Byłam wczoraj w kinie na tym filmie...
Bardzo irytująca główna bohaterka, wydaje mi się, że przerysowana...wiem, że laska
interesowała się modą, ale bez przesady, co ona nosiła <na glowie> i skąd miała na to kasę?
Najlepszym momentem filmu było to, jak ojciec jej dziecka przywalił jej.
A ta jej kolezanka? Do szkoły dziewczyna nie chodziła? gdzie byli jej rodzice, że pozwolili córce
tułać się po Warszawie <?> Ostentacyjne palenie przy dziecku, machanie cyckiem przed
niemowlakiem i puszczalska matka głównej bohaterki - szokujące, ale trochę zalatuje
'Trudnymi sprawami'.
Facet ćpuno-ekspedient w sklepie też był niezły 'jestem bogiem jestem zajebisty' i.... ups
koniec :)
Film w miarę dobry, próbował pokazać pewien problem i dość dobre role debiutujących
aktorów,jednak szału nie ma....5.5/10
No ja aktualnie jestem w 3 klasie gimnazjum. I wystarczy, że widze prawie kazdego dnia jak ide i wracam ze szkoły młodzież paląca po garażach, tunelach, Bog wie gdzi jeszcze. Co do narkotykow jest lepiej , ale niestey ten problem rownież istnieje. Czasem wchodze na fb, a tam widze fotke ciążowego brzuszka u 16 latki a pod nim komentarze w stylu "Kochana, gratuluje". I w tym momecie zastanaiwma sie nad logiką takiego czynu. Bo co, walne fote na fejsa ze jestemw ciazy, niech ludzie podziwiaja jaka jestem odwazna. Dla mnie to jest nielogiczne. I takie zachowania obserwouje nie tylkow srod marginesu społeznego (czytaj: dzieci z patologicznych rodzin) ktore za przeproszeniem ruc*ają się z byle kim, ćpają , nie chodza do szzkoły i mają w dupie swoją przyszłosć. Wiem o tym doskonale bo moja matka jest sędzią i czasami opowiada mi do jakich zachowan zdolna jest młodzież gimnazjalna.
Zgadzam się, że najlepszą sceną była ta w której chłopak jej przywalił, sama miałam ochotę to zrobić..
Natalia chodziła wieczorowo do liceum. W scenie gdzie jej matka zabroniła jej zabrania dziecka do koleżanki była o tym mowa. A co do bohaterki...regularnie podczas oglądania filmu nachodziła mnie myśl : CO ZA KRETYNKA. I tak nie spodziewałam się że ona to dziecko zamknie w skrytce. Liczyłam raczej na reakcję opieki społecznej bo w końcu sąsiadka (Figura) mogła zadzwonić do nich po tym jak Kuba z Ernestem palili jointy przy Antosiu.
Ogółem film jest na prawdę niezły. Irytująca główna bohaterka może popsuła trochę opinię o filmie ale taka w końcu była jej rola.
Ja daje 7/10 i uważam że "Bejbi blues" jest lepsze od "Galerianek"
I uważam, że scena w przychodni czy w szpitalu jest nieco absurdalna. Wiem, że polska służba zdrowia stoi na fatalnym poziomie i panuje znieczulica, ale przychodzi gówniara z rannym w głowkę niemowlakiem i po opatrzeniu go przez lekarza szybko wybiega z pustego :) szpitala? Przez nikogo nie zatrzymana, nikt nie zadzwonił na policję? Tym bardziej, że laska się wkurzyła, gdy pielęgniarka zapytała ją, jak to się stało? No proszę Was!
Popieram. Tez liczyłam na interwencję pielęgniarki. Moim zdaniem jednak wiele możliwości zostało wykreślonych z tego filmu na rzecz tak absurdalnej sceny końcowej. Gdyby jednak prawa rodzicielskie przyznano np. rodzicom Kuby i główna bohaterka trafiła by do psychiatryka czy gdziekolwiek a pokazane byłoby jej "stoczenie" czy nie lepszy byłby odbiór tego filmu przez widownię? Wystarczy spojrzeć teraz na forum jak rozlała się fala krytyki...
Ostatnia scena, pomyślałam - WTF?
Natalia na widzeniu? stuka się z chłopaczkiem, który zdradził ją z jej matką a ten sprawiał wrażenie, jakby zapomniał, że to jego była przyczyniła się do śmierci dziecka. NIE WIERZĘ, że ktokolwiek by się tak zachował. Absurd, absurd!
Was nie burzyło to ostentacyjne palenie i ćpanie przy dziecku?
Burzyło, burzyło, zwłaszcza matka Kuby. Niby chce myć ręce zanim w ogóle dziecka dotknie, a tu nagle zaczyna przy nim palić, jakby to było lepsze? Chyba jako poważna dorosłą powinna zachować się choć trochę lepiej, ale co ja tam wiem...
zgodze sie w 100%, ostatnia scena była po prostu smieszna, naprawde zabawna i to jest straszne. Przez ta scene wychodzi sie z kina nie mając absolutnie zadnych reflekcji, bo ostatnia scena srawia wrazenie jakby to był jakis żart. Nie wierze zer w realu ktos tak by sie zachowal nie wazne jak bardzo byłby niedojrzały. Widze ze powstaja spory na temat naszego społeczenstwa, powiem tak - owszem to bardzo mozliwe ze gdzies w Polsce taki problem moze miec miejsce ale nie jest on tak powszechny, jak film pokazuje. Nie jest on codziennością. Według mnie film pokazuje nieprawdę.
Dla mnie sama śmierć dziecka była idiotyczna. Jak małemu dziecku coś się dzieje to dziecko płacze, to jest jedyny sposób w jaki potrafi komunikować swój dyskomfort. Na bank gdyby zaczęło źle się czuć bez mamy, jakby mu się coś działo to by się obudziło i zaczęło płakać (chyba że młodego nafaszerowała tabletkami, czego nie odnotowałam). Ergo ktoś by je usłyszał, zawiadomił policję, dziecko zostałoby wyjęte ze skrytki i zabrane przez opiekę społeczną. Dla mnie to jest o wiele lepsze rozwiązanie akcji niż zabicie małego. Uważam to za chwyt szokujący na chama, przez który film kompletnie traci autentyczność. Gdyby wątek dziecka został rozstrzygnięty 'po mojemu' nawet scena końcowa byłaby o niebo bardziej autentyczna bo w teorii Kuba nie miałby takiego powodu do nienawidzenia Natalii - byłaby wtedy winna zaniedbaniu a nie śmierci. Scenę końcową z kolei ciężko mi komentować bo ogólny zamysł był dobry, tyle ze wykonanie słabe.
i właśnie o to chodzi że w filmie parę osób po kolei mogło zareagować na to co się dzieje, np pielęgniarki z pogotowia, ale nie zrobiły tego co trzeba. tzn było pokazane że jedna z nich szepcze coś lekarzowi ale wtedy Natalia ucieka. Mogłyby ją dogonić i zatrzymać najwyraźniej nie chciało im się.
mdła papka 'hipsterskiego' lansu połączonego z kinem nieudolnie starającym się wpisać do kategorii zaangażowanego społecznie. Co rusz sztuczne schematy i przerysowania, a końcowa scena powala kretynizmem. Rozumiem, że główna bohaterka z założenia nie miała świecić inteligencją, ale żeby aż tak? Zapewne filmem i tak będzie się jarać spora część młodzieży z gimnazjów, bo posiada do tego niezbędne składniki - klubowa muzyczna siekanina,stylóweczki, dragi, seks itp..
ludzie, nie przesadzajcie. Filmu nie widziałam, ale stwierdzenia, że polska młodzież jest taka sama jak tam to lekka przesada (z tego co wyczytałam). Nie szufladkujcie tak ludzi - na pewno są tacy, ale inni też. Nawet pokuszę się o stwierdzenie, że prymitywnej młodzieży jest mniej. Nie wiem, może ja to tylko tak odbieram, bo obracam się w normalnym, kulturalnym towarzystwie - ale prawdę mówiąc mnie wciąż zadziwia ukazywanie w filmach stereotypu nastolatka nieszanującego dziewczyn - bardzo rzadko spotykam takich chłopaków. Więc ej! :) Trochę wiary w nasze pokolenie, jest w nim jak w każdym innym - ludzi rozsądnych nie braknie :)
Uwierz mi, że niestety dzisiejsze pokolenie 18-latków jest bardzo podobne do tego które tu zostalo pokazane. Oczywiście,że to jest lekko przerysowana wizja nastolatków, ale sama jestem nastolatką i widzę co się dzieje. Otóż demoralizacja wśród młodych ludzi jest ogromna, jedyne wartości dla nich to respekt wśród rówieśników, i bycie 'cool'. WIążą się z tym oczywiście dragi, alkohol i przypadkowy seks. Ostatnio byłam w jednym z klubów do których chodzi młodzież z mojego miasta i byłam przerażona tym co się tam działo, ludzie z wydawałoby się elitarnych szkół, zachowywali się jak chołota przeniesiona do miasta, niczym nie różnicaą się od prostych ludzi których jedynym celem jest nawalenie się. Obowiązkowy oczywiście seks w klubowej toalecie z mega przystojniakiem .Jedynie czym się różnią to tym ,żę mają dużo pieniędzy i są świetnie wystylizowani.To co kiedyś było nienormalne, teraz staje sie normalnością.Nastolatek nieszanujący dziewczynę to rzadki przypadek? W dzisiejszym świecie liczy się ile lasek zaliczyłeś a nie czy kogoś szanujesz i kochasz, tyle.
Ale pojechałaś płeć męską...a co z dziewczynami, które oddają się za ciuchy lub byle komu, żeby zaiponować koleżankom? Albo takie, które mają faceta po to, by im kupował prezenty i mają szpanerski samochód. Tu też raczej nie ma miłości czy szacunku :)
Etam, to, że Ty trafiłaś na taką hołotę, nie oznacza, że wszędzie tak jest. Ja na przykład nie pamiętam sytuacji, by w klubie któryś z moich znajomych poszedł do kibla na sex. Co do "bycia cool" - wszystko zależy od tego z jakimi ludźmi się kumplujesz i czy masz szczęście z rówieśnikami w szkole - u mnie na przykład było trochę osób, które starały się lansować, ale nie było to ostentacyjne i w ostatecznym rozrachunku wszyscy byli w miarę w porządku. Film i sytuacje które Ty podajesz pokazują margines (film) i prawdę, ale niekoniecznie obecną wszędzie (Twoja opowieść).
Nie lubię jak zaczyna się takie generalizowanie i rzucanie takich banałów jak "bycie cool". Co do dragów, to pewnie to była marihuana, która jest uważana za narkotyk inteligencji, a lejący się strumieniami alkohol lał się strumieniami dłuuugo przed Twoimi narodzinami... Co do numerków w kiblu - jak wyżej napisałem, z tym się jeszcze nie spotkałem, ale jak to mówią: 91' to normalni ludzie, 92' to spoko ludzie, 93' może być, ale szału nie ma, a 94' i reszta to stracone pokolenie idiotów... Czy tak jest na prawdę? Nie wiem, bo się nie zadaję z gówniażerią poniżej 94' ;)
PS: skoro tak Cie szokuje dzisiejsza młodzież, to zmień klub/środowisko, bo nie wierzę, że cała młodzież jest taka jak ta, którą opisałaś wyżej :P
Ja nie koleguję się z tymi osobami o których pisałam, aczkolwiek są z mojego środowiska bo są w moim wieku i spora częśc chodzi też do mnie do liceum. No niestety, kiedy szłam do tej szkoły w której jestem myslałam że będzie normalnie, ale niestety się przeliczyłam, pomimo że chodzę do jednego z lepszych w moim mieście i nie mam wpływu na szkolne środowisko. Ja nie chce generalizowac, ale opisuję tylko to co widzę. Powiedzmy sobie szczerze,że dla nastolatków ważna jest akceptacja i wyróżnianie się z tłumu.Niektórzy zrobią wszystko żeby byc innym, fajnym, oryginalnym. A szczególnie robią to ludzie niedowartościowani.A co do dziewczyn to chyba po pewnych przemyśleniach wydają mi się nawet gorsze od facetów - dają się pomiatac, nie mają szacunku do siebie i własnego ciała, podążają tylko za tym aby spełnic wszystkie wymagania facetów. No i same pchają się do nich
"to co kiedyś było nienormalne" - e tam, my jak zwykle za światem 30 lat do tyłu. Wystarczy spojrzec na amerykę w dobie rewolucji seksualnej albo hipisów.
Szkoda, że akurat muszę życ w realiach polskiej rewolucji seksualnej :P ale co na to poradzic?:P
uważasz,że to normalne co się teraz dzieje z mentalnością ludzi i ich zachowaniem? Ja bym tego nie przyrównywała do rewolucji seksualnej, to jest raczej zamiana hierarchii wartości w ludziach, albo zupełny jej brak
uważam, że to naturalna kolej rzeczy. Bardzo, w moim mniemaniu, nieodpowiednia i beznadziejne wręcz demoralizująca, ale naturalna. Każde społeczeństwo musi przeżyć swój rozkwit i swoje pokwitanie. W Ameryce zaczęło się od studentów, u nas widocznie trafiło na bardziej podatny grunt.
Nie jestem z tego zadowolony, wręcz przeciwnie. Jestem tylko przekonany, że kiedyś to musiało nastąpić. W dobie amerykańskiego MTV i głupoty bijącej z ekranów telewizorów/komputerów, ba nawet z książek grafomańskich i idiotycznych w przekazie, muzyki epoki kamienia łupanego, wszechogarniającym seksem, które pojawia się w każdej podrzędnej reklamie proszku do prania, bajek dla dzieci, które z Reksia zmieniły się w Ben10, Spoonge i inne gówna, których nie wymienie - to NORMALNA kolej rzeczy.
Co możemy zrobić? Dyskutować, łapać się za głowę i narzekać. Świata nie zmienimy. Możemy jedynie od tego uratować nasze dzieci, przez podejmowanie mądrych decyzji.
ale spokojnie. takie zachowanie i moda zawsze prowadziły do autodestrukcji i ciemnoty (wystarczy spojrzeć na największą potęgę ówczesnego świata - imperium rzymskie. Zepsuła go przede wszystkim wolność seksualna, głupota i powszechny hedonizm
czyli musimy przeżyc upadek cywilizacji,żeby mogła znowu powstac. Tylko ciekawe kiedy to nastapi? Co się musi jeszcze zdarzyc żeby do tego doszło...
Dojście degeneratów do władzy, ewentualnie czasy, w których to dzisiejsza młodzież, ta zdemoralizowana zacznie byc odpowiedzialna za kraj, emerytury, podatki.
Może dojśc do jakiejś rewolucji, protestów, zamieszek - czegokolwiek co wzburzy społeczeństwo w taki sposób, że w końcu powrócimy do czasów godziny policyjnej. Wartości zaczną byc resetowane, może cenzura?
Cóż, na pewno nie za naszej kadencji ;)
Co można robic? Bojkotowac kicz (dzisiejsze teatry, filmy, książki), bojkotowac ynteligenckie programy i stacje telewizyjne, które mówią "O Boże, co za ciemnota w kraju" po czym puszczają seriale dla nizin społecznych mając w dupie jakąkolwiek misję. Można protestowac przeciwko modzie, a raczej jej braku, laicyzacji kultury i "gwiazdorskiej" szmirze (gdyż to ona buduje wzorce dla młodzieży).
Nie wiem, za dużo tego... Człowieka bezradnośc uderza w twarz jak betonowa pięśc.
Nie wiem, jak już wcześniej napisałam, mówię wszystko z mojej perspektywy. Prawda jest taka, że wszystko zależy od środowiska, w jakim człowiek się obraca - logiczne że w dużym mieście będzie większa presja narkotyków i seksu, niż na jakimś zadupiu wśród swoich. Ja - pomimo że należę do gówniażerii z 95' - w życiu nie byłam w żadnym klubie, nie paliłam mariuhuany, nie brałam innych narkotyków, papierosa nigdy nie miałam w ustach, ani nie uprawiam seksu po szkolnych, czy tam klubowych łazienkach. Ale mieszkam w mieście średnim, więc wiesz... Może to wygląda trochę inaczej, niż w takiej Warszawie czy Poznaniu, chociaż nie powiem że nie słyszałam w moim mieście o takich klubach czy nawet osobach, co robią takie rzeczy. Mimo wszystko staram się zachować optymistyczne spojrzenie na nasze i przyszłe pokolenie i, tak jak nawet usłyszałam dziś w radiu (Trójce :D) wierzyć że jest w nim tyle samo osób prymitywnych i nierozsądnych, co w innych :)
To co napisałaś potwierdzam,w zupełności tak jest.
Potwierdzam na swoim przykładzie
Owszem, może i pokolenie się stacza, nie uważam, żeby aż tak jak ukazane w filmie, ale na pewno jest gorzej niż nawet kilka lat wstecz. Co jednak nie zmienia faktu, że tworzenie takich debilnych filmów nie przynosi żadnych korzyści, bo ani to mądre, ani z morałem. Nie widzę celu.
Już się nim oni jarają. air_doll Ja już filmu nie muszę oglądać bo mi tu fabułę nakreślili i wszystkie najważniejsze sceny w kilku zdaniach opisali , chyba nie widzieli dobrego dramatu że się tak tym czymś zachwycają.
nie mówiąc o tym, że 'skinsi' i 'bejbi blues' mają pomiędzy sobą znaczącą różnicę - to pierwsze przynajmniej zachowuje zdrowy dystans oraz ma w sobie dużo ironii i humoru, zaś' bejbi..' pod podkładami absurdów i naciągnięć nadal się stara zachować etykietkę poważnego i 'poruszającego' dramatu.
o co ci chodzi, czy ja tak napisałam? podoba mi się ten serial, ale nie znaczy to od razu że się nim 'jaram' czy nie wiadomo co. Jest różnica. Użyj innego argumentu jak chcesz najechać na moją wypowiedź :)
co do filmu i samej tematyki air ma rację.
Przepis na sukces kasowy w polskim kinie jest łatwy. Trzaśnij cos dla gimbazy ala Sala Samobójców/Galerianki/BB a będziesz miał pełną salę dzieciarni. Bo to takie życiowe!
To są dzieci, które z "cześc tereska" nauczą się tylko lepiej bluzgac i bic po pysku.
Przykre.
edukacja po gimnazajum nie jest obowiązkowa, ile jeszt rodziców, którzy nie interesują się swoimi dziecmi, albo są np. za granicą?
kasa na ciuchy - to była jej pasja, pomysł na życie, myślę, ze odkładała na ciuchy kase, promocje, ciucholkandy, ciuchy ze neta...
obowiązek nauki istnieje do 18 roku życia. Nauka po gimnazjum jest obowiązkowa, chyba że ktoś strzeli kibla i będzie absolwentem gimbazy jako 18latek - wtedy faktycznie ma juz z glowy :)
Film może i porusza istotne tematy jednak forma ich przedstawienia jest żenująca. Jeden z najgorszych filmów jakie w zyciu widziałem traktujący o poważnych. Tutaj nie mamy poważnego podejścia do tematu patologii wśród młodzieży- ten film to parodia. Parodia problemów, ludzi i sytuacji w jakich sie znajdują młodzi ludzie. Film obraża inteligencję widza. Postaci są schematyczne i przerysowane. Następuje tutaj ogromne powielanie stereotypów. Nie ma drugiego dna, wszystko jest podane jak na tacy w najbardziej prymitywny w świecie sposób. Jedyna ocena to niestety 1/10. Z kina wyszedłem zażenowany i oburzony.
Nie mogłam sobie odpuścić, nigdy nie komentuje,zwłaszcza filmów, o gustach się przecież nie dyskutuje.
Przeczytałam cały wątek, przy panience bunnylune (czy coś w ten deseń) ciśnienie niebezpiecznie mi skakało-pierwszy z brzegu przykład dzisiejszej młodzieży. Oczywiście nie o patologię mi chodzi, idzie mi o ten ślepy upór, o pozjadanie wszystkich rozumów.Mogłabym pisać więcej, ale nie będę,szkoda czasu. No ale ja nie o tym w końcu!
Zdaje się,że wszyscy pominęli istotny fakt oceniając poczynania głównej bohaterki. Spójrzcie na jej relacje z matką, która nota bene!sama miała 33 lata i ją w końcu zostawiła.Ewidentnie widać,że mamusia się pogubiła, możemy domyślać się,że Natalia była niechciana. Antoś był zabawką do kochania, którą Natalia chciała wypełnić brak miłości.
Chciałam zapytać przedmówcę, co oznacza poważne podejście do tego typu tematów? Chciałeś tam mieć wypowiedzi psychologów, ksiązkowe regułki patologii..?
Moi drodzy takie rzeczy zdarzały się, zdarzają się i będą się zdarzać. Takie zachowania z kosmosu się nie biorą, jest związek przyczynowo-skutkowy pokazany oczyma młodej, głupiutkiej i zaniedbanej emocjonalnie dziewczyny. Dla mnie film bardzo prawdziwy,zwłaszcza,że sama obracałam się w kręgach takiej młodzieży,totalnie nieodpowiedzialnej, żyjącej chwilą, rodzącej dzieci w wieku 18 lat.
Nie, nie potrzeba tutaj książkowych regułek czy wypowiedzi psychologów bo nie o to chodzi. Wydaje mi się, że nieco nie zrozumiałas sensu dyskusji. Nie chodzi o to, że takich problemów nie ma. Myślę, że każdy kto trzeźwo patrzy na otoczenie prędzej czy później je dostrzeże- tu chodzi o formę, o scenariusz oraz odpowiedzialność jaką bierze na siebie ktoś kto tworzy film o takiej tematyce, a także o co najważniejsze: MORAŁ, POUCZENIE, WNIOSEK, a tego w tym filmie brakuje. Dalej: czy widziałaś kiedyś kiedyś jakiś dobry dramat psychologiczny czy obyczajowy? Taki dramat z krwi i kość? Dramat, który nie będzie starał się na siłę wplatać zupełnie nieodpowiednich elementów komediowych? Myslę, że nie. Dlatego zachęcam do wybrania jakiegoś tytułu i obejrzenia. Będziesz miała porównanie i sądzę, że wnioski nasuną się same. "Bejbi Blues" stara sięe być filmem o młodych dla młodych i tutaj ponosi kompletna klęskę. Skoro juz wystapiła taka koncepcja u Pani Reżyser to powinna stworzyć coś co poruszy i może juz nie nauczy, ale chociaż skłoni do myślenia. Czy tak jest w tym przypadku? Nie. Na dowód wystarczy posłuchać opini ludzi wychodzących z kina czy poczytać wpisy na wielu forach.
Ja uważam,że nie ma najmniejszego sensu porównywać do siebie filmów. Jednym film się podoba, innym nie, tak jest z każdym filmem-dla jednych będzie coś arcydziełem, dla kogoś innego kiczem.Chcesz mieć podaną puentę na tacy?Bo w życiu tak nie bywa, do morałów się dochodzi-albo wyciągniemy wnioski albo nie.W tym filmie jest jak w życiu, czy wy dorastaliście w złotych klatkach, naprawdę nie mieliście styczności z mniej lub bardziej brutalną rzeczywistością? Zawsze są mniej czy bardziej śmieszne momenty, nawet gdy rozgrywa się tragedia.Jeżeli Ciebie historia nie skłoniła do myślenia, to pewnie skłoniła kogoś innego, kto jednak wgryzł się w jej szczegóły.Na koniec pamiętajmy,że nie należy mylić prawdy z opinią większości .
Akurat tutaj opinia większości jest prawdą niestety. Puenta na tacy? Własnie ten film jej nie posiada. Reżyser wypatroszyła ten film z morału, "flaki wylewaja sie na zewnątrz" i to ogdony pożałowania przebieg zdarzeń. Wszystko jest tak wymowne, przerysowane i puste, że nawet nie ma nad czym się zastanowić, podumać, pomyśleć. To jest właśnie największa wada. Bo gdyby chociaż można było stwierdzić w ramach obrony, że jest to wszystko bardzo dosłowne i dobitne, ale na litosc boską- to tez nie. Nie wiem jak inni krytykujący, ale ja w złotej klatce nie wyrosłem. Zdecydowanie nie. Ja nie mówię, ze problemów nie ma. Bo są, wystarczy wyjść na ulicę, ale jeśli już o nich zaczynamy mówić, chcemy je pokazać to zróbmy to na poziomie.