"Za obronę być może największego przegranego filmu wzięli się bracia Russo. Ich zdaniem, Wojna bez granic powinna być rozpatrywana w nieco szerszym kontekście.
Jego matka zmarła na raka, gdy miał 10 lat, niemal w tym samym czasie porwali go piraci. Został przez nich wychowany. Musiał zamordować własnego ojca, aby pomścić śmierć matki. Jego dziewczyna, w której był zakochany, została zabita przez kolejną patologiczną ojcowską figurę… dokonał bardzo emocjonalnego wyboru – tłumaczy Joe Russo.
Thor również dał upust swoim emocjom. Mógł zabić Thanosa swoim orężem bardzo szybko. Jednak gniew wziął nad nim górę i chciał koniecznie przypomnieć Thanosowi, że mówił mu wcześniej, że go zabije… i potem zabić go w bardziej nonszalancki, powolny sposób. Tak samo jak Star-Lord, Thor także w kluczowym momencie nie zapanował nad emocjami, wobec tego również powinien być równie winny – dodał jeszcze jego brat, Anthony". Zapomniałam jeszcze o tym wspomnieć. Więc powiem tyle. Jeśli tak obwiniacie Starlorda, obwinajcie również Thora... Jest to wypowiedz braci Rusop z którą absolutnie się zgadzam, bo niestety jest taka prawda. Mam nadzieje ze wszyscy co obrócili się w proch ( zwłaszcza dla mnie Star Lord:) ) wrócą i pomogą Avengersom pokonać Thanosa tak na dobre..
Fajna wypowiedz, rekacja Starlorda jest szczególnie spójna z zachowaniem wobec Ego w GOTG v2.
Co do Thora poza tym, że "powinnien celowac w głowę" to jest najbardziej dokokszoną postacią, no i kontekst jest inny, bo on probował cos zrobic- w domyśle zabic Thanosa i tutaj był najbliżej tego- a Star Lord działał w afekcie.
Aczkolwiek jest mu wybaczone z mojej strony.