Jeśli był już taki temat, to proszę o wybaczenie.
Jak sądzicie? Czym jest Eywa? Ja myślę, że nie jest to żaden Bóg, lecz naturalna siła planety. Podobnie jak w Lost, gdzie wyspa "żyje".
Eywa to jest ich bóstwo wszechmatka.
http://pl.james-camerons-avatar.wikia.com/wiki/Eywa
a tu dokładniej
W linku jest tylko, to co zostało wytłumaczone w filmie, że Eywa to swego rodzaju Bóg. Ludzie nazywają to biointernetem. Gromadzi informacje o planecie itp. Wcale nie mają pewności, że łączą się z nią po śmierci. Tak na chłopski rozum. Moje wytłumaczenie o żyjącej planecie (przynajmniej dla mnie) jest chyba najbardziej prawdopodobnym. Po raz kolejny nawiążę do Lost. Tam wyspa również żyła swoim życiem. Coś jest na rzeczy.
a jak Grace umiera to mówi " Jestem z nią Jake ona jest prawdziwa" czy coś podobnego albo "...ona jest prawdziwym bytem" zresztą sam nie jestem pewien co dokładnie powiedziała
Grace umierała a łącza neuronowe Eywy dotykały jej mózgu, więc transfer
myśli był już możliwy. Być może Grace otrzymywała wtedy od Eywy pewne
impulsy, jakieś informacje, co Grace odebrała jako działania inteligentnego
bytu i dlatego powiedziała te słowa: "ona jest bytem". Eywa utworzyła z nią
połączenie Tsaheylu, co dla ludzi normalnie nie jest możliwe. ;)
Na'vi utożsamiają świadomą istotę żyjącą we wszystkim na Pandorze z Bogiem. Ale Eywa, nie jest tylko kupką połączeń neuronalnych, czy pseudoneuronalnych. Na'vi widzą w tym objaw obecności ich Boga, ale ten bóg dla nich jest bardzo podobny do naszego. W książce pojawia się teoria, jakby to Eywa miała sprowadzić ludzi na Pandorę, ryzykując własne istnienie. Takie działanie raczej wykracza poza możliwości tej "globalnej świadomości" pływającej sobie w korzeniach drzew. To już wiara w Boga podobnego naszemu. Łączenie się ze zwierzętami, możliwość nawiązywania kontaktu z tą świadomością to dla Na'vi objaw obecności Boga, tak jak dla dawnych ludzi burze i inne zjawiska naturalne były przejawem gniewu Boga.
Wg mnie Eywa opiera się na pogańskiej koncepcji Wielkiej Bogini tak troszkę. :)
Zgadzam się z autorem tematu. Według mnie Eywa to jest właśnie ta
biologiczna sieć, która w pewnym sensie przypomina ogromny mózg. Być może
sieć ta obdarzona jest pewnym rodzajem inteligencji, dzięki której potrafi
rozsądnie kontrolować pewne procesy na Pandorze. Może nawet ma pewne cechy
istoty świadomej. Na'vi ją czczą, ponieważ nie potrafią naukowo wyjaśnić
działania Eywy. Połączenie się z nią jest dość specyficznym przeżyciem, bo
pozwala na transfer myśli pomiędzy łączącą się osobą, a Eywą.
Gdy jakaś osoba umiera i zostanie połączona z Eywą, to prawdopodobnie jej
myśli i wspomnienia - czyli to, co ma "zapisane" w mózgu zostaje
przeniesione do globalnej pamięci Eywy. To dlatego podczas połączenia Jake
słyszał głosy, śmiech... bo to były właśnie te wspomnienia zmarłych osób,
lub może tych, które jeszcze żyły, ale "modliły się" do Eywy przez
Tsahaylu.
To jest jasne, ale według mnie wiara w Eywę nie ogranicza się tylko dot ego co zapewnia Na'vi ta sieć (pseudo)neuronów. Wydaje mi się to zbyt proste, zwłaszcza że Na'vi zapewne nie dostrzegają granicy pomiędzy tym co "biologiczne", wyposażone w neurony, a martwe, bądź bardzo oddalone od planety. Nie wiedzą co to układ nerwowy, co to połączenia, wiedzą tylko że podłączając queue do zwierząt, roślin mogą wymieniać wspomnienia z przodkami, to na pewno jest bardzo "religijne" przeżycie.
Otóż to. Docieranie do wspomnień przodków daje im uczucie doświadczania
kontaktu z ich duchami. Być może kiedyś uda im się bardziej zgłębić
tajemnicę tego zjawiska... lub ktoś z naszych będzie starał się im to
przybliżyć opierając się na odkryciu dr Grace.
A ciekawe, co by było, gdyby przysłano tam... chrześcijańskiego misjonarza...
W ogóle to zagadnienie jest szalenie ciekawe. :) Można snuć tyle różnych teorii
i filozofii. Cameron jest prawdziwym geniuszem.