "Życia Pi" i "Atlasu" i mówić o ich "wartości twórczej" (co to jest?) to trochę jak przyrównywać mikrofalę do lodówki i dziwić się, że ta pierwsza ma wyższą ocenę, skoro lodówka 1000 razy lepiej chłodzi mięso. Nie można stosować tych samych kryteriów do oceny różnych rzeczy, bo bzdury wychodzą... Uważam "Skyfall" za film lepszy w swojej klasie niż "Życie Pi" w swojej. I tyle... Możemy porównywać poszczególne elementy, jak np. zdjęcia czy muzykę, ale porównywanie takich filmów całościowo jest bez sensu, takie moje zdanie.

Recenzje czytam dość rzadko i, jeśli mam być szczery, raczej przy ich doborze kieruję się nazwiskiem autora niż filmem, którego dotyczy. Czytam np. wszystkie recenzje Sobolewskiego, jakie mi się nawiną (nawet jeśli film kompletnie mnie nie interesuje), bo po prostu uwielbiam go czytać. Co do nagród - to takie moje "okołofilmowe" zboczenie, jako żem człek próżny ;) Lubię je i interesuję się nimi. I przyznaję, biorę je pod uwagę przy wyborze filmów do obejrzenia (któż z nas choćby z ciekawości nie obejrzy filmu z pięcioma Oscarami?), ale nie traktuję ich jako wyroczni, tylko sugestię typu "raczej godne obejrzenia". I często się, oczywiście, z nimi nie zgadzam. Najświeższy przykład: zupełnie nie widzę wielkości w "Operacji Argo", to IMO film "tylko" porządny i te dwa Złote Globy i nominacje do Oscara (za wyjątkiem tej dla Arkina i za montaż), które dostał, uważam za pomyłkę.

W ogóle to gratuluję przenikliwości, że wystarczył ci jeden film (bo niby o jakich "paru innych" mowa?) by zawyrokować, że przy ocenie filmów podstawą są dla mnie recenzje i nagrody (zwłaszcza że "Skyfall" obejrzałem, gdy jeszcze żadnych nagród nie miał i od razu dałem taką ocenę). "Atlas" tu się nie liczy, jako że dałem ocenę znacznie wyższą niż by krytycy i "specowie z akademii" sobie życzyli. Brawo, Holmes przy tobie staje się Rutkowskim...

I wreszcie co do rzekomego skomplikowania "Atlasu"... Ech, nie chciałem rzucać nazwiskami, ale chyba nie mam wyboru... Bez urazy, ale jeśli nie widziałeś ani jednego filmu Bergmana, Tarkowskiego, Bunuela, Antonioniego, Kieślowskiego (gł. późnego, ale nie tylko), Angelopoulosa, Paradżanowa, Godarda (a nie widziałeś, prawda?) i jeszcze kilku, to ty nie wiesz czym jest naprawdę trudne i wymagające kino - kino nieoczywiste, operujące symbolami, metaforami, niedopowiedzeniami, poezją, raczej stawiające pytania niż udzielające odpowiedzi, niedające gotowych wniosków... I jeszcze parę podobnie uduchowionych tekstów. W "Atlasie" żadnego z tych elementów nie dojrzałem, a sądzę, że potrafię je już rozpoznać mówiąc kolokwialnie, bo trochę filmów w nie bogatych widziałem (m.in. filmy wspomnianych panów). I nie widzę ich nie dlatego, że przeczytałem niepochlebną recenzję, bo żadnej nie czytałem (a jeśli, to nie pamiętam) i nie dlatego też, że byłem negatywnie nastawiony do twórców - nie byłem, zarówno Wachowscy "Matrixami", jak i Tykwer "Biegnij Lola, biegnij" pokazali, że potrafią robić kino niebanalne, nic też nie mam do żadnego z grających w filmie aktorów.

No ale ok, nieomylny nie jestem, nawet jeśli czasem tak się czuję ;) Daję słowo zatem, że jeśli obejrzę "Atlas" jeszcze raz (a zapewne obejrzę, to przyjemny film) i dojrzę w nim coś istotnego, co za pierwszym razem mi umknęło, doniosę ci o tym i pokajam się... I może nawet podwyższę ocenę, bo chyba będzie wtedy na to zasługiwał. Póki co jednak pozwól, że zalecę ci obejrzenie "Stalkera" Andrieja Tarkowskiego jako przykładu filmu autentycznie trudnego i nie do ogarnięcia w całości za pierwszym (albo i za dziesiątym) razem. Nawet jeśli nie zrozumiesz niczego w cholerę (czego się w sumie spodziewam) to przynajmniej napatrzysz się na być może najpiękniejsze zdjęcia w historii kina. A jeśli jednak załapiesz co nieco, to może ujrzysz jaki "Atlas" jest de facto łatwy...

Pozdrawiam

ocenił(a) film na 10
Sqrchybyk

Do obejrzenia stalkera zabieram się już długi czas gdyż czytałem zarówno książkę(o innym tytule) jak i grałem nawet w gry o tym temacie ale jeszcze pewnie się trochę będę zbierał.
Z racji tego, że wciąż piszemy w komentarzach pod filmem "Atlas Chmur" to ostatni raz się do niego ustosunkuje. Masz rację, że jest to filmy na wielu polach bardzo łatwy do zrozumienia i jest wstanie dotrzeć do każdego. Przekaz jest jasny i klarowny. Można powiedzieć, że każdy debil i prostak wyniesie coś z tego filmu... I to chyba właśnie cenie w nim najbardziej. Mój znajomy- człowiek bardzo prosty. Nie fascynuje się sztuką, muzyką itp. prosty robol w dwóch słowach. Po obejrzeniu "Atlasu" zaczął się zastanawiać i dyskutować ze mną w sposób o jaki nigdy go bym nie podejrzewał! Byłem zdumiony. Z najprostszych rzeczy jakie wyniósł z filmu potrafił sam rozwinąć wnioski i kolejne przemyślenia. Chciał koniecznie zobaczyć film jeszcze raz. Ja z kolei- zawszę mam głębokie przemyślenia na temat życia, wszechświata, czasu itp. Mój kolega zwrócił po tylu latach uwagę na to, że "ocean to morze kropel" i on też jest wstanie coś zmienić i że warto się starać bo losy przyszłości rozstrzygają się własnie teraz. Ja za to zauważyłem w filmie ciekawe przedstawioną teorię czasoprzestrzeni Einsteina i to jak złudne jest oszukiwanie się, że po za naszym umysłem istnieje coś takiego jak przeszłość, teraźniejszość i przyszłość.

"Ludzie tacy jak my, wierzący w fizykę, wiedzą, że różnica między przeszłością, teraźniejszością i przyszłością jest tylko uparcie obecną iluzją."

Albert Einstein

Czy proste, łatwo przyswajalne elementy tego filmu są jego wadą i niepowodzeniem twórców? Nawet ja jestem wstanie stworzyć wiersz, który będzie dla mnie oczywisty ale już ktoś inny będzie musiał czytać go setki razy żeby dojść do tego "O co temu gościowi chodziło???". Sztuką jest przedstawić ważne, złożone treści tak aby każdy widział w nich jakiś własny pozytywny sens. Nie moim celem jest przekonywać kogoś, że film ma mu się podobać. Napiszę tylko, że ja zapamiętam go na lata i ciesze się, że nie tylko ja wyniosłem coś z niego. A w mojej ocenie- na pewno na zasługuję pamieć i wracanie do niego aby nie zapominać co w życiu jest naprawdę ważne i że nasze życie tak naprawdę "nie należy tylko do nas" lecz jest powiązane z każdym innym życiem na ziemi. :)

pozdrawiam i życzę Ci jeszcze wiele udanych seansów, w tym także Bondów ;)

ocenił(a) film na 7
madman165

No i ok, rozumiem to, naprawdę. Już z kimś tu, na tym forum, na temat tej przystępności rozmawiałem. Pisałem też, że gdybym był o te 10-12 wiosen młodszy, pewnie także piałbym z zachwytu. Teraz jednak - nie na moich falach ten film nadaje, i już... I tak, zbytnia łatwość filmu, w sensie: wykładanie kawa na ławę morałów, jest dla mnie wadą. Zazwyczaj, bo np. przymykam na to oko, jeśli owa kawa podana jest na ławę wdzięcznie i czarująco, w czym celują np. rysunkowe filmy Disneya (choć nie wszystkie) czy nawet "Forrest Gump". W "Atlasie", niestety, podobnego czaru nie stwierdziłem, no ale to już rzecz stuprocentowo subiektywna.

Jeśli ów wiersz będzie porywający i intrygujący, to nawet jeśli czytelnik go nie zrozumie, nie uzna czasu poświęconego na jego przeczytanie za stracony ;) Przykładem takiego wiersza niech będzie "Holy Motors" Caraxa (jeśli możesz to leć do kina! gwarantuję, że czegoś takiego nie widziałeś), który każdy może zrozumieć po swojemu, ale też - może w ogóle nie dopatrywać się w nim sensu tylko chłonąć kolejne porywające obrazy i pomysły.

Dziękuję za życzenia, wzajemnie. I pozdrawiam.

PS Akurat tekst o "morzu kropel" bardzo mi się spodobał ;)

ocenił(a) film na 10
Sqrchybyk

Muzyka w Hobicie to w połowie powtórka z Lotra, więc kolejny raz gratuluję logiki.

ocenił(a) film na 7
madman165

Serio? Nie słyszałem jakichś szczególnych powtórzeń (poza kawałkami z "Concerning Hobbits"), a całą trylogię LOTRa odświeżyłem sobie na kilka dni przed "Hobbitem". Oczywiście jest to ten sam styl, ale utwory inne.

ocenił(a) film na 10
Sqrchybyk

A ja robię masę więc jem 200% więcej niż przeciętny kucharz- według twojego rozumowania to oznacza, że mam większe kompetencje w żywieniu i jestem większym znawcą jedzenia niż szef kuchni w Holiday Inn. Przecież jem więcej niż on, więc wiem też więcej i lepiej. x)

Gratuluję i pozdrawiam.

ocenił(a) film na 7
madman165

Jeśli jesz ciągle to samo i w dodatku z tego samego źródła, to z pewnością nie... Jeżeli jednak poznajesz dużo zróżnicowanych potraw przez różnych mistrzów kuchni robionych, a przy okazji starasz się również dowiedzieć o danej kuchni czegoś więcej niż jedynie jak smakują jej potrawy - to tak, znasz się lepiej od przeciętnego zjadacza smalcu.

Ale dlaczego "szef kuchni"? Toż wszyscy, jako widzowie, jesteśmy jeno klientami restauracji, szefami kuchni są filmowcy. A ja nie twierdzę że znam się na kinie lepiej niż Wachowscy, Tykwer, Hanks i reszta.

zadi

Dokładnie moja myśl. Podobno krytycy ogłosili ten film najgorszym 2012 (smh) więc to byłby powód dla którego nie może być nominowany nawet za charakteryzację? Powalającą charakteryzację, ale cóż... oskary :] zbyt inteligentni są na takie produkcje~

ocenił(a) film na 10
zadi

Zawsze wiedziałem, że z tymi Oscarami jest coś nie halo, ale teraz to już przesadzili. Charakteryzacja w Atlasie chmur to wszechświatowa ekstraklasa. Tak nie docenić tytanicznej pracy tych ludzi, to po prostu żenada.

ocenił(a) film na 9
zadi

Zupełnie nie rozumiem braku nominacji. Przez cały film nie rozpoznałam aktorów niesamowicie przerobionych na kobiety, czy na staruszków. Charakteryzacja była wprost genialna. Dopiero na koniec filmu uświadomiłam sobie kto jakim był bohaterem. Brawo dla twórców za niesamowity efekt :)

trust_yourself

Ja miałam to samo,dopiero pod koniec się zorientowałam co i jak i to jeszcze nie całkiem,dopiero jak zobaczyłam obsadę wtedy już wiedziałam kto grał kogo...Rewelacja jak dla mnie:)

ocenił(a) film na 2
zadi

Bez żartów. Charakteryzacja wyglądała jak w teatrze telewizji z lat osiemdziesiątych. JEDYNYM atutem tego filmu jest muzyka i dźwięk. Reszta to DNO.

ocenił(a) film na 10
amazka

Patrząc na konkurencję i pretendentów do Oscara w różnych kategoriach powinien mieć następujące nominacje: charakteryzacja, muzyka(zamiast Skyfall!!!! to drwina, że nie nominowano w tej kategorii nie "Atlasu", a właśnie "Skyfall" oraz dźwięk, a także aktor drugoplanowy i tutaj nominacja dla Jima Broadbenta(Naprawdę mogli nominować jego zamiast bardzo słabego w tym roku De Niro). Liczyłem właśnie na te nominacje. Zawód spory, ale jednocześnie było to do przewidzenia ze względu na to, że: a) film za mało zarobił w Amerykańskich kinach, a jak wszyscy wiemy akademia lubi $$$. b) Hollywood od samego początku nie chciało go realizować. c) Wachowscy się postawili i po prostu go zrobili udowadniając, że film z typowym rozmachem dla Hollywood może być zrealizowany i bez jego pomocy.

thomas_4

Nie chciało realizować? To wyjaśnia, dlaczego go zignorowano. Cieszę się, że się postawili, bo powstało arcydzieło.

To będzie - ba, już jest - kultowy film. A kultowe filmy z zasady są niszowe :)

ocenił(a) film na 9
amazka

teatr telewizji? idz trollowac gdzie indziej bo my tu prowadzimy powazna dyskusje.

ocenił(a) film na 2
zadi

Na czym ta powaga polega, na obrażaniu innych? Kolego jakieś argumenty merytoryczne? Może jakaś opinia na temat dyskusji? Jeżeli nie, to twój wpis jest jaskrawym przykładem trollingu.
Charakteryzacja oparta na gumowych maskach, które przeszkadzały aktorom w grze mimiką to technologia z lat sześćdziesiątych i siedemdziesiątych. Mi niektóre postacie przypominały Klingonów z pierwszych odcinków Star Treka. Charakteryzacja jest jednym z głównych czynników, który sprawił, że ten film zamiast być ciekawym i głębokim przeżyciem, wywołuje zażenowanie i ziewanie. Kolejnymi sknoconymi czynnikami są fatalnie opowiedziana fabuła oraz kiepska gra aktorska, nie wspominając o niesamowitym spłyceniu historii z książki, z której zostały tu już tylko naiwne prawdy absolutne, które nie wymagają od odbiorcy ani grama wysiłku intelektualnego, i nie wywołują żadnych głębszych refleksji. Nuda, nuda i jeszcze raz nuda, po prostu twórcy filmu ukradli mi 3 godziny życia i kasę za bilet.

amazka

Czytałam książkę i nie widzę spłyceń, wręcz niektóre historie są optymistyczniejsze - może dlatego, że nie są opowiedziane z pozycji pierwszoosobowej, jak w książe - widzimy i rozumiemy więcej, niż jedna główny bohater

ocenił(a) film na 10
amazka

Auta 7/10
Rocky 2 6/10
Ogarnij się koleś.

ocenił(a) film na 2
Qleer

Titanic 10/10, Atlas Chmur 10/10, Mroczny Rycerz powstaje 10/10 to wszystko wyjaśnia :))))

zadi

Charakteryzacja w tym filmie to jego najsłabsza strona jak i scenariusz więc nie wiem jakie filmy Ty oglądasz że ten zrobił na Tobie wrażenie. Może nie widziałeś Batmana, Władcy Pierścieni, Wilkołaka... To są charakteryzacja zasługujące na wyróżnienie. Tu sposób w jaki "ucharakteryzowali" Chińczyków woła o pomstę do nieba.

ocenił(a) film na 3
zadi

kpina to by była jakby ten film dostał jakąkolwiek nagrodę!! na szczęście krytycy na wysokich stołkach czasami jednak mają trzeźwy umysł

ocenił(a) film na 7
zadi

Charakteryzacja jak charakteryzacja, dla mnie powinna być nominacja przede wszystkim za montaż!

ocenił(a) film na 7
zadi

Charakteryzacja jak dla mnie była słaba i aktorzy wyglądali po prostu sztucznie albo jakby im się nie przyjęła operacja botoksu.
Co do samego filmu to myślałem że będzie lepszy.Opowiedzenie paru historyjek o charakterach ludzi w przeszłości,teraźniejszości i przyszłości,o tym że kusi ich diabeł,są źli,liczy się dla nich tylko pieniądz.,chcą coraz więcej,o tym że są też ludzie o dobrych sercach którzy się kochają,chcą być wolni,maja marzenia,że ich czyny będą zmieniały świat w przyszłości itd. jakoś mnie nie urzekło i ogólnie film był o wszystkim ale o niczym
Grę aktorską również stawiam na średnim poziomie - Hanks bez charakteryzacji w każdym filmie gra prawie tak samo.