Nie wiem jak u was, ale miałem strasznie mieszane uczucia, nie co do jakości filmu ponieważ uważam że ten w świetnym stylu zapętlił koło i zakończył wszystkie wątki. Lecz jako wielki fan Marvela, przez całe 3 godziny seansu siedziałem w napięciu, smutne momenty przy udziale genialnej ścieżki dźwiękowej, a następnie dla rozluźnienia żart, i tak przez cały spektakl śmiech przez łzy na przemian z łzami przez śmiech.. Uważam że Bracia Russo wykonali kawał dobrej roboty i należy im się na koniec roku jakaś nagroda. A i przy okazji chciałbym poznać waszą opinie czy wy też mieliście problem z opanowaniem emocji czy tylko ja wczułem się na tyle w film że przy każdej wielkiej scenie, i z resztą w większości scen ( otwarcie portali i pojawienie się armii "Bohaterów" miałem łzy w oczach jednocześnie będąc dumny że byłem częścią tego universum :)