Pan reżyser skradł nasze serca lata temu. Zrobil pitbulla czy służy specjalne, genialne swoją drogą . Wprowadził świeżość i impet do naszego rodzimego kina i tego nie wolno mu odbierać . Po sukcesie komercyjnym zatracił jednak swoja droge i od tamtej pory nie umie postawić nawet pół kroku żeby wyrwać się z własnej konwencji. Rozpoznawalność to atut. Każdy po trzech dźwiękach jest w stanie rozpoznać Gnr czy Metallicę ale oni nigdy sie nie nudzą. Myślę że pan reżyser pomyslał tak.. "ludzie sie tym jarają.. Zmieńmy aktorow, wrzućmy jakąś nową ala prawdziwą historyjkę z naszego rodzimego podworka, plakat, troche miesa, ogolonych głów, ogranych tanich tekstów i bezwzglednie koniecznie polski SWAT i mamy pełny portfel.. Duży talent ale jak Woody Allen na emeryturze zmienia tylko nazwy miast w tytule filmu i ludzie tłumnie kupują popcorn, bo to w końcu Allen, zaraz bedzie "miłosć w Radomiu" . Cała reszta jest taka sama. Nudna, teksty da sie wrecz przewidzieć zanim wybrzmią w filmie. Pan Vega jest taki sam i jako widz, po raz kolejny czujw sie upokorzeny. Panie Vega. Jeśli nie ma pan już nic nowego do powiedzenia prosze zacząć szyć maseczki. To nie hejt, bo uwielbiałem pana filmy ale przegrałam po prostu z własną wiarą że ma pan czyste artystyczne intencje. Dużo zdrowia.