PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=754800}
6,3 169 tys. ocen
6,3 10 1 169148
6,7 104 krytyków
Barbie
powrót do forum filmu Barbie

Nie pamiętam kiedy i czy kiedykolwiek zanosiłam się w kinie płaczem, którego nie mogłam pohamować. „Barbie” wyzwoliła we mnie tyle emocji, że ciężko ująć to w słowa. To nie jest film o patriarchacie czy matriarchacie. To egzystencjalna jazda bez trzymanek na temat przemijania, kruchości naszych wyobrażeń, sile nadziei i wspólnoty, naszym miejscu w życiu, kim jestem, kim mogę być, pogodzenia się ze sobą i ze światem, miłości i jej braku, naszych wyobrażeniach o partnerze i oczekiwaniach wobec niego i wiele innych wątków, które aż wylewają się z ekranu.

Prawdopodobnie ten film mnie ujął, bo jestem „Glorią” jedną z czterdziestoletnich kobiet, które jak nasza bohaterka miała swoją ukochaną lalkę, która też chciała być astronautką i prezydentką, mieć swojego pięknego Kena w ślicznym domku, dostać Nobla, wyglądać zjawiskowo, nieść pokój światu i żyć długo i szczęśliwie. Ale dzieciństwo się skończyło (co uświadomił mi zachwyt Glorii, gdy zobaczyła Barbie i zaczęła za nią biec). Nie zostanę już nikim ważnym, nie uratuję świata, mam cellulit i siwe włosy. I coraz częściej zadaję sobie pytanie „która z nas umrze pierwsza”, bo umrze już niedługo o czym przypomina poranny ból barku. Psuję się jak Barbie w filmie, a marzenia małej dziewczynki ulotniły się i nie ma już nawet grama nadziei dla nich.

Totalnie rozkleiła mnie mowa Glorii do załamanej Barbie o tym, że kobiety całe życie są niewystraczające. Cokolwiek by robiły, będzie nie dość. Na tym fragmencie szlochałam i nie mogłam przestać. Bo chcemy być jak Ken na końcu filmu „Kenought” ale potrzebujemy też tej uwagi i miłości, o którą nasz męski bohater nieustannie zabiega.

A obraz mężczyzny, który pogubiony jest w dzisiejszym świecie zmian a tak naprawdę wszystko czego potrzebuje to miłość, akceptacja, doza podziwu. My duże Barbie także tego pragniemy. I też jesteśmy pogubione w tym świecie, który wymaga od nas idealności (jeżeli nie to dlaczego zakłamane social media są takie popularne) a zapomina, że to co ważne to prawdziwe bycie sobą. Tylko my już nie wiemy, co to jest to bycie sobą.

Chciałam zwrócić jeszcze uwagę na moment w którym wszystkie Barbie poddają się nowemu porządkowi wprowadzonemu przez Kena. Dlaczego to się tak łatwo udało? Bo jak przyznała prezydent Barbie – jesteśmy zmęczone. Dzisiaj nie wypada Ci dziewczyno być tylko mamą i żoną. Nie wypada zajmować się domem. Dzisiaj musisz cudownie wyglądać, nie starzeć się, mieć super odjechaną karierę, uszczęśliwiać męża, wychowywać świadomie dzieci, mieć cudownie zadbany dom, no i mieć pasje. Nie możesz być nudna. Musisz nieustannie się rozwijać, być najlepszą wersją siebie. I nic dziwnego, że wiele z nas wrzuciłoby do kosza tę dziwną wersję feminizmu, który wyparł z nas możliwości przyznania się przed światem, że czegoś nie ogarniam, że jestem zmęczona, że już nie chcę rządzić, decydować i być odpowiedzialną za wszystko. Chcę zrobić herbatę mojemu Kenowi, może i wymasować mu stopy, dlaczego nie i dać mu pośpiewać dla mnie na plaży.

Tu nie ma tak naprawdę wojny płci tu jest konsensus, że wszystko czego najbardziej potrzebujemy to wolność bycia sobą (nawet tym niedoskonałym) i potrzeba uwagi i uznania w oczach partnera. Chcemy być dla kochanej osoby kimś ważnym.

Mogłabym do wieczora rozwijać przemyślenia na temat tego co zobaczyłam w kinie. Może to magia efektów, może to moja mała dziewczynka, schowana w dorosłym ciele.

Film jest pięknie zrobiony, dobrze zagrany. Poruszone tematy są ważne. Emocje prawdziwe. Jestem zachwycona, a miałam nie iść na ten film. Po zapowiedziach uznałam, że po co w ogóle robić film o lalce w różu. Szczerze polecam.

ocenił(a) film na 6
mkjankowska

Miałem dokładnie takie same przemyślenia.

mkjankowska

Powinnaś został krytykiem filmowym, w pełni się zgadzam, najbardziej wartościowy komentarz :)

ocenił(a) film na 5
mkjankowska

Bardzo dobry komentarz.

"Totalnie rozkleiła mnie mowa Glorii do załamanej Barbie o tym, że kobiety całe życie są niewystraczające. Cokolwiek by robiły, będzie nie dość." <-- to dotyczy w równym stopniu, a powiedziałbym obecnie jeszcze bardziej facetów. Tinder to jest katastrofa perfekcjonizmu głównie wobec facetów. W mniejszym stopniu w drugą stronę.