"Jestem jednak ciekaw dlaczego siły USA te tysiące myśliwców, które posiada ten kraj, nie starało się pomóc ekipie superbohaterów."

Policjanci rozmawiali, że Gwardia Narodowa przybędzie za godzinę, co ich zresztą bardzo zdziwiło, a później widać było wychodzących na ulicę żołnierzy, jak się nie mylę. Nie było ukazanych myśliwców, bo może twórcy nie widzieli potrzeby już tak się oddalać od wątku walczących Avengers, by odchodzić zaraz do scen walki wojska przeciw obcym. Byłoby to zbędne po prostu.

Jakoś mnie to ominęło musiałem akurat sięgać po cole, w sumie ciekawie to wytłumaczyli i poradzili sobie z tym problemem. Główny bazy USA i koszary wojsk są w Kalifornii, więc nie kłócę się może rzeczywiści godzinę zajmuję zareagowanie na atak jednego z najważniejszych i największych miast ich kraju.

Baz wojskowych to oni mają i ta w kalifornii na pewno nie jest tą najbliższą. Piechota przybyła a lotnictwo nie potrzebne bo stark sobie radził :)

Teoretycznie dowódcy wykazali się głupotą, chcieli zrzucić na miasto atomówkę, bo uważali je za stracone, a nie mogli wysłać wsparcia lotniczego i rozpierdzielić tych wózeczków widłowych na których obcych śmigali. Nawet wstrzymanie się z taką decyzją pewnie spowodowało śmierć wielu cywilów. Bo bohaterów było mniej od nawet słabszej ale licznej armii wroga.

Druga sprawa, która warto dodać i mnie zaskoczyła to świetny humor. Nie spodziewałem się, że w takim filmie czasami poczuje się jak na komedii :)