Mamy świetnych aktorów dubbingowych, w grach czy też bajkach wypadają świetnie, tutaj niestety
nie.
Ultron brzmi, jak wujek Stefan z lekką chrypą i bolącym gardłem. O innych aktorach nie wspomnę,
bo brzmią tak groteskowo, że ręce opadają.
Dołóżmy do tego polskie tłumaczenie, które często nijak się ma do tego, co mówią aktorzy w filmie,
a po zwiastunie wnioskuję, że film tłumaczyli w Google Translator.
"Jesteście jak kukiełki... zaplątane w sznurki... sznurki"
Jak dla mnie, wygląda to po prostu śmiesznie, i psuje odbiór filmu.
Dla mnie dubbing jest dopuszczalny tylko w filmach animowanych. Osobiście uwielbiam oryginalne głosy aktorów, którzy odpowiednia intonacją tworzą atmosferę filmu, polski dubbing to zabija i brzmi to niestety śmiesznie...
Mam takie samo odczucie. Naprawdę uważam, że w filmach animowanych dubbing jest wspaniały i aktorzy odwalają świetną robotę.
Na szczęście, można jeszcze w kinie wybrać wersję z napisami i to cieszy mnie niezmiernie ;)
Ostatnio natrafiłem na Avengers w TVN, niestety wersja z dubbingiem, po 5 min miałem ochotę wyskoczyć przez okno, tego nie dało się oglądać.
Tak pamiętam bo ucieszyłam się, ze jednego dnia był Kapitan Ameryka, a następnego Avengers, tylko właśnie jak usłyszałam dubbing to wyszłam z pokoju...bezpieczniejsza wersja niż skok z okna :P
Oczywista oczywistość. A klientela do której kierowany jest dubbing, czyli dzieciarnia, niepiśmienny plebs z dwucyfrowym IQ, gawiedź, motłoch, tłuszcza i analfabeci, łykają tę ściemę, niczym ułomne pelikany. Tacy to dadzą się nabrać na wszystko, nawet na popis "artystyczny", polskich "gwiazd"-wyrobników, które "bawią" się w film i podkładanie podróbkowych, piskliwych głosików. Trzeba być dzieckiem (naturalne względy) albo idiotą pozbawionym gustu, żeby zamiast prawdziwych gwiazd woleć jakieś "aktorzyny" spod budki z piwem, tudzież z łapanki, które niczego w zawodzie nie osiągnęły, poza podkładaniem nieudolnych głosików pod polskim blokiem w polskim garażu, LOLz. No ale idiotom to imponuje...
Nie od dzisiaj wiadomo, że dubbing robiony jest dla dzieciarni oraz analfabetów. Z powtarzanych regularnie badań wynika niezbicie, że Polacy nienawidzą dubbingu, a kochają napisy oraz tradycyjnego polskiego lektora. Rozkłada się to na poziomie 50% lektor, 49% napisy, 1% dubbing. Dlaczego więc dubbing ma większy udział w kinach? Otóż dlatego, iż Polacy na ogół nie lubią czytać, a lektora jak wiemy tam nie ma. Dlatego, chcąc nie chcąc, ludzie zaciskają zęby i ze spuszczoną głową idą na ten nieszczęsny dubbing. Nie bez znaczenia jest również fakt, że dubbingowe seanse faworyzowane są lepszymi godzinami oraz możliwością wyboru 2D-3D - napisy często nie mają tego komfortu. Nie zmienia to jednak dalej faktu, że Polacy nienawidzą dziecinnego dubbingu dla 5-latków, bo oglądanie w ten sposób filmów aktorskich, to jak przyznanie się, że jest się idiotą. Na żadnym kanale telewizyjnym, gdzie jak wiemy jest możliwość lektora (w kinie nie ma) żaden dubbing się nie utrzymał poza kanałami dla dzieci. Za przykład można podać spektakularną porażkę dubbingowanej Violetty w TVN 7, którą zdjęto z anteny nie dokończywszy nawet pierwszego sezony, bo nikt w ten sposób nie chciał oglądać. Co innego ta sama Violetta na Disney Channel, którą oglądają 7-latki i jakieś tam jeszcze ułomne niepiśmienne dzieciątka. Powtórzę raz jeszcze, bo warto to usłyszeć - Polacy nie znoszą dubbingu, bo jest on robiony pod dzieciarnię, plebs, gawiedź, motłoch, tłuszczę i analfabetów. Ogólnie mało rozgarniętą widownię. A skoro go nie lubią, to dubbing kinowy staje się problemem. Raz - degeneruje społeczeństwo, spłyca je propagując analfabetyzm i zwierzęce zachowanie (wystarczy tylko popatrzeć co dzieje się na dubbingowych seansach - dzieciarnia targa siaty żarcia do kina, w tym bigos w słoiku), dwa - automatycznie eliminuje kochanego przez wszystkich tradycyjnego polskiego lektora z wydań blu-ray/dvd. Wiec co ma zrobić dorosła osoba, chcąca odprężyć się w domu przy kinie domowym za 50 tyś zł? Włączyć dubbing i czuć się jak dzieciuch, albo idiota? Nie dziękuję. Na koniec dodam, że trzeba być dzidziusiem albo ułomnym, żeby woleć słuchać nieudolnych aktorzyn-wyrobników spod budki z piwem, tudzież łapanki, zamiast prawdziwych aktorów ciężko pracujących nad oryginalną wersją filmu. Nie wspierajcie nieudacznictwa, podróbek, pseudo aktorków, którzy nigdzie na świecie nic nie osiągnęli, poza podkładaniem dubbingu pod blokiem w polskim garażu.