Pym bada tematykę podróży w czasie pół życia.
Profesor Hulk oznajmia, że jest w temacie "zielony" ale mimo wszystko, dość szybko ogarnia temat i wypowiada się tonem eksperta. Serio filmie? Naprawdę jesteś tak leniwie napisany? Mało tego Banner wie jak to działa, mówi o konsekwencjach. Jak na zielonego ogarnia to dość szybko. Okej wpada Stark i mu pomaga ale odkąd to Stark ogarnia tak złożony temat? Nawet laureaci Nobla latami dichodzili do łatwiejszych zagadnień, więc to że nagle umia w podróże w czasie jest dość bzdurne. Idźmy dalej. Wizualnie te skoki w czasie to bieda. Bardziej z serialu wzięte jakościowo. Brak wyraźnych konsekwencji. Zrobię to, stanie się tamto. Dissowanie filmów o podróżach w czasie miało pokazać, że tu są mistrzami, no kupa bzdur i bredni, nuda, zero napięcia, jakichś twistow, to najnudniejsze podróże w czasie jakie widziałem. Jak do tego w ogóle doszło :o
Pym nie badał podróży w czasie. Chyba że coś pominąłem, to proszę o wskazanie w którym momencie jest to powiedziane.
Hulk jest zielony w tym i doskonale to widać przy pierwszych próbach - starzenie/odmładzanie Scotta.
W filmie chyba nie jest to dokładnie powiedziane, ale wydaje mi się, że Stark od dłuższego czasu próbował robić coś związanego z podróżowaniem w czasie - jak rozmawiał z Friday to rzucił coś w stylu "no to zróbmy ostatnią symulację" - czyli tych symulacji było dużo. Scott podrzucił mu swoim gadaniem pomysł, udało się, postanowił coś z tym zrobić po rozmowie z Pepper.
Co do wizualnych aspektów to cóż, kwestia gustu. Mi się podobało.
Konsekwencje są. Tylko nie dla ich linii czasowej. Gdzieś tam, w "innym" czasie, Loki uciekł z Tesseraktem po bitwie w Nowym Jorku.
"Brak wyraźnych konsekwencji. Zrobię to, stanie się tamto." - to się właśnie nazywa konsekwencja. ^^