Nagrywając ten film ktoś sobie z nas bardzo poważnie zakpił. Oglądałem go głównie z uwagi
na Brittany Snow, ale i ona nie może być zadowolona z tej roli.
Słabe wprowadzenie, wąska fabuła, słaba lokalizacja, bezsensowna rąbanka. Nie wiem czego
tu się bać. Od początku wiadomo, że bandyta poniesie winę za swoje zło. Reżyser omijał
pokazywanie ataków, chyba, żeby zaoszczędzić czas na stworzenie wątków pobocznych z
których się ostatecznie praktycznie wycofał, bo co z tego, że Lisa została królową balu? Gdyby
Crissy, chciała się za to zemścić i nieświadomie zagnałaby swoją rywalkę do zabójcy, albo
sama zabiła jedną z jej koleżanek, można by mówić o pobocznych wątkach i rozwiniętej fabule,
o zwrotach akcji. Tego nie ma!
W tym filmie nie ma nic. Jest za to policjant, który nie zauważa jak wyszedł morderca z hotelu
(swoją drogą to była jedyna ciekawa rzecz w tym projekcie - jak on stamtąd wyjdzie).
No i nie powiem, dobre było to, że gdy Donna wróciła do łóżka, jej chłopak nie żył. W tym
momencie powinno się jednak coś stać, a nie przechadzający się po domu morderca
(niezauważony przez pilnujących holu rodziców) idzie dopiero do pokoju, po to aby przypomnieć
oglądającemu scenę z początku filmu.
Ocena: 2/10