W mojej nic nie znaczącej ocenie kino czasu rozgrzewające masy do... różowości? Technicznie top niemniej za mało sarkazmu w ironii, za dużo pretensjonalnego miękolenia w smędoleniu i za mało humoru ala Chad Smith.
P.S. Feminizmy feminizmami, matriarchart matriarchatem a na końcu i tak filmowo wygrywa on... RyanG.
P.S.2. Pudełko u reżyserki jako symbol zniewolenia, pudełko w kinie jako fotobudka. Podprogowy sztos.