Hehe tak tak na pewno. Hulk jest zdolny przeżyć wybuch atomowy. Predator strzeliłby z działka plazmowego, rzucił ostrzem, przekłuł dzidą... i zdałby sobie sprawę, że nawet kamuflaż nie uchroni go przed szałem Hulka, na którego nic by nie zadziałało. :)
Hulk zrobiłby z Predatorem to samo co z Lokim, tyle że predator nie miałby już ochoty na drinka.
Fajnie byłoby połączyć The Avengers vs Predator's (a podrodze Obcy zjadali by ludzi :P)
Wydaje mi się że te światy zbyt się od siebie różnią. Połączenie morderczych kreatur i przebierańców z Marvela to tak jakby umieścić w jednym filmie Barbie i laleczkę Chucky.
? Alien vs Wolverine vs Predator vs Venom vs Hulk vs Punisher i byloby klimatycznie.
W sumie walka Wolverine vs Predator mogłaby być mroczna i krwawa. Wolverine miałby przewagę bo ma więcej ostrzy i szybko się regeneruje a Predator zanim by się wyleczył to dawno skończyłby jako plama jaskrawozielonej mazi. Punisher mógłby wygrać z Predatorem, ale po wcześniejszej konsultacji ze Schwarzennegerem.
ja to bardziej widze tak: poczatek jak w Planet Hulk, tylko Salata trafia na planete Alens, ktore go atakuja. Predatorzy, zaniepokojeni mozliwoscia wyginiecia Aliens wysylaja oddzial, ktory ma zabic Hulka, ale oczywiscie daja ciala. zwracaja sie o pomoc do Logana, starego wroga Hulka. do druzyny dolacza Venom, chcacy odwiedzic rodzinne strony i Punisher, powodowany motywami rodzinnymi (goracy romans z Ripley i czasach studenckich) ;) cos w ten desen, plus koncowa bitwa tyou "wszyscy przeciwko wszystkim"
He He, z tym romansem to popłynąłeś, ale ogólnie ciekawy scenariusz tyle że po końcowej bitwie zostaliby tylko Hulk i Wolverine, reszta wąchałaby kosmiczne kwiatki od spodu.
A na koniec okazało by się że 1 predzio przeżył i rzucił by im bombę pod nogi . Po całej 3 zostałby kurz a bitwe by zakończyli .
przepraszam, naprawde przepraszam, ale nie moglem sie powstrzymac
udowodnij ze nie istnieje
pozdrawiam
Podstawą procesu poznawczego jest, by nie udowadniać nieistnienia czegoś. To błąd. Powinno się raczej udowodnić jego istnienie, a skoro brak na nie dowodów i przesłanek, to wg zasad nauki zakładamy, że go nie ma. Zresztą Twój tok rozumowania jest błędny - skoro Labret stwierdził, że to ktoś, kto by mnie pokroił na kawałki, zanim bym go zauważył, to nie ma szansy na udowodnienie jego istnienia. Ale z kolei cały czas żyję i nie zostałem zabity przez kogoś, zanim bym go zauważył, to znaczy, że bliższe prawdy jest założenie jego nieistnienia.
Dobra, nie stresuj się tak to miał być taki uszczypliwy żart, ale widzę że strasznie cię to męczy i zaczynasz wypisywać jakieś regułki w postach. Ja wiem że Predator nie istnieje i wszyscy którzy tutaj piszą też wiedzą więc naprawdę nie musisz robić wykładu z procesu poznawczego.
Kto się stresuje? Mój post też jest, jak to nazwałeś, "uszczypliwym żartem", ale pod adresem TanKe. Lubię rozmawiać na absurdalne tematy, dlatego niech Cię nie dziwi, że potrafię prowadzić takie wywody w kwestii dowodzenia (nie)istnienia Predatora.
Pisałem też wielokrotnie, może nie w tym temacie, o ironii. Tak, wiem, że to było pytanie retoryczne, ale ja tak samo jak kolega nie mogłem się powstrzymać przed wywodem. ;)
Jak kto ktoś kiedyś ładnie powiedział, "jeśli czegoś nie widzisz to nie znaczy, że to nie może cię zabić"
widze ze podszedles powaznei do mojego malego zarciku, to i ja bede powazny
wyobraz sobie ze masz zwykla 6cioscienna kostke do gry, wykonujesz nia 1000 rzutow i za kazdym razem wypada ci na niej 1. znajac rachunek prawdopodoienstwa szybko wyliczysz ze prawdopodobienstwo czegos takiego wynosi 1/(6^1000). ale teraz zakladamy ze badasz swiat empirycznie wiec zostajesz z teza ze na tej kostce nie da sie wyrzucic nic innego poza jedynka
co ma ten wstep wspolnego z nasza rozmowa?
biorac pod uwage wielkosc wszechswiata, oraz to jaki jego niewielki ulamek udalo nam sie zbadac, nie da sie wykluczyc ze gdzies tam daleko daleko, nie zyje soba rasa humanoidow o krabich twarzach.
wiec do konca nie mozna mowic ze predator nie istnieje, lepiej bezpieczniej stwierdzic ze nauka nie dowiodla jego istnienia chociazby po to zeby w przyszlosci nikt ci nie mowil ze nie miales racji jak sie okaze ze istnieja)
To taki villain z uniwersum Schwarzeneggera. Na tyle spodobał się publiczności, że doczekał się kolejnych filmów oraz komiksów o nim. :)
jakąś ciotę typu Iron Man, Czarna Wdowa czy Hawkeye spokojnie by zmielił, ale nie Hulka :P
Nie wiem... Nie pałam do Kapitana sympatią, ale podejrzewam, że Predator miałby ciężko.
Miałby ciężko opanować śmiech po tym jak Ameryka pokaże się w swoim komicznym przebraniu.
haha właśnie miałem napisać o Dr Manhattanie, który bym niczym bóg, jego nikt by nie rozyeahbał
Jedyny superbohater który z łatwością by anihilował Hulka wraz z resztą Avengerów gratis , to Doktor Manhattan- jak już wspomniał ktoś wcześniej.
Zawsze można zrobić nowego Spider-Mana, a nie cofać się jak zwykle... Ale to już takiego co zgadzał by się z fabułą komiksu, tylko trudno tu powiedzieć jakiego :D Są Amazingi, The Spectaculary, Ultimaty, zapewnię wielu wypisałem ;p
Fajnie by było Hulk porzucałby paroma Predziami :D
Obcy pozjadali by paru ludzi. Przy okazji ludzie uznali ze to przez mutantów przylecieli Predki i Obcy.
I teraz Predki i ludzie kontra mutanty które muszą ogarnąć burdel xD
Albo ludzie katapultują Bannera do galaktyki w której mieszkają predatorzy. Hulk atakuje klan predatorów , a jeden predzio ucieka i postanawia pomścić swój klan.Wyrusza w pełną niebezpieczeńsw podróż po insygnia które mogą pokonać potwora.
Ej, to nie ja pierwsza poruszyłam temat wielkiego pana G ;) A co do uniwersum Marvela to wciąż twierdzę , iż Hulkowi zieloną mordę skułby Morlun. A Predzio to tam sobie może polować na Kravena Łowce - byłoby ciekawe.
Morlun? ten koles co z radioaktywnoscia nie daje sobie rady? pelniego energi gamma Hulka? :) Kraven vs. Predator- miodzio
Pod względem fizycznym Morlun jest równy Hulkowi.Nigdy by nie absorbował mocy z Hulka,bo on nie jest w jego ....smaku;). Zresztą jakoś poradził sobie z radioaktywnością skoro zmartwychwstał i zabił Spider mana. Ewoluuj albo giń! ;)