Loeb nawet w swoich najlepszych historiach nie mógł się powstrzymać przed upychaniem kogo się da, a "Hush" nie należy do jego czołówki. W komiksie tych postaci było nawet więcej, ale tutaj znacznie skrócono czas ekranowy więc natężenie jest większe. Zmiana głównego złego spowodowała też że wyleciał jeden z najlepszych wątków z komiksu - pokazanie życia młodego Bruce'a przed wiadomo czym.
W porównaniu z komiksem poważny spadek zanotowała tez strona graficzna. Czy Jim Lee pasuje czy nie pasuje do Batmana to kwestia sporna, ale nie można mu odmówić staranności, a sekwencje retrospekcji były jeszcze lepsze. No a tutaj mamy zwykłą średniawkę.