Muszę przyznać, że na codzień nie gustuję w takich filmach (zostaję na nie wyciągnięta przez mojego męża:)), Captain America nie był zły, ale przez Thora to już ledwo przeszłam, byłam więc pewna, że pójdę, wysiedzę te ponad dwie godziny a potem zemszcze się na mężu czymś w stylu Twilightu:)) Tym większe było moje zaskoczenie, gdy film okazał się całkiem niezły! Wartka akcja, świetne efekty 3D a to wszystko okraszone tym specyficznym humorem Ironmana (cała sala skręcała się ze śmiechu:)). Jedyną rzeczą, a właściwie aktorem, który nie podobał się mężowi, to ten grający Hulka - podobno Northon był lepszy (nie mnie oceniać, bo Hulka udało mi się jakoś ominąć:)). Nie wiem, czy film sprosta oczekiwaniom fanów Avengersów, ale osoby słabo zorientowane w temacie powinny się dobrze bawić:)
"Jedyną rzeczą, a właściwie aktorem, który nie podobał się mężowi, to ten grający Hulka - podobno Northon był lepszy"
To ciekawa sprawa. Twój mąż jest swoistym wyjątkiem potwierdzającym regułę. A mianowicie dotychczas wszyscy chwalili Marka Ruffalo za kreację Bruce'a Bannera/Hulka. Podobno wyszło mu to właśnie lepiej niż Nortonowi.
Nie wydawał Ci się trochę dziecinny?? a przynajmniej bardziej dziecinny niż Kapitan Ameryka albo Thor ??