Mechanika czasu w filmie działa następująco:
W momencie skoku w czasie tworzy się nowa linia czasu, które są niezależne od siebie, tak wynika z filmu. Ale ja tutaj się doszukałem braku logiki jak ja pier...
Mianowicie:
Skoro się tworzy nowa linia czasowa w momencie skoku, to w takim razie okres tego czasu nie istniał fizycznie ani astralne (w każdym razie nie istniał), do momentu aż nie wykonano skoku. Linia czasowa, która by się utworzyła i ludzie w niej żyjący byliby tak naprawdę NPC stworzonymi na potrzebę istnienia nowo utworzonej linii czasowej. Taka jakby symulacja, taki matrix trochę.
Moim zdaniem to powinno wyglądać tak:
Linie czasu są niezależne od siebie i nie oddziałują, na siebie żaden w sposób tych linii czasu jest bardzo dużo, mianowicie każdy okres (każda sekunda, minuta itp.) posiada własną linię czasu i która płynie dalej, nie stoi w miejscu. Linie czasowe tworzą się samoistnie.
Przeczytam, co to jest hipoteza wieloświatów, ale to wciąż ma się nijak do filmu i działania tam "wehikułu czasu". Według filmu nowa linia czasu (nowy świat) tworzy się w momencie, gdy ktoś wykonuje skok w czasie, a nie na skutek podjętej decyzji przez jakąś osobę. W filmie nie ma żadnej przyczyny czy warunku, który byłby odpowiedzialny za utworzenie nowej linii czasu.
Teoria ta działa w sposób taki. Wychodzę dzisiaj na spacer ze znajomymi, przechodzimy koło budki z lodami. Ja i znajomi kupujemy lody. W tym momencie tworzy się nieskończenie wiele rozgałęzień, w których: 1. Nie kupujemy lodów, idziemy dalej. 2. Tylko ja kupuję loda, moi znajomi nie. 3. Ja nie biorę loda, ale biorą go moi znajomi. Itp, itd, przeszłość pozostaje taka sama.