Czułam się tak jak po obejrzeniu 1cz. insygniów śmierci Harego Pottera, że obejrzałam część historii, że film jest przedzielony na pół. Też tak macie?
Czy ja wiem, może trochę. Może nie tak jak w Harrym, bo tam faktycznie historia jest podzielona na pół. Pierwszy Avatar był taką domkniętą, skondensowaną historią, podobały mi się konsekwencje działań. W Istocie Wody było pokazane życie rodzinne Jake'a, Lo'ak i wieloryb, a potem Jake i pułkownik i długa walka. Stąd to uczucie?
Film był długi na początku przedstawienie postaci, świata itd Jakby film był wstępem do serii a nie jedną historią. okej byla wygrana bitwa na koniec miedzy jakiem a pulkownikiem, ale nie wojna jakby. Miałam wrażenie że zaplanowano z góry więcej częsci żeby zarobić więcej pieniedzy zamiast w jednym dziele konkretnie wszystko zwieńczyć.