Czy da się w ogóle zrobić ambitne kino dla masowego odbiorcy nt. metafizyki ludzkich losów i jeszcze na tym dobrze zarobić? Nie sądzę. Zawszę będzie to kompromis. Takim było Źródło, takim jest Atlas chmur. Stąd pseudofilozoficzność jest wpisana w tego typu produkcję. Ale lepsza pseudo niż afilozoficzność bo zawsze jakaś tam strunę niecodzienności w głowie poruszy.
Ten film nie jest pseudofilozoficzny. Nie tworzy też żadnej filozofii. Jest zobrazowaniem pewnej koncepcji filozoficznej. To tak jakby obsmarowywać wszelkie filmy SF, że są pseudonaukowe i pseudofizyczne (choć niewątpliwie niektóre są ;)).
Dla niektórych kiepskie zobrazowanie koncepcji filozoficznych określa się mianem pseudofilozoficzności. To zarzut krytyki, do którego się odniosłem. Czy film jest pseudo- czy nie, tego orzec nie sposób. Bo nie ma interpretacji dzieła samej w sobie. Chodzi raczej o wrażenie jakie po sobie zostawia. A duży kwantyfikator przy analogii z SF jest nietrafiony, bo przecież rzecz dotyczy jednego filmu a nie gatunku 'zdaptacje koncepcji filozoficznych' :) A pseudonaukowych filmów z gatunku SF akurat nie brakuje..