Czuję cholerny niedosyt - znowu. 11 lat czekania, dziesiątki superbohaterów i finał, moim zdaniem mało epicki. No, ale zdążyłem przyzwyczaić się do tego, że bracia Russo nie potrafią zrobić czegoś wow. Czegoś po czym zbierałbym koparę z podłogi przez co najmniej tydzień po seansie. Cały czas powtarzam (od czasu premiery IW), że błędem było zebranie wszystkich kamieni przez Thanosa w pierwszym filmie. Kolejny raz bracia Russo nie są konsekwentni. Jest tyle rzeczy, które bym zmienił, które mi nie pasowały, że nie wiem od czego zacząć. Dodam, że płodzę ten wpis poprzez klikanie na telefonie, więc mogę nie wyrazić wszystkich odczuć związanych z filmem. Te ogólnie są dobre, ale…
1.Dlaczego Thanos w EG jest potężniejszy od siebie samego z IW mając do dyspozycji 5 kamieni? Brak konsekwencji. I tak, Thanos z EG jest kozakiem. Taki miał być w IW, a w finale jeszcze lepszy.
2. Po co w tym filmie Hulk? Bracia Russo stłamsili tę postać totalnie. W IW nie chciał wyjść, a teraz dostaliśmy zielonego (tak chodziło chyba o odhaczenie tej postaci) Bannera. W ogóle nie walczył. Ok, przywrócił połowę ludzkości, ale to równie dobrze mógł zrobić ktoś inny. Skoro Stark mógł to zrobić, to Hulk nie był potrzebny. Rolą Hulka jest rozwalanie, siła, złość. Przez cały ten finał (dwuczęściowy) tego nie uswiadczyliśmy. Szkoda.
3. Captain Marvel. Totalnie niepotrzebna, totalnie zepsuta (kolejna zresztą) postać w natłoku bohaterów. Przepotężna postać, która została odsunięta, aby pokazać jak super jest Kapitan Ameryka i Iron Man. Nie kupiłem tego.
4. Doktor Strange. Super gostek, który mógłby zrobić nie lada rozpierduche, ale zajęty jest trzymaniem wody. Super bracia Russo. Naprawdę nie mieliście co zrobić z Doktorkiem podczas tej walki? To już nawet pani Potts dostała więcej czasu antenowego… Brawo.
5. Dzieci Thanosa, bardzo potężne postacie. Każdy z naszych Avengersów miałby problem, nawet spory problem, aby choćby podołać jednemu z nich, ale oni giną w bardziej lamerski sposób niż w IW…
6. Bitwa, a raczej finałowa jatka pod siedzibą Avengers. Tak samo przejmująca jak ta w Wakandzie. Czy są ludzie, którzy widząc armie powiedzieli pod nosem - teraz to mają przesrane? No raczej nie. Kolejne mięso na rzeź. Kolejny raz było wiadomo, że ktoś przyjdzie i posprząta. Tu leży problem braci Russo. Spójrzmy na takie Civil War. Walka Bucky & Steve vs. Tony Stark na samym końcu była dobra, bardzo dobra. No, ale walka na lotnisku była śmieszna. Russo chcą za bardzo wyrównać szansę w tych walkach. Nie chcą pokazać, że ktoś jest dużo lepszy od pozostałych. Przecież w tamtej walce Vision sam dałby radę przeciwnikom. Tu leży problem ich filmów. Oczywiście moim zdaniem.
Tego jest naprawdę, naprawdę dużo.
W moim przekonaniu film powinien składać się z dwóch części (coś jak Insygnia Śmierci). W 1-szej części Thanos powinien zebrać max 3 kamienie. Oczywiście każdy zebrany kamień okraszony powinien być jakąś walką. Powinniśmy otrzymać walkę na Xandar o kamień mocy. Walkę na statku Thora o Tesserakt. Walkę o kamień rzeczywistości. W walkach tych powinniśmy mieć ukazaną siłę Thanosa. W 2-ej części zdobyłby oba kamienie na ziemi, czyli czasu i umysłu. Nie pozwoliłbym na zdobycie szóstego kamienia duszy, aby nie uczynić z niego niepokonanego co stało się w IW, a czego w sumie nie byliśmy świadkami - co jeszcze bardziej bolało. Po drodze powinni ginąć członkowie Avengers. Nie przez pstrykniecie palcami tylko przez potęgę samego Thanosa i walkę z nim. Każdą z tych walk mam w głowie. Nie będę opisywał ich, bo tego nic nie zmieni, ale kurde… Kto nie chciałby widzieć sceny, w której np. leżący i poobijany Cap patrzy na Thanosa, gdy ten wymierza mu ostatni cios. Widzimy rękę, pięść Tytana, bezradny wzrok Steve'a i nagle uderzenie Thanosa zatrzymuje znikąd pojawiający się wściekły Hulk. Ta scena byłaby bardziej epicka od połowy, które dotąd widzieliśmy.
Nadal pozostaję przy zdaniu, że najlepsi Avengersi to ci z 2012 roku w wykonaniu Whedona. Tam każdy bohater był mniej więcej taki jaki być powinien.
OK, to tak na szybko po ok tygodniu po seansie. Jakby coś mi się przypomniało to dopiszę. Z drugiej strony zdaję sobie sprawę z tego, że będę w mniejszości. Na filmie bawiłem się dobrze. Lepiej niż na Infinity War. Pozdrawiam wszystkich :)