Chaotycznie bezpośrednio po seansie.

Film trwał prawie 3 godziny. Poszedłem na niego licząc, że zachwyty recenzentów i widzów na Filmwebie zostaną przeze mnie pochwalone.. jednak.. całe wrażenie i nadzieja z każdą minutą zanikały. Scenariusz był tak niezrozumiały, nudny, momentami schematyczny i powtarzalny z innymi produkcjami, że pozostawił na mnie mocno mieszane uczucia. Niby reżyser chciał nam coś pokazać, zaintrygować ale jednak właściwie to może nagle przyjść Cezar (if you know what i mean) i nam to wyłożyć jak na wykładzie na którym Bruce alternatywka lubi przysypiać.

Se7en dla nastolatków. Nie.

Dla osób, które widziały genialne duo Freeman&Pitt to może być uderzająco smutny sabotaż. Skoro reżyser chciał nam zrobić Se7en zgadkami, szyframi, krwistymi napisami, deszczem przez cały film, aby na końcu wyszło słońce, fabułą która na końcu ma uderzyć w głównego bohatera, szperaniem po domu "psychopaty" czy choćby nadużywaniem słowa SIN chciałbym rolę Freemana podarować naszemu Gordonowi, który... no właśnie który, co? A nic, sobie jest i gada coś pod wąsem. Dlatego idąc tokiem poszukiwania naszego Freemana - partnera Brada Pitta, dostajemy miłą dziewczynę córkę bossa, która jest masażystą i barmanką w klubie nocnym - znaczy sie ona tego nie chce, więc zostaje kobietą kotem na drugi etat ale tak żeby tata nie zobaczył. Jej partnerem, Bradem Pittem jest dość dobry w swojej roli jego fan. Narwany, ciekawski, w ciemnych pomieszczeniach ( czyli przez cały film) poważny, a no i oczywiście z syndromem poszukiwania sprawiedliwości. Johnem Doem zostaje nasz ukochany wielebny z There will be Blood, który swoją drogą zagrał tak genialnie obłąkanego duszpasterza, że mu zostało tak od 15 lat i w Batmanie nadal pozostał w swojej roli finiszując ją wielkim AVE MARIA, które było większym cringem, niż jego super hiper tajny plan z zalaniem miasta do kostek. ooo jak się przeraziłem gdy jego 12stu uczniów nie potrafiło trafić typiary z 20 metrów. Normalnie chyba by trafili ale musieli założyć też jego okulary przez co poebały im się kierunki strzału. A typiarą o której mówimy jest niedoszła Pani burmistrz z ptasim gniazdem na głowie (może to ona była tym latającym szczurem le la rate ble ble, w końcu musi mieć jakieś gniazdo, pewnie na jej głowie). Po prostu postać kompletnie niepotrzebna.

Dobre nagłośnienie, kilka fajnych scen - tyle.

Do napisania jest jeszcze wiele ale mam już dość.