Piszę ten tekst praktycznie świeżo po seansie. Chciałem go napisać wczoraj ale niestety doba ma tylko 24 godziny :)
Przed seansem trzymałem się z daleka od wszelkich form opisowych na necie. Nie chciałem psuć sobie zabawy. To co mnie uderzyło bardzo i gdy zacząłem wczytywać się w opinie to wszechobecna ponownie...agresja, próba udowadniania racji na siłę. Z drugiej strony szukanie jakiegoś 10 dna w typowym filmie rozrywkowym/akcji/s-fi . Na kolejnym froncie mamy "sezonowych " fanatyków dla których świat komiksu zaczął się i kończy na czarnoskórym Nicku Fury, czy pierwszej ekranizacji Iron Man-a :) Ludzie! Tak nie można. Opanujcie się trochę!
W kwestii organizacyjnej w miarę krótko...bilet zdecydowanie za drogi jak na taką rozrywkę, wymuszane po złodziejsku 3D które szczególnie nie powalało. Seans katalogowany na 2,5 godziny, z czego przez pierwsze pół uzyskałem bardzo ważne i pasjonujące informacje typu: "Czak Noriz" lubi małe raty a pan Wojciech w swoim nowym samochodzie X wozi kupę piachu bo ma automat (!sic!).Odtąd również wiem iż wszelkie wyimaginowane kubki czy filiżanki z kawą znikają gdy tylko z kieszeni wyjmę świecącą torebkę z pewną gumą - koniecznie muszę sobie taką kupić :) ... NAPRAWDĘ?! Czy musimy się godzić na takie traktowanie nas jako widzów? Traktowanie wszystkich z góry jak złodziei? piratów? A co dostajemy w zamian? 1/3 seansu wypełnioną bzdurnymi reklamami! Żałosne....
Przejdźmy do samego filmu. Jako fanowi gatunku...fanowi komiksów ciężko mi oceniać ekranizacje jednoznacznie tak więc pozwólcie że ponownie nie jako "podzielę" moje spostrzeżenia:
Na dzień dobry to co najważniejsze czyli zgodność z pierwowzorem. Niestety było wiele niedociągnięć i błędów (jak zwykle) tak więc więcej jak (5/10) dać nie mogę. Poczynając na czarnym Fury-m i wogóle jego zbyt długiej obecności w filmie(tutaj aktorstwo Jacksona z każdym kolejnym wystąpieniem drażni mnie coraz bardziej), przez prezentację Triskelion-a na ogólnej genezie i składzie Avengers skończywszy. Bardzo brakowało słynnego "zebrania" wykrzyczanego z ust Rogers-a chociaż w jednej scenie :) Scenografia była porządna chociaż widać było że pogubiła się gdzieś pomiędzy "Ultimate's" a klasyką jeżeli chodzi np. o wdzianka. Wg. mnie mało konsekwencji. Strój "cap-a" przemilczę przez zwykłą grzeczność...Z postaci Hawkeye-a i Black Widow można było wyciągnąć o wiele więcej, zresztą jak z każdej. Ogólnie brakowało mi w całym filmie jakiegoś takiego "spoiwa". W kwestii indywidualnej każdego z bohaterów, ocena będzie raczej trochę sprzeczna. Ciężko napisać coś więcej naprawdę. Z jednej strony brakowało w dużym stopniu takich "charakterystycznych" cech zachowania danych bohaterów (chwilami miałem wrażenie, że nie było by różnicy gdyby zamiast avengers na ekranie walczyli power rangers,żółwie ninja czy nawet jozin z bazin). Z drugiej strony wyraźnie rysowały się charaktery (ale tutaj bardziej bym stawiał na grę aktorską niż zamierzony zabieg w celu przybliżenia fabuły do komiksu) Thora jako bóstwa, które nie traktuje poważnie ludzi.. Iron-mana egocentrycznego miliardera i geniusza - mistrza ciętej riposty (chociaż wydawało mi się jakby w TA nieco "wyblakł" - celowy zabieg czy przypadek?) Kapitan ameryka był wyjątkowo "cichy". Jego "charakterystyczne" dowództwo też pozostawiało wiele do życzenia. Hulk był o niebo lepszy niż w swoich solowych występach (również w wersji bannera jego "rozterki" bardziej przypominały pierwowzór). Brakowało mi tylko jego "wyalienowania" się w stosunku do otaczającego świata i sytuacji :) Hawkeye i Black Widow mocno zaniedbani. Kładę to jednak na karby traktowania ich jako postacie "zastępcze" podejrzewam, że góra nie dała zgody na Wasp i Ant Mana więc Clinta i Natasze wkręcono jako "zamiennik" - marne posunięcie. Ogólnie bardzo mało czułem "smaczków" skierowanych do prawdziwego miłośnika gatunku. Ale zdaję też sobie sprawę że to był pierwszy seans, po paru kolejnych można pewnie wyłapać więcej. Gdybyście coś mieli piszcie śmiało. Żeby nie było że tylko narzekam :) "Punny God" zrekompensował wieeele braków :) scena tzw. "the best of" hehe...do tego rysujący się mocno konflikt między Rogersem i Starkiem, bardzo dobra scena "kłótni" bohaterów w laboratorium otwierająca "furtkę" do wielu bardzo ciekawych wątków (niestety nie wykorzystanych przez producentów i wg. mnie bardzo słabo pokazanych w solowych przygodach) - Ale..genialna scena przy końcowej bitwie gdy "Cap" wylatuje z budynku bez maski i staje pośród tego chaosu, zniszczeń i biegających ludzi. Od razu na myśl przyszły mi sceny z "Civil War" :) I oczywiste - Stan Lee również musiał swoje zagrać :) Podsumowując w kwestii "zgodności" z komiksem - tragedii co prawda nie było. Ale przy odrobinie dobrych chęci można było z tego wyciągnąć o niebo więcej, nawet jeżeli jest to tylko zwykły film "rozrywkowy". Zostaję przy 5/10
Przejdźmy teraz do filmu już pomijając kwestie komiksowe. Jak napisałem wyżej 3D ponownie "nie przemówiło" biorąc pod uwagę jego wymuszenie oceniam tylko przeciętnie (3/10) Ścieżka dźwiękowa? Muszę szczerze przyznać że nie słyszałem żadnej :) Ale to dobrze, dla mnie to znaczy że była na tyle wkomponowana w akcję, że nie "drażniła" - oceniam na 7/10 (jak będę miał chwilę czasu przesłucham raz jeszcze to co wyszło - przy oglądaniu skupiłem się bardziej na fabule akcji etc.) Efekty specjalne były pozytywne i bardzo dobre. Brakowało jedynie "charakterystycznych" dla danych bohaterów (jak i anty-bohaterów) "efektów" - 7/10. Do tego fabuła która (jak napisałem w poprzednim akapicie) jak na ekranizację komiksu była mierna i mizerna, niespójna i całkowicie mijała się z celem. Natomiast patrząc na to z perspektywy filmu rozrywkowego/sci-fi/akcji była wartka tam gdzie powinna być, miała dobre (jak na taki rodzaj filmu) dialogi tam gdzie być powinny. Jedyne czego mi brakowało to takiego "punktu kulminacyjnego" i może bardziej "wyrazistych" zwrotów akcji - ocenił bym na 7/10.
Na zakończenie: Wczoraj dałem mocne 7. Jednak po przemyśleniu zostawiam tylko 6/10, traktując "TA" jako po prostu film rozrywkowy miał wszystko co taki film powinien mieć ale bez "urywania głowy". Ocenę mocno zaniża "wypadkowa" z oceny adaptacji względem pierwowzoru. Tutaj degraduję finalnie do 4/10 - dlaczego? Masa "historii", masa "ikonek" z których można było wyciągnąć o wiele więcej..zabrakło tylko chęci. Po raz kolejny mam wrażenie że producenci poszli za tokiem myślenia "komiksy są teraz top więc czemu nie zrobić na tym kasy wkręcając się w nurt - co z tego że się na tym nie znamy" Widać co prawda że próbowali ale zdecydowanie za słabo im to wyszło.
Podsumowując - The Avengers to dobry film akcji na który warto się wybrać samemu, ze znajomymi, dziewczyną,rodziną czy dziećmi. Na tle innych pozycji "rozrywkowych" wygląda bardzo dobrze. Dużo śmiechu, bardzo miłe dla oka sceny batalistyczne, prosta (co nie znaczy że prostacka) fabuła. Minimalna próba przekazania jakiś "wartości" etc. Niekoniecznie wybrać się do kina :) Brak wyboru między 3D i 2D, kosmiczne ceny oraz wersja dubbingowana skutecznie odpychają. Ale mimo wszystko warto obejrzeć. Starsi fani komiksów raczej będą zawiedzeni - ekranizacja komiksowa niespecjalna, chociaż nie jest tragiczna. Mimo wszystko ważne że jest :)
Pozdrawiam i zachęcam do ciekawej dyskusji.
P.S. raz jeszcze podkreślę - całkowicie nie rozumiem wszelkich "spinek" między ludźmi, szukania w tym filmie ukrytego głęboko setnego dna, obrażanie siebie nawzajem. Albo porównywania obrazowo do innych filmów nawet w tym samym obrębie gatunkowym (vel. TA do np Batmana itp...)czy w ogóle do innych filmów (vel. TA do Incepcji itp...)
Cieszy mnie że moje przemyślenia mogły okazać się pomocne :) Tym bardziej czytając twoją opinię cieszy mnie fakt, że nie tylko ja odniosłem takie wrażenie (mówiąc ogólnie o filmie)
Stanowczo nie zgodzę się jedynie z sceną Hulk vs. Loki - to "klasyka" :) . Pełnoprawny ukłon ( i to niżej niż do samego pasa, ba niżej niż do kostek :D ) w stronę fanów komiksów. "Punny god" miażdży totalnie i jako scena czysto "komiksowa" usprawiedliwia jej absurd, groteskowość i brak realizmu, czy jakiekolwiek inne zarzuty.
Raz jeszcze muszę przypomnieć. Moja niska ocena wyniknęła z wypadkowej ocen za ekranizację i za film ogólnie w klasie rozrywkowy-s/f. Jak już wspomniałem patrząc na niego tylko i wyłącznie jako zwykły film rozrywkowy dałbym mu nawet mocne 7.
Pozdrawiam :)
Prawda? :) Szkoda tylko, że takie sytuacje są na tyle rzadko spotykane, że aż musimy je zauważać jako "wyjątkowe" i szukać z nadzieją wyrysowaną na twarzy. Takie dyskusje powinny być czymś normalnym i oczywistym. Hmm..tak mi się wydaje :)
Pozdrawiam serdeczenie.
Mam pytanie.... więc jak byś chciał żeby wyglądała ta ekranizacja ? Chciałeś ekranizacji faktycznie pierwszych historii z oryginalnym składem Avengers ? :D Jeśli tak to powodzenia... Ci Avengers to po prostu inny świat niż 616 czy Ultimate. Mimo tego większość postaci ma taki sam charakter jak w komiksach, te same moce, umiejętności itd. Jedynie Hawkeye i Black Widow dość znacząco odchodzą od oryginałów. Zresztą i tak wydano tyle komiksów, że postacie nie raz były out of character...ale cóż pewnie o tym wiesz. Co do klasyki....hmmm wydaje mi się, że takiej sceny między Hulkiem a Lokim nie było...natomiast np. walka między Hulkiem a Thorem była..dlatego to jest klasyka, ukłon itd.
Parę pomysłów na film wrzuciłem wyżej, parę w innych postach. Co do innego świata czy też Marvel Cinematic Univers również wyżej się wypowiedziałem. Nie do końca jestem pewien o co Ci chodzi --> "Zresztą i tak wydano tyle komiksów, że postacie nie raz były out of character." Co do sceny między hulkiem a Lokim chodziło mi bardziej o zwrot jakim posłużył się hulk, oraz całą sytuację która do tego doprowadziła. Oczywiście loki nie walczył z hulkiem w ich pierwszej przygodzie, przy powstaniu avengers. Fakt walka thora z hulkiem również nawiązywała do klasyki.
Pozdrawiam
Nie znasz się na komiksach a udajesz, że się znasz. :)
Niby czytasz komiksy i nie wiesz co to znaczy out of character ?:) Chodziło mi o to, że wydano tyle zeszytów z tyloma różnymi scenarzystami, że postaci nie raz zachowywały się całkowicie sprzecznie z tym jak wcześniej je pisano. To taki kontrargument do tego co pisałem o tym, że Czarna Wdowa i Hawkeye są dość dalecy od oryginału.
Do tego taki z ciebie fan komiksów, że Whedon to dla ciebie kobieta. :)
Dalej twierdzisz, że Hulk Anga Lee ma zwiazęk z Avengers.... niestety nie ma.
"A Jak napisałem wyżej jest to całkowity "mix-up" zarówno klasycznych narodzin mścicieli, z serią ultimates oraz niektórymi późniejszymi historiami. Co według mnie delikatnie mówiąc jest nie na miejscu i świadczy o amatorszczyźnie przy podejmowaniu tematu." To mnie rozwaliło na łopatki. Człowieku...musieli uwspółcześnić i wymieszać. Inaczej wyszłaby niestrawna kupa. :D Tymi filmami tworzą nowy świat. Postacie, ich moce, zachowanie są podstawą. Nie ekranizują wprost żadnego komiksu i nie widzę w tym nic złego. Dla ciebie to wada...ale superhero to nie zamknięty świat jak np. V for Vendetta gdzie autorzy mogli pokazać pełną historię w filmie. Przecież jakby mieli po kolei ekranizować ich przygody to by się zesrali krótko mówiąc :D Przecież superbohaterowie mają setki walk, pełno zmian originów itd. Więc za parę lat nie zdziw się jak w komiksach okaże się, że Avengers powstali jednak trochę inaczej. Po raz kolejny udowodniłeś, że się nie znasz bo elseworld wcale nie musi mieć dosłownie wszystkiego na opak jak twierdzisz.
Dalej gadasz, że świat Ultimate ma wspólnego z 616 tylko imiona bohaterów....źleeee. Zaadaptowano wiele historii ze starego uniwersum do nowego chociażby Clone Saga od Spidera.
Według ciebie nie było też charakterystycznych cech zachowań bohaterów :D Luz Starka, Thor gadający "po staremu" itd.. naprawdę tego nie widziałeś ?
Możesz mieć zdanie o filmie jakie chcesz ale nie zgrywaj znawcy bo wychodzisz na znaffce :)
Podkreślę jeszcze raz....twój główny zarzut (czyli nie zgodność z oryginałem) jest komiczny.
Niby się zgadzam, wiedzę podziwiam, ale ... To, że napisano wiele zeszytów nie może być tłumaczeniem, że postacie są niespójne. Film nie jest wydany wiele razy, nie będzie kontynuowany przez wielu scenarzystów itd, dlatego postacie prezentowane w nim powinny być tak wyraziste, że aż przerysowane, jak pisałam wcześniej. Oczywiście, że były charakterystyczne zachowania, ale to za mało, żeby zbudować postać.
Niespójne czyli...? Chodzi o tą różnicę pomiędzy komiksowymi a filmowymi postaciami ? Najgorzej mają Hawkeye i Czarna Wdowa chociaż coś tam z komiksów zostało i tak... Na to nie ma obrony... po prostu scenarzyści chcieli te postaci wprowadzić jednak nie mieli wystarczająco czasu i możliwości żeby pokazać te postacie zgodnie z oryginałem. Bo przecież taki Hawkeye zaczynał jako pan przestępca.... :) Robiąc z niego i Czarnej Wdowy agentów SHIELD całkiem zgrabnie wprowadzili te postacie. Do tego przecież to nie wyklucza ich przygód w przeszłości, które byłyby zgodne z komiksem jakimś. Oczywiście fanboye tych bohaterów mogą mieć pretensje...ale c'mon Hawkeye dalej ma łuk i fioletowawy strój :D:D
Jeśli chodzi o niespójność postaci w samych filmach to cóż...nie zauważyłem.
Dodam jeszcze, że jak na taki film te postaci są i tak w miarę zbudowane. Coś o nich wiemy, mają jakieś tam problemy itd... (Według mnie najgorzej zrobiono to z Capem, scena gdy wali w worek i ma przebłyski z wojny ta mnie wkurzyła i musiałem sobie myśleć, że to komiksowy Rogers bo .......w jego solowym filmie wstęp był świetny, pokazanie Kapitana jako maskotki nawiązując do staaarych komiksów ale potem zamiast pokazać, że serio walczył w nie jednej bitwie itd...to był na wojnie parę dni i do lodu...., w komiksach salutuje mu Punisher, wszyscy go szanują itp. a tu taka kiszka wychodzi. Nawet nie musieliby mi pokazywać tego dokładnie tylko seria różnych scenek z rożnych pól bitewnych. Wiadomo był na wojnie, uratował świat itp... ale parę dni na wojnie to za mało dla Kapitana Ameryki)
Pamiętajmy jeszcze, że większość postaci miała wcześniej swoje solowe filmy więc tam też przedstawiano je....właśnie po to żeby w Avengers nie musieć tego robić. :)
Nie wiem jak mojej przedmówczyni :) mi chodziło właśnie o niespójność w stosunku do komiksów, taki "misz-masz" wsadzanie na siłę jako wypełniacze niektórych bohaterów. Mało konsekwencji w tym wszystkim było. Biorąc pod uwagę Avengers tylko jako osobny film ok - na tyle czasu ile mieli przedstawili dosyć dobrze każdą postać. Ale.. patrząc na dwa IM, 2H, i CA (kolejny w drodze) TH (też kolejny w drodze) jak już pisałem w innym temacie chyba...odnoszę wrażenie że pospieszyli się z Avengers, przy czym nie wykorzystali całkiem poprzednich solowych ekranizacji tak aby w pełni przedstawić poszczególne postacie.
Takie jest moje zdanie. Chciałbym powtórzyć po raz ostatni, gdyż widzę że ludzie lubią komentować nie czytając poprzednich wypowiedzi. NIE - nie uznaję tworu zwanego MCU (nie będę rozwodził się tutaj nad powodami - nie lubię robić off-top-a). Jeżeli miałbym brać to pod uwagę całkowicie uogólniając mógłbym go traktować na równi z tym jakby go wogóle nie było i ma z komiksami wspólne: NIC. Czyli MCU = normalny film rozrywkowy/ sci-fi - pod tym względem film dostał by ode mnie mocne 7 więc nie wiem o co chodzi...
Pozdrawiam
P.s. Widzisz o ile lepiej wypada dyskusja gdy nie prowadzisz jakiś dziwnych ataków w stronę drugiego rozmówcy, próbując na siłę udowodnić swoją rację? Idąc tym tropem generalnie można porozmawiać..pomyśl o tym :)
[kurcze..co jest z tą edycją tematów...]
"To, że napisano wiele zeszytów nie może być tłumaczeniem, że postacie są niespójne.." - zgadzam się z tym w 101% :)
Co do charakterystycznych zachowań naprawdę muszę parę razy obejrzeć film. Wtedy ponownie się wypowiem. Do kina oczywiście nie pójdę :) poczekam na dvd.
Pozdrawiam
A mi za każdym kolejnym obejrzeniem 'The Avengers' podobają się coraz bardziej.
Oczywiście w IMAXie, dopóki tam są :]
Nie rozumiem skąd u Ciebie takie agresywne ataki. Po pierwsze nie robią one na mnie żadnego wrażenia, po drugie świadczą jedynie o Tobie.
"Nie znasz się na komiksach a udajesz, że się znasz. :), Możesz mieć zdanie o filmie jakie chcesz ale nie zgrywaj znawcy bo wychodzisz na znaffce :)" - w którym momencie okrzyknąłem siebie jakimś wszechwiedzącym znawcom? Chyba umknął mi ten moment...
"Do tego taki z ciebie fan komiksów, że Whedon to dla ciebie kobieta. :) " - ??
"Dalej twierdzisz, że Hulk Anga Lee ma zwiazęk z Avengers.... niestety nie ma. " - polecam czytanie ze zrozumieniem...
"Dalej gadasz, że świat Ultimate ma wspólnego z 616 tylko imiona bohaterów....źleeee. Zaadaptowano wiele historii ze starego uniwersum do nowego chociażby Clone Saga od Spidera.
" - po pierwsze rozmawiamy w tej chwili o Avengers więc argument z spiderem chociaż dobry to nie do końca trafiony. Po drugie znowu kłania się czytanie ze zrozumieniem, ew. biorę pod uwagę to że nie rozumiesz co chciałem przekazać (też się zdarza..)
"Według ciebie nie było też charakterystycznych cech zachowań bohaterów :D Luz Starka, Thor gadający "po staremu" itd.. naprawdę tego nie widziałeś ?" - nie napisałem że nie było ich wogóle, tyle że było ich ZA MAŁO....ponownie czytanie ze zrozumieniem.
"Niby czytasz komiksy i nie wiesz co to znaczy out of character ?" - rzucając ogólnikowo hasłem nie spodziewaj się iż rozmówca będzie DOKŁADNIE wiedział o co Ci chodzi. Poprosiłem o uściślenie, ponownie nie rozumiem skąd takie agresywne podjazdy.. BTW: podobno to film, który miał naświetlić powstanie grupy tak? tym bardziej nie widzę tam miejsca dla Nataszy i Clinta...
"Człowieku...musieli uwspółcześnić i wymieszać. Inaczej wyszłaby niestrawna kupa. :D Tymi filmami tworzą nowy świat. Postacie, ich moce, zachowanie są podstawą. Nie ekranizują wprost żadnego komiksu i nie widzę w tym nic złego. Dla ciebie to wada...ale superhero to nie zamknięty świat jak np. V for Vendetta gdzie autorzy mogli pokazać pełną historię w filmie. Przecież jakby mieli po kolei ekranizować ich przygody to by się zesrali krótko mówiąc :D Przecież superbohaterowie mają setki walk, pełno zmian originów itd" - wątek wielokrotnie poruszany i wyjaśniany zarówno w tym jak i innych tematach, odsyłam wyżej. Poza tym - możesz podać jakiś przykład gdzie widzisz "pełno zmian" w origin-ach?
"Po raz kolejny udowodniłeś, że się nie znasz bo elseworld wcale nie musi mieć dosłownie wszystkiego na opak jak twierdzisz. " - kompletnie Cię nie rozumiem. Proponuję w wypowiedziach mniej agresji i na siłę udowadniania swojej racji :) To naprawdę pomaga. Wtedy możemy ew. sensownie podyskutować.
"Podkreślę jeszcze raz....twój główny zarzut (czyli nie zgodność z oryginałem) jest komiczny" - równie dobrze mógłbym napisać, iż twoja agresywna krytyka skierowana w moją stronę a raczej cały twój post jest komiczny :) mimo wszystko napiszę tylko iż jest to twoje zdanie z którym się nie zgadzam i myślę że na tym zakończymy całą dyskusję. Nie gustuję w tego typu "konwersacjach"
Wow...aż nie wiem na jaki twój post odpowiedzieć...
Jeśli to dla ciebie było agresywne to cóż.... :) I taaa najlepiej odeprzeć moje argumenty stwierdzeniem nie zrozumiałeś mnie, czytaj ze zrozumieniem itp.... Możliwe, że czasem mnie poniosło ale nawet sam nie pamiętasz co pisałeś (np. o elseworldach i, że powinny być całkowicie inne..taaa między klasycznym Batmanem a np. Batman w świetle lam gazowych nie ma podobieństw....) :) Nagle też gdzies ten fragment o Joss reżyserce zniknął....chyba, że to inny użytkownik napisał i mi się pomyliło....albo ty zedytowałeś :D
I co z tego, że gadamy o Avengers...twoja opinia była o ogólnym świecie Ultimate....teraz możesz mi wciskać, że miałem się domyślić ze chodziło o Ultimate Avengers (tak wiem, że Ultimates).
Po prostu tobie nie podoba się, że nie trzymają się komiksów tak jak ty byś chciał. Dobsz panie bobsz...to dla ciebie może być wada. ALE nazywanie tego zaniedbaniem tematu itp. jest po prostu śmieszne bo tworzą NOWY świat INSPIRUJĄC się tylko uniwersum i bohaterami Marvela. To nie jest amatorszczyzna (haha) ani zaniedbanie tylko wyznaczyli sobie taki kierunek adaptacji. Stwierdzeniem, że to jest niesmaczne to już położyłeś mnie na łopatki. Nie uznawaj sobie tego....ale boje się, że jesteś fanboyem bo tak oni reagują na wszelkie zmiany.
Pełno zmian w originach ? Odnosiłem się do komiksów tutaj. Np. origin Iron Mana.....wiesz co to jest floating timeline...czy jakos tak XD? To przczytaj jak jego origin się zmieniał :D Np. niedawno zrobili wielki re coś tam w DC Comics....zobacz ilu bohaterów dostało tam nowe originy....
Cytacik:
"Jak już się określiłem w pierwszym akapicie. Przede wszystkim zgodność. Albo uniwersum klasyczne, albo ultimates, albo całkiem nowy inny elseword. Albo robimy origin, albo wrzucamy widza w wir akcji jednej z historii ze środka. Poza tym dla mnie nie istnieje coś takiego jak kolejne - nowe universum filmowe. Jeżeli (w drodze wyjątku) traktować to jako całkiem nowe "alternatywne" universum powinno mieć też CAŁKOWICIE odrębną historię, zarówno każdego z osobna jak i całej grupy."
Kolejny dowód, że żyjesz w swoim świecie. Dla ciebie nie ma uniwersum filmowego mimo, że tworzy się go na twoich oczach haha :D. Do tego ach ten radykalizm...albo Ultimate albo 616...albo całkowicie nowa historia czyli np. niech ten Kapitan Ameryka będzie Kapralem Kanadą i znajdą go tym razem w wulkanie !!!. :D:D
"No i teraz wiemy na czym stoimy w sumie. Dla Ciebie nowe uniwersum kinowe jest jakimś wyznacznikiem i "wytłumaczeniem" całego filmu. Dla mnie zdecydowanie nie. Rozumiem twoje poglądy odnośnie MCU ale po prostu ich "nie kupuję". " Kolejny cytacik gdzie nie uznajesz uniwersum filmowego. Prosz bardzo nie uznawaj sobie ale ono istnieje i głupotą jest obniżanie oceny filmowi za to.
W zasadzie mógłbym darować sobie cały ten post i napisać..... "dyskusja z człowiekiem na temat Avengers, który po prostu nie uznaje nowego filmowego uniwersum a tylko swoje wymysły nie ma sensu" :).
Bawisz mnie człowieku tak samo jak te czubki co na siłę udowadniały, że Superman Returns to kontynuacja Smallville mimo, że twórcy film to kolejny sequel do Supków z Reevem.
O słodka petuniu :) a Ty dalej swoje :D Praktycznie na całego twojego posta odpowiedź była udzielona i w tym temacie i w innych ( i to nie tylko przeze mnie) - nie podoba Ci się takie podejście? Nie musi :) Średnio mnie to interesuje zważywszy na poziom dyskusji jaki prezentujesz. Nie to żeby jakiś szczególnie wulgarny i obraźliwy. Ale takie na siłę przekonywanie i pokazywanie że TY masz rację a inni się mylą i ICH podejście jest błędne a twoje na pewno właściwe wiele mówi o Tobie :) Ale nawet z takimi ludźmi lubię czasami podyskutować (byle nie za długo) - bo zawsze można się czegoś dowiedzieć mimo wszystko.
Twoja usilna próba wmówienia mi iż napisałem że reżyser jest kobietą... jeszcze czekam aż znajdziesz gdzieś tego zedytowanego posta.. lepiej :) napewno pokusisz się o więcej wysiłku i "wyciągniesz" oryginalnego posta gdzieś z otchłani googla :D
Co do elseword-ów fakt przyznaję - nie pamiętam dokładnie słowo w słowo co napisałem a średnio chciało mi się tego szukać żeby coś Ci udowadniać. Jednak jak widzę sprawnie to znalazłeś :) i jak widzę nic złego nie napisałem. Aczkolwiek dalej nie zamierzam Ci nic udowadniać bo już widzę że mija się to z celem :) Po tych paru postach widać iż dalsza dyskusja nie ma sensu..
Z tego co widzę jesteś bardzo zauroczony swoim nowym uniwersum filmowym :) tak więc życzę Ci wiele szczęścia i radości :D itp..itd....
"Bawisz mnie człowieku tak samo jak te czubki co na siłę udowadniały, że Superman Returns to kontynuacja Smallville mimo, że twórcy film to kolejny sequel do Supków z Reevem. " naprawdę? :D haha jak będę miał chwilę to aż muszę to sprawdzić :) zapowiada się ciekawie. Widzisz? Nawet Ty potrafisz coś ciekawego napisać ;)
Z mojej strony dyskusja jest skończona.....
Widzę, że jak pisałem o tym Supku pozjadałem jakieś słowa :D No ale na szczęście zrozumiałeś. :D
Nie jestem nim zauroczony ale według mnie jest zrobiony całkiem dobrze.... niestety nie zadowoli ludzi, którzy robią w majty przy jakichkolwiek zmianach. Komiksy tak stare jak pierwsze Avengers są po prostu na dzisiejszy dzień archaiczne a historie w nich były krótkie. Origin Avengers nie starczyłby na taki kozacki i długi film. :) Na angielskiej wiki w haśle Avengers (comics) jest notka Fictional Biography. Polecam przeczytać wszystkim i ocenić czy z tego byłby dobry film. :) Według mnie ogólny zarys został całkiem nieźle zachowany w filmie.
Też kończę z tobą dyskusję...fanboyu.
P.S.
"Fanboy - jak wskazuje Wikipedia, to osoba oddana danemu produktowi, bezkrytyczna wobec niego i agresywnie broniąca go przed nieprzychylnymi opiniami innych użytkowników."
Biorąc pod uwagę to iż w normalnej konwersacji z plooshack-iem przyznałem, iż ultimates było bardzo dobrą serią i jakimś równoległym krokiem w przód, popieram "łat ify" oraz elseworldy jako ciekawe historie - tak rzeczywiście robię w majty przy jakichkolwiek zmianach. :) Dołóżmy do tego twoją usilną próbę zrobienia ze mnie fanatycznego znawcy tematu i agresywne próby udowodnienia za wszelką cenę, że TY masz rację a JA się mylę - tak oczywiście jestem głupim, ślepo zakochanym w serii fanboyem :D
Kwestia scenariusza wyciągniętego z historii avengers - Ty widzisz 5 min filmu. Spoko ja widzę 5 godzin dobrego materiału. Kwestia otwartości umysłu :)
Do tego cały "konflikt" w twoich oczach rozbija się o uznawanie/ nie uznawanie przeze mnie MCU vide - krytykę danego "produktu" - co jak widać z definicji delikatnie wskazuje na typowe "zaślepienie". Gdybyś uważniej przyjrzał się, chociażby mojej rozmowie z plooshack-iem wiedział byś (tak jak on) że chodzi o coś innego. No cóż :) W twoich oczach jestem fanboyem :D spoko niech tak będzie. W takim razie jestem z tego dumny :)
Tylko kim TY jesteś? Ciekawe...
Koniec postscriptum :)
Ponieważ nie byłeś aż tak wulgarny i agresywny i w jakimś stopniu dało się z Tobą podyskutować uznałem że zasługujesz jeszcze na te parę linijek sprostowania :)
Serio to już mój ostatni post w tej naszej słit rozmowie.
Czytałem, widziałem, że brakowało ci tego czegoś, spoiwa itp ok...spoko..... Niestety ciągle podkreślałeś, że nie uznajesz uniwersum filmowego i używałeś niesłusznie pojęć typu "amatorszczyzna", "zaniedbanie tematu" itp. i obok tego nie mogłem przejść obojętnie. To nie zaślepienie po prostu próba wytłumaczenie Ci, że nie masz racji w tej sprawie. :)
Jeśli pierwsze kilka zeszytów (bo o tych mówiłem a nie o kilkudziesięciu) Avengers to według ciebie materiał na 5 godzin ciekawego filmu to spoko... -_-
Zgadzam się z większością wypowiedzi (nie tylko Twoich ^^), ale muszę sprostować na temat muzyki. Tworzył ją sam Alan Silvestri i nie była nijaka, tylko być może została źle użyta we filmie (w złych momentach np.) :) Może brakowało jakiegoś bardzo "widocznego" użycia i to spowodowało, że wrażenie zostało przeciętne :) No, ale to już wina reżysera, a nie muzyki :) Pozdrawiam! p.s. http://www.youtube.com/watch?v=hg627A5RUKo&feature=related :)