dawno takiego pretensjonalnego suchara nie widziałem ( a nie ! sorry.. przecież oglądałem "drzewo życia" jakiś rok temu) dawno mi się tak w kinie nie dłużyło. kilka historyjek posklejanych ze sobą na siłę nie chcą się trzymać kupy ( równie dobrze można by to przedłużyć do czterech godzin i w środku dodać odcinek "mody na sukces") tania dydaktyka, patos( te dialogi odkrywające WIELKIE PRAWDY ŻYCIA są naprawdę żenujące) kilka "trendy" teorii jak mechanika kwantowa( dobrze,że nie było jeszcze wykładu o memach)i jakiś eko-religijny misz masz dodane chyba tylko po to żeby sprawiać wrażenie kina totalnego. no i jeszcze ten motyw zdarty już jak stara płyta,że przylatują dobrzy kosmici i zabierają ze wstrętnej Ziemi dobrych ludzi do siebie.......... No cóż , pozostaje mi tylko czekać na bestseller "Filozofia i religia w Atlasie Chmur", może wtedy zmienię zdanie ; ) pozdrawiam.
Ooooo! właśnie tego porównania mi brakowało - do "Drzewa życia"! Podobny poziom przereklamowania, wydumanych prawd (aż dziwne, że nigdzie w tle nie przemawia Paulo Coelho) i mojego rozczarowania... ale że kilka wątków było znośnych, no i wytrzymałam prawie do końca ("Drzewo" ścięłam chyba po 40 minutach), to muszę zaokrąglić swoje 5,5 do 6/10 ;) Pozdrawiam :)