W scenie gdzie wszyscy pojawili się przed bitwą.W tym momencie pomyślałam 10 lat filmów,bohaterów którzy w jednym momencie wszyscy razem stają do ostatecznej bitwy.To było takie piękne. Poświęcenie Tonego oraz Czarnej wdowy było przygnębiające, ale z drugiej strony konieczne aby ten finał mógł być szczęśliwy. Z mojej strony zakończyłam pewien etap tzw. marvelowski. Dla mnie godne pożegnanie. Koniec pewnego rozdziału .
Ja również bardzo się wzruszyłam. Zwłaszcza kiedy Iron Man umarł. Czasami zastanawiam się jak to możliwe, że człowiek może się tak zżyć z fikcyjnymi postaciami, ale to chyba zasługa dobrych aktorów. Wszystkim aktorom z MCU, życzę powodzenia. Z niecierpliwością będę czekała na filmy z ich udziałem. Mam też nadzieję, że Kevin Frige i jego ekipa nie zawiodą nas i ponownie uwiodą nas, nowymi historiami.
A ja się popłakałem kiedy zobaczyłem jak twórcy potraktowali postać Thora robiąc z niego menela który jedyne co potrafi to żłopać alko... od tego momentu ten film wydawał się znacznie gorszy.