Długo zwlekałam z wystawieniem komentarza, bo film mnie doszczętnie zmasakrował
psychicznie. Na wyjście do kina namówiłam grono dorosłych koleżanek, które mnie przeklinaly
później, żadnej się nie podobał, ale z pewnością każdą na swój sposób zszokował.
Dla mnie ten film porusza dużo tematów, zaczynając od tego oczywistego , czyli problemu
mlodocianych rodziców , patologii rodziny, dewiacji seksualnych, pseudoartystów
pseudoprojektantów z kompleksem Boga , narkomanii, wąskich horyzontów rodziców-
nuworyszów , aż po zwykła depresję poporodową i zmiany nastrojów.
Zakończenie też miało szokować, bo pokazuje ten dramatyczny ped do bycia kochanym,
zalepienia pustki, odnalezienia celowości zycia albo...dokonuję nadinterpretacji:)
Muzyka świetnie dobrana, łącznie z syntetyczną "Laleczką" będącą przenośnią życia tytułowej
bohaterki , jeśli się ktoś wsłucha. Zdjęcia niesamowite, talent aktorski nowicjuszy palce lizać -
przynajmniej z mojego punktu widzenia.
Nie napiszę, że mi sie podobał, bo dzieło, które Cię dosłownie policzkuje nie jest do lubienia,
ale na pewno do docenienia.