Scena z Matrixa kiedy Neo ma przed sobą dwie tabletki i musi dokonać wyboru.
Z tym właśnie fragmentem kojarzą mi się filmy podważające prawdziwość "prawdziwej prawdy"
wierzących. "Bóg, którego nie było" to Morfeusz podający te dwie kapsułki. Po seansie możesz
skrzywić się na myśl jak ogromną bzdurą jest to, co widziałeś i oczywiście zostać tam, gdzie
jesteś. Możesz też wybrać drugą, trudniejszą, opcję... tę czerwoną pastylkę. W tym momencie
włącza się krytyczne myślenie. Pytanie "A co jeśli... ?", "Dlaczego...?" (ale też wiele innych) nigdy
nie przestaną krążyć po Twojej głowie...

Niebieska czy czerwona?... oto jest pytanie!


A tak swoją drogą...
Wersja o której mowa jest w tym filmie wydaje się bardziej prawdopodobna niż
zmartwychwstanie. Co by było gdyby pojawiły się niepodważalne dowody na jej poparcie?
Może doczekam takiej chwili...