Nie mam zielonego pojęcia czym ten film miał być. Z początku widzimy parę kochanków-seryjnych morderców, którzy po trupach zmierzają na miesiąc miodowy. Chwilkę później dołącza do nich inna para i wszyscy lądują w jakimś zajeździe/pensjonacie, gdzie grasuje morderca. Tyle, że kompletnie nie wyglądało to na slasher.
Poza tym reżyser nie wiedział, czy zrobić to na poważnie, czy może dorzucić coś humorystycznego, bo ta scena z dildo, a w tle "Ave Maria"... nie wiem co mam o tym myśleć.
Głupkowaty film o niczym, ratuje go kilka gore'owych scen.