Na swój sposób podobały mi się te powroty do przeszłości i do scen z poprzednich produkcji. Jest też nadzieja na to, że Loki jednak powróci w którejś części:D Jak to jednak jest? Czy skoro np. Nebula i WM zabrali kamień sprzed nosa Quilla, to znaczy, że całe GotG się nie wydarzyło?
Trochę szkoda mi Hulka i Thora. Hulkowi twórcy filmu już od jakiegoś czasu odbierali moc, natomiast Thor z każdym kolejnym filmem wyrastał na najpotężniejszego superbohatera, a tu nagle taka zmiana (jasne, było komicznie, ale jednak). Szkoda też, że postać Kapitan Marvel została potraktowana po macoszemu. Jasne, jak ktoś wcześniej wspomniał w jakiejś recenzji, jest zbyt potężna przez co miałaby za duży wpływ na fabułę, ale jednak liczyłem na więcej jej interakcji z innymi bohaterami.
Cieszę się natomiast, że Ant man wyrósł na ważniejszą postać, bo zdecydowanie na to zasługiwał.
No i nowym K. Ameryką powinien zostać Bucky, a nie Falcon xD
Ciekawe co nam dalej MCU zaserwuje? :)