Najlepsza rzecz w tym filmie to gra aktorów, którzy nie udają i nie sa kabotynami - po prostu sa
sobą.
Druga rzecz - super ujęcia, ktore oglad asie jak obraz - jak jest różowo, to nawet zakupy w
koszyku nie zaburzają kompozycji kolorystycznej.
Trzecia rzecz - jest to historia prawdziwa - tzn. była sobie taka dziwewczyna, która zrobiła ze
swoim dzieckiem to, co główna bohaterka filmu. Poza tym reżyserka inspirowała sie
dokumentem o nastoletnich matkach, więc fikcji tu nie ma. Z prawdziwymi historiami sie nie
dyskutuje :)
Mogłabym sie przyczepić do kilku rzeczy, ale generalnie podoba mi się, że polskie kino staje
sie co raz bardziej ambitne i ""idzie w dobrym kierunku".
aha czyli zeby byc dobrym aktorem to nie trzeba miec talentu aktorskiego tylko po prostu wystarczy byc sobą. Twoja teza jest absurdalna bo neguje wogole cos takiego jak "aktorstwo"
Raczej chodzi o to że aktorzy grają tak dobrze, że wygląda to tak jakby byli sobą. Naprawdę dobra gra aktorska!
Nie możesz powiedzieć że grają tak dobrze jakby byli sobą ponieważ zagrali dopiero w jednym filmie, nie masz porównania, a w dodatku nie wiesz jak się zachowują będąc sobą
mięsny jeż to też historia prawdziwa, wzorowali się na dokumencie o jeżach wędrownikach a mimo to się nie jaram.
Ci ludzie nie skończyli szkoły aktorskiej, nie za dużo wiedzą czym jest prawdziwa gra aktorska. Widać było, że sie starali, ale moim zdaniem reżyserka mogła chociaż wziąć do obsady studentów z AT, a nie amatorów.
Za to ja byłam zirytowana grą aktorską głównych bohaterów. Chociaż ich stylizacja była perfekcyjna, nie nadrobiła braków umiejętności. Aktorka grająca Natalię mówiła bardzo niewyraźnie. Wiem, że miało to wyglądać realistycznie, ale po prostu przeszkadzało mi w przyswajaniu treści filmu. Mimika jej twarzy również jakoś mnie nie przekonywała. Moim zdaniem eksperyment, którym było zaangażowanie amatorów, w tym przypadku nie wypalił, choć na pewno nie mogę ich obarczać winą za porażkę tego filmu.
Ja się cieszę, że są nowe twarze, bo polskie kino w pewnym czasie to był Karolak i Socha i kilku innych.
Dokładnie, dla mnie to ogromny plus, że wzięto do filmu świeże, nieznane wcześniej twarze. Było przez to realistycznie.
Ale przynajmniej Karolak i Socha umieją grać, a co z tego ze nowe twarze jak kompletny brak dykcji i niski poziom gry aktorskiej.
Co kto lubi. Ja na Karolaka patrzeć nie mogę. Ale już nie o to chodzi czy go lubię czy nie, tylko o fakt, że wieje nudą, kiedy w każdym filmie widzi się tę samą obsadę tj. Socha, Karolak, Adamczyk, Żmuda... w ogóle nie chodzę na takie filmy i z trudem oglądam, gdy akurat lecą w TV. Poza tym takie uwagi to nie odnośnie tego filmu, bo tu potrzebni byli młodzi aktorzy. Chyba, że widziałeś w Bejbi Blues rolę dla pana Karolaka:) Uważam, że bardzo dobrze zagrali jak na swój pierwszy raz.
Aktorzy bardzo dobrzy, świeże spojrzenie i w ogóle, bardzo dobrze się zapowiadają. Co do samego filmu to rozumiem co Rosłaniec chciała pokazać ale uważam, że zbyt dużo patologii w jednej rodzinie jest trochę przerysowane. Gdyby problemy były podzielone na dwie rodziny bądź osoby to może inny byłby efekt a tak samo dawał do myślenia, nie umiem powiedzieć. Dyskusja na temat tego filmu trwała nie dość, że po seansie to jeszcze na drugi dzień na uczelni.