Kolejny włoski spin-off "Conana", tym razem w wydaniou niesławnego Ruggero Deodato. Film tak zły, że aż... średni... Teoretycznie "Barbarzyńcy" posiadają wszystkie cechy dobrego "złego" filmu - naciągany scenariusz, drewniane aktorstwo , kiepski dubbing, niskich lotów humor... Jednak mimo to jakoś do siebie nie przekonuje - daleko mu do produkcji choćby Bruno Mattei. UWAGA: film może się spodobać tylko jeśli nie bierze się go na poważnie. Oglądanie z innym nastawieniem jest totalnym nieporozumieniem.
na tamte czasy film był rewelacyjny ,nie ma co patrzeć z perspektywy czasów obecnych
chodzi mi o realia naszego kraju :)
jak dla mnie w czasie gdy to ogladałem ( byłem w podstawówce ) bardzo mi sie podobał :) , kuzyni sprzedawali na rynku toto na vhs i duzo tego szło :)
No chyba, że tak :)
Rozumiem, co masz na myśli - na początku lat 90-tych "Gor" wydawał mi się fantasy absolutnym. Z "Barbarzyńcami" po raz pierwszy zetknąłem się nieco później, więc sentymentu nie żywię. No... może do reżysera, ale to inna historia.
Pzdr.