W dzisiejszym kinie możliwość usłyszenia pozeji jest chwilą niecodzienną. Piszę o chwili, ponieważ film jest krótki, długością pasuje raczej do telewizji, ale to bardzo dobrze, że mamy możliwość zobaczenia go w kinie. Zwłaszcza, że jest ładnie zrobiony technicznie, zdjęcia są wyśmienite. Oświetlenie niektórych scen jest najwyższej próby.
"Baczyński" jest biografią o poecie, tym samym okazją do pokazania tamtego okresu w trochę innym świetle. Poezja Baczyńskiego jakby uszlachetnia okres wojenny, co już na samym początku podkreśla, jeden z żyjących jego kompanów, który zauważa, że mimo wszystko były to piękne czasy. Zgodnie z tą konwencją, sceny ukazujące czas wojny, Baczyńskiego, są nakręcone w kolorze, a czasy dzisiejsze - czyli czytanie poezji K.K.B przez młodych ludzi, w czerni i w bieli. Ciekawy zabieg, gdy widz nauczony jest, że zazwyczaj w filmach łączących te czasy jest odwrotnie.
Słuszny jest zarzut Pana Walkiewicza, autora recenzji o trzech różnych filmach w filmie. W ogóle wydaję się, że można było się pokusić o film w całości fabularny, co oczywiście wiązałoby się pewnie z większymi kosztami. Mnie osobiście zabrakło jednego wiersza, „Znów wędrujemy” ku którego wyrecytowaniu była bardzo dobra okazja. Pojawienie się jego w wykonaniu G.Turnaua, było by dla mnie osłodą całego obrazu, taką posypką cukrową.
Zdecydowanie polecam „Baczyńskiego”, myślę, że miłośnicy poezji powinni być zadowoleni, to w końcu niecodzienna rzecz – ta poezja w kinie.