Właśnie próbowałam obejrzeć po raz drugi, dobrnęłam do połowy i więcej już nie dało rady. Nie bardzo wiem o co w nim chodzi i nie interesuje mnie to. Ciężko patrzeć na wszechobecny niebieski kolor.

Ja to samo i myslalam, ze umrę z nudów...

Planeta Singli 2 oceniona na 9 xD weź sie ogarnij.... Avatar to film dla dzieci, nastolatków i dorosłych jeżeli oczekujesz od "bajki" niesamowitego scenariusza to powodzenia....

avatar to słaby plagiat "Tańczącego z wilkami" zrobiony tak by przygłupy klaskały

Ja to samo! Nastawiłam się na super rozrywkę, wszyscy zachwalali... Bohaterowie płascy jak ziemia płaskoziemców. Efekty specjalne nie zastąpią scenariusza.

Ze mną było tak samo.

Na początku oglądałem ten film z pewnym zainteresowaniem. Efekty specjalne i świat Pandory zrobiły na mnie wrażenie. Niestety potem wydarzenia na ekranie zaczęły trochę irytować, a potem nudzić. Nie wytrzymałem. Opuściłem projekcję. Nigdy wcześniej, ani później mi się to nie zdarzyło. Potem powróciłem na moment przed ostatnią walką, która jakoś specjalnie nie wzbudziła mojego zainteresowania.

https://www.youtube.com/watch?v=_Y8Buy5b6DQ&ab_channel=DailyCelebrity Polecam to zobaczyć zanim ocenisz

dokładnie :)

Czy jesteś dziwna? Nie mnie to oceniać,lecz może potrzeba czasu abyś doceniła ten film.

Nie, nie jesteś dziwna. Ten film jest dowodem na to, jakim idiotą jest przeciętny widz. Avatar to bajka o Pocahontaz w kosmosie, tak trywialna, debilna wręcz fabuła, a starają się pokazać, jaka to niby ambitna sztuka, ho ho ho. Kino dla debili i nic więcej.

Avatar dla kinematografii jest tym, czym dla gier video był Crysis z 2007 roku.

Nie jesteś dziwna. Ten film to banał. Mógłby trwać pół godziny. Gra aktorów słaba. Takie lekkie łatwe i przyjemne na niedzielę o 13 z dziećmi.

Efekty specjalne na plus. Scenariusz bardzo bardzo przewidywalny od początku wiadomo co się wydarzy. Po prostu kolonizatorzy przybywają do kosmicznych Indian i postanowiają ich przegonić/wybić, bo muszą wykraść bardzo wartościowy minerał. Historia, która wydarzyła się na ziemi wiele razy.

Nie jesteś dziwna, jesteś po prostu szczera. I chwała Ci za to! Trzeba zachowywać swoje "ja" - za (niemal) wszelką cenę.
Nie chcę nikogo ganić, każdy ma swój gust ("de gustibus..."), ale moim zdaniem to jest dobrze "nadmuchana wydmuszka". Sili się toto na jakąś "wzniosłość", na jakieś wartości, a zapewne jeden temu przyświecał cel - jak trafić w gusta mas i zarobić kasę.
Żyjemy od dawna w czasach "pop-kultury", które osobiście określam mianem "lumpen-kultury". I nic z tym nie zrobimy - zanim to zjawisko społeczne upadnie (oby!), to my odejdziemy "na drugą stronę życia".
Pewien mój znajomy, nie nastawiony negatywnie, tak podsumował ten film: "Całkiem fajnie się oglądało, ale po wyjściu z kina nic nie zostało..."
To być może jest jedna z lepszych recenzji... - nieważne jaką "dzieło" stanowi wartość, ważne by je dobrze odebrać i nie narzekać. Po to, by... znów dać się nabrać.