Przed seansem obawiałam się przerysowania postaci Baczyńskiego. Moje obawy rozwiały się w ciągu pierwszych minut filmu. Baczyński jest ukazany, jako normalny, młody człowiek. Bez zbędnego nadęcia i patosu. Nie ma zbyt wiele o jego biografii, zainteresowaniach czy upodobaniach politycznych. To raczej dobrze, bo film pozostał neutralny poglądowo i pozwolił się skupić na samej twórczości i okolicznościach jej powstania. Film dość krótki, jednak nie pozostawia niedosytu. Życie poety, jego Basi i kolegów z batalionu też zostało zbyt gwałtownie, zbyt szybko przerwane. Na uwagę zasługuje także forma, w jakiej ten film powstał. Tocząca się fabuła raz po oraz zostaje przerwana wywiadami z osobami, które obracały się w towarzystwie Baczyńskiego oraz archiwalnymi nagraniami z getta i przebiegu powstania warszawskiego.
Jeśli zaś chodzi o sferę emocjonalną - przepłakałam cały film i długo po seansie nie mogłam się pozbierać.
+ Piękna, przepiękna muzyka i równie cudowne zdjęcia.
Tak, to naprawdę niezwykły film. Nieprzeciętna opowieśc zrobiona w magiczny sposób.
Chciałam poruszyc jeszcze jedną kwestię. Widz ma wrażenie, że uczestniczy w wydarzeniach ukazanych w filmie. Czyste górskie powietrze, straszne i ogłuszające wybuchy bomb, pył, strach... Opowiem jeszcze o jednej scenie, którą "przeżyłam". Jest to moment, w którym Baczyński strzela do Niemca z pistoletu. Potwornie głośny wystrzał i "urwany film" , sprawił, że czułam jakbym dostała postrzał w głowę. Brawa dla twórców za tak dobitne i mocne ukazanie wojny.
Byłam na "Baczyńskim" w kinie 21 marca, w dzień swoich urodzin :)