Twoje stwierdzenie, że "bohaterowie schodzą poniżej poziomu morderców zwierząt" jest poważnym nadużyciem. Ci ludzie ratują konkretne istoty. Żywe, o czym chyba zapominasz, porównując laboratoria wiwisekcyjne do sklepu rzeźnickiego. Dawno nie słyszałam takich bzdur. Masz prawo nie rozumieć, nie obejmować tego umysłem, a przez co nie popierać, ale uważaj na to jak oceniasz działaczy. Dzięki nim wiele psów, krów, cieląt, prosiąt, kurcząt i innych zwierząt pozaludzkich, poznało co to prawdziwe życie, wolne od cierpienia. I to nie jest żadna reklama wegetarianizmu. Wegetarianizm to za mało. Wegańscy aktywiści, obnażający mechanizmy chorego systemu eksploatacji zwierząt pozaludzkich + aktywiści uwalniający w mądry sposób jednostki pozaludzkie. Jedno nie wyklucza drugiego. Jedyna słuszne stwierdzenie w Twojej wypowiedzi to to, że popyt kształtuje podaż. I dlatego powstają takie filmy. Być może część widzów zacznie myśleć i dokonywać mądrych, odpowiedzialnych wyborów przy półce w drogerii, czy spożywczaku. Mi jest wstyd, że ludzie totalnie nie rozumieją, że każdemu stworzeniu, któremu cierpienia przysporzył człowiek, przynależy się pomoc ludzka.

Masz rację, nie rozumiem podejścia, jakie zostało przedstawione w filmie. Dla mnie wegetarianizm, a od ponad 14 lat weganizm, to przede wszystkim wyraz szacunku wobec wszystkich żywych istot, nawet ludzi. Uważam też, że przemoc jest drogą nie do rozwiązywania problemów, a ich eskalacji. To właśnie dzięki takim bojówkom obrońcy praw zwierząt traktowani są jak psychopaci i niewielu ma ochotę wysłuchiwać naszych racji. A szkoda. Przypomnij sobie nauki Ghandiego. Doświadczenie pokazuje, że najskuteczniejszą, choć może nie najszybszą i nie tak widowiskową, drogą do osiągnięcia celu jest własne świadectwo, szacunek do innych istot będący zwierciadłem szacunku do siebie oraz konsekwentna edukacja. Dlatego właśnie ponad Behind.. stawiam Mieszkańców Ziemi.

A jakie skutki osiągnęłaś dzięki "własnemu świadectwu"? Tylko i wyłącznie walka o odpowiednie ustawy, normujące traktowanie zwierząt działa na dłuższą metę i takie akcje bardzo popieram, tak osobowo, jak i finansowo, również w wymiarze edukacyjnym, jednak nigdy nie ważyłabym się twierdzić, że liberatorzy maltretowanych zwierząt są gorsi od ich morderców. Działania ALF i podobnych ruchów na całym świecie powodują uwolnienie setek zwierząt rocznie. A to oznacza setki uratowanych od znęcania się nad nimi, istnień, każde z nich jest wyjątkowe i osobowe. I fakt - jest ich "tylko" kilka setek rocznie, ale to równocześnie znaczy, że kilka setek istnień przestanie cierpieć. Dla mnie to ma wymiar ponad "własne świadectwo". To konkretne działania, skuteczne od zaraz, choćby dla tych kilkuset zwierząt. Totalnie Cię nie rozumiem w tym aspekcie. Spójrz w oczy uratowanym kurom, które pierwszy raz w swoim smutnym życiu mają kontakt z piaskiem pod stopami, kiedy uczą się wygrzebywać ziarenka z trawy i piachu, spójrz w oczy cielakowi, który pierwszy raz w życiu czuje pod sobą słomę. I powiedz im, że ich wyzwoliciele są gorsi od ich oprawców, i że jest Ci za nich wstyd. Bez dalszego komentarza.