Glenn Ford daje wpierdy samemu Lee Marvinowi! To jedna z najbardziej magicznych a zarazem przerażających chwil w historii kina ;)
BTW Film 6/10. Niezły kryminał, bardziej polityczny z syndykatami zbrodni rządzącymi miastami (taka domena z lat 50.) plus jeszcze ten kontrast pomieszczeń, dekoracji i zakończenie taka mała rzecz, kiedy pojawiają się napisy końcowe bohater wkłada kapelusz i idzie dalej by walczyć ze złem (co nie jest wcale pocieszające), a cieszy :) ....
ale nie ogląda się tego przyjemnie, właściwie to bywa męcząco.
Lee Marvin mial popazona twarz, wiec sie nie liczy :P Normalnie by mu nakopal :P
Ale pękał z nim nawet na gadkę przy takim barze :P On tylko kobiety bił w tym filmie, a i tak potem dostał od jednej garnkiem. N I E D O W I A R Y :D
> Glenn Ford daje wpierdy samemu Lee Marvinowi! (z wykrzyknikiem)
Czy chodzi ci o to ze Lee Marvin byl sam, znaczy w pojedynke ? Znaczy, jakby byl z kumplami do Glenn by mu nie wpiardal ? No, pewnie wtedy nie dalby im wszystkim rady.
;)