... że bogaty człowiek buduje dom (prawdopodobnie) za grube miliony, a w nim wszystkoodporny pokój za grube tysiące, po czym umieszcza majątek czyli obiekt pożądania złodzieja akurat w tym właśnie pokoju, czyniąc go najbardziej zagrożonym miejscem w domu? Nie wiem, czy to ironia, czy głupota reżysera.
To kim był złodziej nie ma znaczenia. Chodzi o to, że najbezpieczniejszy, z założenia, pokój, staję się nagle najNIEbezpieczniejszym dlatego, że to w nim znajduję się skarb.
Ale o tym wiedział tylko jego bratanek, kto spodziewałby się, że członek rodziny będzie próbował go obrabować.
Jakbyś był złodziejem, to jak myślisz: gdzie byś szukał najpierw? ;]
Wydaje mi się, że ukrycie pieniędzy w tym miejscu, to nie jest luka. Każdy by tak zrobił, bo to w końcu najlepiej zabezpieczone miejsce w domu, a chcielibyśmy swoje pieniądze ochronić. Lepiej chyba tak, niż pod deskę w podłodze na strychu... Nie rozumiem do końca gdzie widzisz dziurę.
Nasuwa się tylko pytanie, czy pokój miał chronić ludzi, czy też skarb? Gdyby był ukryty gdzieś innym, np. w jakimś super-bezpiecznym, tajnym sejfie, to złodzieje by po prostu wzięli co chcieli i zostawili azyl w spokoju. Wiem, że na potrzeby filmu musiało tak być, ale ja bym jednak inaczej zadbała o bezpieczeństwo swojego domu :)