Zastanawia mnie jedno. Po co całkiem niezłą historię tak niesamowicie dociskać, dockliwiać,
ubierać w sztuczne wzruszenie??? Przecież ten film bez tej maski, tapety, bez tony różowego
makijażu byłby naprawdę całkiem niezły. A tak to wyszedł film na którym chce się bardziej śmiać
niż płakać.
Podobnie zrobili twórcy w takich przebojach jak "Nazywam się Khan", czy w "Czasie Wojny". Tak
samo niezłą historię tak mocno podkolorowali, że nie dało się tego oglądać.