Bardzo raziła mnie ta rola i to jej biadolenie o tym, że przestaje być idealna. Właśnie cóż za ironia - że przy okazji ogromnego speecha o wymaganiach kobiet od patriarchatu- że masz być szczupła, ale musisz chcieć być zdrowa …i że masz zaakceptować siebie taką jaka jesteś ze wszystkimi wadami - dali do tej roli dokładnie taką, która fizycznie nie ma żadnych wad. Nawet pada komentarz - istny narcyzm Margot - to Margot Robbie nie pasuje do tej roli. A kobietę, która wyglada mniej spektakularnie wobec standardów nazywa brzydką. Ja rozumiem, że satyra, ale to wyszło jak jakiś gniot. Mogli dać kogoś innego do tej roli, albo sprawić, że Margot autentycznie stawałaby mniej spektakularna - wyłysiałaby albo straciła zęba albo przytyła i nadal byłaby okej. A tak stoi nienaganna pani i płacze, ze staje się brzydka - to się gryzie z przekazem tego filmu.