Nie muszę oglądać różowej papki z przesłania rodem z poradników motywacyjnych, by wiedzieć jaki jest świat.
I nie ma tu znaczenia, że reżyser jest kobietą a konwencja miała być kiczowata...
Film jest według mnie nieśmieszny, toporny, banalny, przerażająco oczywisty i do pewnego stopnia szkodliwy, bo ukazuje kobietę jako wieczną ofiarę. A najgorsze w tym wszystkim są stada różowych ludzi uważających, że g*** powinno się nazywać czekoladą, bo jest o patriarchacie a na końcu wszyscy tańczą, bo Ken może być Kenem bez Barbie a Barbie może być Barbie bez Kena...yay!