Po pierwsze chciałbym pogratulować pani reżyser zaskakującego swoją prostotą montażu, w
pewnym momencie człowiek aż czeka, kiedy coś się urwie, coś zachwieje. Sam film wybitny, nie
potrafię zrozumieć podstaw negatywnych zarzutów wobec produkcji. To, co mnie urzekło w filmie,
to forma pewnego dokumentu, sprawozdania z życia głównej bohaterki, trochę podkoloryzowana,
ale właśnie to zwraca uwagę i świadczy o oryginalności. Film skłania do myślenia, w XXI wieku
coraz mniej ludzi posiada wrażliwość konieczną do, nie tyle co zrozumienia, ale przemyślenia,
umiejętność postawienia się w danej sytuacji. Zdecydowanie polecam obejrzenie filmu i nakłaniam
do próby utożsamienia się z bohaterami.
Też polecam ten film. Problemy bohaterów mogą też być problemami ludzi dorosłych, którzy za takich się uważają ale niekoniecznie nimi są. Egoizm, nieodpowiedzialność, myślenie o tym jak być "cool" "jazzy". W tym filmie też widać relacje między dziećmi a rodzicami, co im przekazujemy i jaką to ma wartość.
Trafne spostrzeżenia. Zgadzam się, jako obraz artystyczny film jest świetnie zrobiony, a przy tym próbuje sie do nas "przebić " z jakby nie było ważnymi treściami
nie czekałam kiedy coś się urwie i zachwieje. film nie jest wybitny, jest słaby. pełen scen, które nie mają sensu. Pani Rosłaniec i wszyscy opowiadają o tym, jak to główna bohaterka traktowała swoje dziecko, jako modny dodatek, gadżet. szkoda, że nie potrafiła przekazać tego na ekranie. dokument? nie powiedziałabym. mnie ten film nie skłonił do myślenia, po prostu żałowałam 11zł, które wydałam na bilet. do tego słaba gra głównej aktorki. ale fakt faktem w pewnym momencie film nawet zaczynał wydawać się dobry, tylko źle go zinterpretowałam i jak zobaczyłam końcówkę, to stał się bardzo słaby, płytki, o niczym.
Każdy może posiadać własne o tym zdanie, ja wyraziłem swoją opinię, nie musisz się z nią konsultować :) Ale jak widać film wywołał falę dyskusji, a o to chodziło. Co do "bezsensownych" scen, które konkretnie masz na myśli?
Powtórzę się...Uważam,że to bardzo dobry film.Fakt,że niektóre sceny i postacie są przerysowane jeszcze bardziej pokazuje z jak poważnym i trudnym problemem chciała nas skonfrontować Kasia Rosłaniec. W niektórych momentach było mi tak źle ,że najchętniej bym wyszła,ale...czy to przypadkiem nie dzieje się wokół nas???Tylko niestety najczęściej dowiadujemy się o tym z mediów już po tragicznym finale...Z tego filmu jasno wynika,że okazywanie miłości, poczucie bezpieczeństwa i czas na rozmowę z dzieckiem to najważniejsze co możemy my jako rodzice dać naszym pociechom i młodszym i starszym:)
Zgadzam sie, to dobry film, ktory warto zobaczyc... A mlodzi aktorzy zagrali bardzo autentycznie, zero sztucznosci. To rodzaj kina alternatywnego.
Mnie bardzo podobało się jak pani Kasia pokazała każdą z postaci i jak w te role wcielili się młodzi aktorzy :) Byli do nich po prostu stworzeni! Rosłaniec ma wielki talent do dopierania aktorów i jak widać jest wstanie dostrzeć potencjał nawet w amatorach :)
Miło się czyta wasze wpisy, bo już myślałam, że jestem jakimś odmieńcem :) Mi się również film bardzo podobał i mam podobne spostrzeżenia. Montaż mi trochę przeszkadzał, ale rozumiem dlaczego jest taki a nie inny. Wielu ludzi bulwersuje ostania scena i uważa ją za idiotyczną a dla mnie jest ona genialna. Gdyby film skończył się sceną w toalecie( po scenie na dworcu) były dla mnie w pewien sposób zakłamany, nie wierzyłabym , że Natalii zawalił się świat, że jest skłonna do odczuwania żalu , wyrzutów sumienia ect, ponieważ Natalia nie umie kochać, budować prawidłowych relacji z ludźmi. Nikt jej nigdy tego nie nauczył. Matka bez żalu porzuciła ją , w chwili gdy była córce najbardziej potrzebna, więc bardzo prawdopodobne, że Natalia powieliłaby ten wzorzec, gdyby nie doszło do tragedii. Ostatnia scena ( wiadomo, że celowo przejaskrawiona) jest dla mnie wiarygodna i ma swoje uzasadnienie w psychice Natalii.
Niby proste...???Dla mnie "Bejbi blues" na pewno prosty nie jest,ale raczej niesamowicie złożony...Brak miłości, brak odpowiedzialności, brak poczucia bezpieczeństwa, brak wsparcia od najbliższych, więcej nawet nie trzeba pisać...Trzeba iść, obejrzeć i przekonać się na własne oczy...
prosty też uważam że nie jest chociaż wiele uważa go za płytki film bo nie dostrzegają złożoności problemów ukazanych w filmie.
Reżyserka świetnie zaadaptowała prawdziwą historię. Wszystko jest wyraziste, wręcz wyolbrzymione, nie ma miejsca na niuanse. Bohaterowie są wiarygodni.