Film to majatersztyk. Kadry, początkowy monolog i kolory świetnie stworzyły klimat Gotham City. Bardzo dobra muzyka, szczególnie motyw na klawiszach oraz techno w scenach z klubu. A propos techno i klubu, reżyser bardzo zręcznie dostosował fabułę do dzisiejszych czasów - telefony, social media, społeczności internetowe - to ogromny plus, bo wiemy jak często nowoczesne technologie i trendy potrafią zepsuć magię kina.
Kolejny plus to dialogi. Są one po prostu normalne i to właśnie jest kluczowe. Jest to najmniej „superbohaterski” film o superbohaterze, który jednak, pamiętajmy, jest (tylko) człowiekiem. I tak właśnie jest w filmie - Batman cierpi po ciosach, myli się w rozkminianiu wskazówki, przejmuje się losem Seliny, jest zdenerwowany podczas przesłuchania w Arkham, a dialogi są naturalne i pchają historię do przodu. Nie cierpię filmów, w których dominują jakieś rozmowy o najnowszej technologii broni albo jakieś śmieszki w scenach akcji, brrr.
Jeśli chodzi o Seline, czy jak kto
woli Cat Women - POZAMIATAŁA! Przepiękna kobieta, zagrała postać w przeszłością, w dialogach jest lekko wyciszona, oszczędna w słowach, szczera. Portretowe kadry ze scen z klubu są wspaniałe. Przepiękna aktorka, do tego te buty aww
Robert Pattinson dał radę. Możecie mówić co chcecie, bardzo doceniam Batmana Bale’a, ale tutaj mamy zupełnie inny format człowieka i w tej roli Pattinson wypadł idealnie, wpasowując się w klimat Gotham, opowieść Riddla, motyw muzyczny i tak dalej.
Do tego jeszcze:
- Bardzo dobra kreacja „Pingwina”
- Fajne wyważenie scen „śmiesznych”, jest ich mało, ale są i się przydają
- Kiczowata scena odpalenia Batmobilu
- Fatalne ujęcie podczas lotu z posterunku
- Poprawność polityczna - wyczuwalna, ale nie mam z tym problemu
- Świetne trailery i identyfikacja wizualna komunikacji - ta czerwień perfekcyjnie pasuje do klimatu filmu, i niech tak zostanie :)
- Dobre smaczki na koniec (dialog w więzieniu, scena z motorami)
- I fajnie, że skupiono się na historii, a nie na obsypywaniu brokatem głównego aktora, bo tego się trochę obawiałem, ale wyszło bardzo „w punkt” (obawy po ostatnich produkcjach, tak jak np. w Uncharted czy Diunie)