Byli tam kilka tygodni, medytowali i majsterkowali pomost, między wschodem a zachodem... "The White Album".

Od nich zaczął się szał na Sitary - wspomina Ravi Shantar, wirtuoz Sitara i ojciec Nory Jones.
Ciągnęło ich do wschodu jak Indusów do zachodu. Paul wspomina ten czas jako najszczęśliwsze dni w życiu ( do dziś jest wegetarianinem i cała jego muzyczna ekipa). Dla Georga indyjska duchowość i muzyka stały się sensem życia, tylko on poważnie traktował medytacje.
Są też oczywiście o sławetnym Maharishi opowieści skandalizujące, ujawnione przez koleżanki Chłopców. Były wstrząsem dla 'świata' jak aktualności z naszego księżego podwórka.

Ówczesny ashram dziś jest w ruinie, ale " Biały Album" przetrwał :)