Trochę mdła ta uczta, którą zaserwował film "Cudowne dziecko". Tkliwy i cukierkowy
niczym "Mała syrenka" z zanudzającą fabułą. Gdyby ludzie się tak w realu przypadkiem
spotykali jak tym filmie, to świat by stanął chyba do góry nogami. I gdyby zdarzali się tacy
geniusze, co w pół dnia opanowują z niezwykłą wirtuozerią grę na dwóch instrumentach
muzycznych, to świat obróciłby się jeszcze raz o 180 stopni.
Rozumiem, że tą wysoką ocenę film uzyskał za muzykę i podpisuję się pod tym obiema
rękoma. Muzyka zaklęta w dźwiękach wydawanych na zatłoczonej ulicy czy zaczarowany
szum łanów zboża były fenomenalne. I widzę, że to uwiodło większość osób, które
obejrzały film.Nie żałuję obejrzenia filmu właśnie ze względu na stronę muzyczną.
No i może jeszcze jeden plus. Film mówi o tym, jak to wspaniale jest mieć pasje, bo to
one prowadzą przez życie.