Czegoś mi brakowało, może za dużo ckliwych klimatów, jakiegoś takiego nieco na siłę robionego sentymentalizmu. Nie mogę powiedzieć, że jestem zawiedziony, ale np ostatnia scena bitewna, w porównaniu do tej z Aquamana, ma się jak bójka pseudokiboli do bitwy pod Grunwaldem... W produkcji DC było wielkie woooooow a w Endgame co najwyżej po prostu "o, fajne"...