Jestem w stanie zrozumieć zachwyt nad tym filmem, jest wizualnie i muzycznie przepiękny, dobrze zagrany. Ale fabularnie niestety kuleje. Karmi nas tanimi chwytami, bazuje na najprostszych emocjach. Jedyny ciekawy wątek to wątek prawnika, zbiegłego niewolnika i lekarza-truciciela. Był najprostszy, przez to najbardziej ludzki. Reszta wydumana i pod publiczkę, jakby sam Paulo Coehlo tam pociągał za sznurki. Nie mówię, że jest to zły film. Ale jest wiele lepszych od niego, z podobnym, a nie tak nachalnym przesłaniem. Mam wrażenie, że twórcy chcieli, żeby dosłownie każda linijka scenariusza stała się ponadczasową mądrością. Nie. To na mnie nie działa.